By przejść do salonu z tatuażami " Kolorowy Latynos", trzeba wejść w jedną z ciemnych uliczek, a potem zapytać się przechodnia stojącego pod lampą na rogu ulicy, czy wie gdzie jest salon. Wtedy dostanie się aktualny adres pracowni.
Ze względu na to, że robienie tatuaży z pewną nienaturalną cechą jest zabronione, zespół zmienia adres na mapie, jednak nie zmieniając umiejscowienia budynku.
Karlee zbliżała się do bloku mieszczącego się między dwoma innymi. Cały był obmalowany graffiti i plamami wilgoci. Podeszła do drzwi, i wcisnęła kod na klawiaturze. Drzwi się otworzyły. Przeszła przez próg, a dalej szła korytarzem. Stanęła przy mieszkaniu nr 9. Zapukała trzy razy, nie musiała czekać długo, bo od razu ktoś jej otworzył.
-Karlee! - krzyknęła niska dziewczyna.- Jesteś! Szukasz Sharon? Tam jest.- i wskazała na pokój za kotarą
-Dzięki Isis.-odpowiedziała Karlee.
-Nie ma za co.-i odeszła w stronę biurka. Isis pracowała jako sekretarka i aktorka do straszenia w czasie rewizji. Raz na jakiś czas do studia przychodzą gliny, którzy udają cywilów, wtedy wchodzi Isis. Mówi, że mają tutaj legalny interes, pracują, płacą podatki, a na sam koniec pokazuje im sfałszowany dokument o własności lokalu. Czasami się zdarza, że akcją przewodzi całkiem kumaty policjant, i pyta się czy Isis jest pełnoletnia, w takim wypadku podaje ona jej dowód tożsamości. Sam dowód jest prawdziwy, ale „całkiem przypadkiem" przy liczbie wiekowej 6 ma małą kropkę, która zmienia ją na 9. Po takim przedstawieniu, glina nie ma więcej pytań, a czasami wręcz prosi o ich usługę.
W pokoju, gdzie siedziała Sharon był jeden z jej klientów. Na jego plecach rysowała jakąś rudą dziewczynę odwróconą tyłem. Gdy Karlee weszła do pracowni, Sharon robiła kontury pleców dziewczyny.
-Sharon?- zwróciła się Karlee do przyjaciółki.-Muszę ci coś powiedzieć....
-Słucham.- odwróciła na chwilę głowę, a potem wróciła do pracy. Karlee usiadła na sofie obok niej. Zrzuciła torbę z ramienia, a potem przybliżyła się na odległość dziesięciu centymetrów. Przyłożyła usta do jej ucha i powiedziała:
- Dostałam list.... na spotkanie Mistrzów...-powiedziała szeptem.
-Co?!- krzyknęła Sharon, tym samym przyciskając mocniej spust pistoletu, który wstrzyknął barwnik na łopatce dziewczyny przez co utworzył się pieprzyk na plecach.
-Au!- krzyknął klient.- Co ty robisz!?
-Nic.....Przepraszam-odpowiedziała zmieszana, a zarazem podekscytowana Sharon. -Skończyłam, coś jeszcze?-zapytała się mężczyzny siedzącego przed nią.
-Po proszę ukrycie.
-Za to kolejna stówka.
-Niech będzie...- podał rulon pieniędzy.- Proszę tu jest odcisk.- Sharon wzięła go od niego,a rulon podała Karlee. Potem wzięła inny pistolet z bezbarwną substancją. Wcisnęła spust, a z dzióbka wyleciał maź, która pokryła cały tatuaż. Następnie przycisnęła odcisk do pleców. Nagle obrazek znikł, jakby nic nie zostało zrobione.
-Gotowe, za kolejny odcisk biorę dychę, proszę już iść.- wskazała na drzwi. Klient szybko ubrał bluzkę i wyszedł z pokoju. Sharon odwróciła się do Karlee, wyglądała jakby miała eksplodować.
-Wow, jak... dlaczego?- spojrzała na Karlee bawiąc się jej włosami. Sharon miała ciemno-fioletowe włosy, które po obu stronach były podgolone, a na górze ostrzyżone tak, że łatwo można było ją pomylić z chłopakiem. Poza tym sam jej styl na to wskazywał.
-Nie wiem, mnie też to zaskoczyło....no może nie tak mocno jak ciebie.-uśmiechnęła się, i spojrzała głęboko w oczy Sharon. Odwzajemniła uśmiech. Dotknęła jej policzka, i pocałowała Karlee w czoło.
-Przenocuj tutaj, będzie fajnie, dawno u mnie nie byłaś, więc opowiesz mi to i owo.
- Dobrze...- spojrzała na lewą rękę Sharon. Pewnie znów gdzieś się biła, pomyślała Karlee. Nie lubiła, gdy to robiła, wtedy zaczynała się martwić. Wzięła ją za rękę, sińce wyraźnie oznajmiały swoją obecność. Doskonale pamiętała jak pierwszy raz ujrzała tą rękę. Obie poznały się w jednym z nocnych klubów, wtedy jeszcze Karlee nie wiedziała o istnieniu drugiego, trochę bardziej niebezpiecznego świata ulicy. Była tam razem z przyjaciółmi ze szkoły. Tego dnia dostali wyniki z matury i byli z nich bardzo zadowoleni. Tańczyli, pili , ogólnie bardzo dobrze się bawili. Nagle poczuła, że ktoś przetrząsa kieszenie jej kurtki. Spojrzała na osobę stojącą po jej prawej, jakaś przyjaciółka migdaliła się z chłopakiem. Patrzy na lewo obok niej stoi druga dziewczyna wpatrująca się w podłogę. Wyglądała na połączenie Punk'u i Emo, nie zauważyła jej rąk, które powinny być trzymane w kieszeniach spodni.
- Co robisz ?- zwraca się do niej.
-Ja?-odpowiedziała pytaniem.- Ja...-wyjmuje ręce z kieszeni mojej kurtki.-Nic....Przepraszam- i zaczęła uciekać. Karlee nie wiedziała dlaczego, ale pobiegła za nią. Gdy już ją dogoniła, krzyknęła:
-Czekaj! Nie bój się mnie, proszę.- i cudem nieznajoma zatrzymała się. Obróciła się i dopiero teraz zauważyła, kto ją gonił. Była to drobna i chuda dziewczyna. Tak samo Karlee została zaskoczona, i swoją reakcją, jak i tym kogo goniła. Może wtedy, może później zrozumiały, co je połączyło. Raz na jakiś czas spotykały się, a potem nie wiadomo z jakiego powodu, musiały widzieć się codziennie. I jakoś tak, pomału doszły do celu, do takiego,o którym każdy marzy. Później rozmawiały, raz na jakiś czas pojawiał się nowy klient. Po pierwszej nad ranem położyły się.
Do mniej tolerancyjnych. ! Rozumiem, wasze poglądy, ale pamiętajcie o innych!
A jak już są jacyś hejterzy, to tu jest kubełek hejtów. Lejcie, ja wypiję i się nie zatruję
--------------------------------------------------------->
CZYTASZ
Plan czasu
Science FictionKarlee Wiley dostaje zaproszenie na spotkanie wielkich Mistrzów Czasu. Jest bardzo tym pod ekscytowana. W czasie pobytu, poznaje wiele osób. Odkrywa mroczne tajemnice czasu i kosmosu, a sama zauważa zmiany zmiany u siebie.