Póki śmierć nas nie rozłączy

1.3K 70 12
                                    

Normalne - LadyPrince2001

Kursywa - ja

- Mam już dość takiego traktowania!- krzyknęła Ane do mężczyzny, który siedział spokojnie w swoim fotelu z książką w rękach. - Wiedziałam, na co się pisze, ale nie zdzierżę tego, że traktujesz mnie jak powietrze! - Severus leniwie podniósł głowę i spojrzał na rozgniewaną kobietę.

- Mówiłaś coś? - spytał od niechcenia, wracając wzrokiem do książki. Nie chciał jej tego robić, ale wiedział, że nie ma wyjścia. Nie chciał się za bardzo do niej przywiązać. Bezpieczniejsza była jak go nienawidziła. Chociaż Severus obawiał się, że już to się stało.

- Jesteś zwykłym dupkiem, który nie interesuje się niczym więcej niż czubek własnego nosa. Odchodzę, bo w tym chorym związku, to tylko ja się staram.- powiedziała brunetka ze łzami w oczach. Miała dość, że mężczyzna jej życia tak ją traktuje. Dla niego poświęciła wszystko, co było jej drogie. Odwróciła się w stronę schodów, po których wbiegła na samą górę i zatrzasnęła za sobą drzwi do sypialni. Podeszła do szafy, z której wyciągnęła walizkę.

Severus odchylił głowę do tyłu, słysząc trzask drzwi na piętrze. On też nie pchał się do tego małżeństwa. Zrobił to tylko dlatego, że matka nalegała. Przynajmniej tak sobie wmawiał. Przez ostatnie tygodnie jakoś udawało im się przeżyć ze sobą w jednym domu, ale ostatnio było gorzej. Severus przetarł dłonią twarz. Może faktycznie przesadził. Ostatnio trochę ją ignorował, wytrwale trwając w swoim postanowieniu, by nie przywiązać się do niej. Może przesadził. Mężczyzna wstał z fotela, odkładając książkę. Powędrował schodami na górę. Zatrzymał się przed drzwiami pokoju żony. Słyszał odgłosy pakowania ubrań. W tej właśnie chwili Severus coś poczuł. Nagle nie chciał, by odchodziła. Stało się. Jego postanowienie diabli wzięli. Zapukał.

Usłyszała pukanie do drzwi. Wiedziała, że tam stał i czekał, aż go wpuści. Ale kobieta to zignorowała, pakując ostatnie swoje rzeczy. Ona również nie chciała tego małżeństwa, ale przynajmniej się starała, żeby było inaczej. Pokochała go, mimo jego okropnego charakteru, który czasami przyprawiał ją o ból głowy. Ale nigdy nie pozwoli i nie zaakceptuje, że ktoś ją ignoruje. Wzięła do ręki ciężką walizkę i otworzyła drzwi. Stał tam. Stał, wpatrując się w nią swoimi czarnymi tęczówkami.

- Co robisz? - zapytał wpatrując się w walizkę.

- Wynoszę się z tego przeklętego domu, jak i od ciebie.- odparła, popychając go lekko, żeby wyjść.

Jej gest na nic się nie zdał, bo mężczyzna ani drgnął, a jej drobna postura, nawet jeśli w groźnej postawie nie miał z nim szans.

Przystawiła swoją różdżkę do jego gardła, wpatrując się w niego z nienawiścią. Pragnęła w tym momencie tylko tego, żeby pozwolił jej odejść.

Severus nadal stał w miejscu, nie odsuwając się ani o centymetr. Wiedział, że go nie przeklnie. Była zbyt jasna i dobra, by to zrobić. Dbała o życie nawet największego wroga.

- Żałuje tego, że nie mogłam być na miejscu Lily, kiedy ją nazwałeś "szlamą". Żałuje tego, że nasi rodzice nas zeswatali ze sobą. Żałuje, że przy najbliższej okazji nie uciekłam.- warknęła, wpatrując się prosto w jego oczy. Nie miała innego wyjścia. Musiał to powiedzieć, żeby ją znienawidził.

Severus patrzył na Ane prostym spojrzeniem. Wiedział, że jest zła. Wiedział, że mówi to w gniewie, by zostawił ja w spokoju, ale nie mógł. Nie mógł jej stracić jak Lily. Przywiązał się do niej. Nawet nie wiedział kiedy i jak. Wiedział, że kobieta nawet nie zdaje sobie sprawy, że każdej jej słowo działało na niego jak ostrze noża wbite w pierś po rękojeść. Nie wiedziała, bo nie pozwalał jej tego zobaczyć. Severus przymknął na moment oczy, zanim ponownie je otworzył. Ale tym razem nie było w nich pustki, ale przez lata tłumione emocje. Mężczyzna natychmiast odwrócił głowę.

Severus Snape Role Play FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz