Rozdział 2

1.5K 107 164
                                    

-Kiedy będę mogła wrócić do domu?-spytałaś poważnie

-Nigdy. -odpowiedział ci równie poważnie. W tobie natomiast włączył się tryb trzynastolatki. Walnęłaś go w twarz, odskoczyłaś od niego i przybrałaś pozycję bojową.-Co jest do K!-urwał spoglądając na ciebie- Twoje oczy... To jest twoje Kekkei Genkkai, prawda?-zaczął się ciebie pytać. Natomiast ty przerażona nie wiesz co powiedzieć.

-A...A ty nie masz... Żadnego słabego punktu? Nie chwila... Jest jeden... -mówiłaś 

-Gdzie ty się patrzysz młoda?! -krzyknął. Zauważyłaś, że liczy, że ktoś tu przyjdzie i mu pomoże.

-Wyznawca Jashina. Używasz kosy, aby zranić przeciwnika. Kiedy masz jego krew, możesz zacząć odprawiać rytuał. Jesteś nieśmiertelny, więc możesz sobie robić co ze sobą chcesz, ale osoba, która jest pod wpływem twojej techniki, już nie. Dlatego możesz ją zabić bez najmniejszego problemu. Ale teraz nie masz swojej kosy, więc nic nie zrobisz, prawda? - powiedziałaś, nie przejmując się bolącymi oczami.

-Skąd ty...-W tym momencie pojawił się Pain.

-Ty Debilu. Użyła na ciebie swojej techniki. Jej oczy są wyjątkowe. Teraz idź to napraw.-powiedział

-Ale jak do cholery jasnej?! 

-A bo ja wiem jak?! Masz iść to naprawić i to już! Shinra Tensei! - wykrzyknął głośniej od niego. Hidan poleciał dwa metry dalej, a ty próbowałaś się nie śmiać co ci się nie udało. Śmiałaś się jak opętana.

-Śmieszny jesteś braciszku! - rzekłaś swoim, znowu, dziecięcym głosem.

-Itachi! Kisame! -rudowłosy wyczekiwał mężczyzn, którzy zjawili się od razu.

-Co jest liderze?-zapytał Kisame

-Pilnujcie jej. Właśnie zdałem sobie sprawę, z jej zmian charakteru.- powiedział bez wyjaśnień, a następnie odszedł.

-My? Co my możemy?-spojrzał rybolud na swojego towarzysza, a następnie na leżącego nieopodal szarowłosego. 

-Myślę, że coś jednak możemy zrobić. (Y/N). -zwrócił się do ciebie Co ty na to, abyśmy zjedli dango?-twoje oczy zaczęły świecić.

-Teraz?! Chodźmy!-podbiegłaś do niego, chwyciłaś go swoją malutką rączką, za jego dłoń i pociągnęłaś go gdzieś. -Dango! Dango! Dango! -krzyczałaś szczęśliwa

-Widzisz Kisame? Tak to się robi. -uśmiechnął się potajemnie do partnera, co ty zauważyłaś.

-Jesteście razem?-spytałaś niewinnie, na co obaj się zezłościli. Zaczęli po tobie krzyczeć, a ty przecież nie chciałaś powiedzieć czegoś złego. Zaczęłaś płakać.

-P-przepraszamy rybko. Nie chcieliśmy. -powiedział Hoshigaki. -Ale wiesz co...-spojrzałaś na niego swoimi załzawionymi oczami.

-Co?

-Możesz o to zapytać Deidary... Czy On i Tobi są razem. Co ty na to? -nasuwał ci pomysł

-Tak!! - krzyknęłaś, zupełnie zapominając o dango. -Deidara, Deidara! Gdzie jesteś?! -biegnełaś przed siebie, ale znowu się wróciłaś. -Który to jest Deidara?



-To właśnie ten-powiedział ci na ucho Kisame, pokazując ci blondwłosego, który siedział na kanapie i coś lepił z gliny. Spostrzegłaś, że wszyscy członkowie Akatsuki tu siedzieli, oprócz Paina.

-Idę, panie kapotanie!

-To twoja misja. Wykonaj ją. 

-Rozkaz! - szybko i niezauważalnie przemknęłaś do kanapy, a przynajmniej tak ci się zdawało. Jednak niebieskooki nic nie zauważył. Wyskoczyłaś przed nim krzycząc " Buuu!". Chłopak odskoczył, wypuszczając swoją glinę, która trafiła w ciebie. Natomiast ty jakby nigdy nic zaczęłaś się śmiać.

-To nie jest śmieszne, hm! Wy też się ze mnie nie śmiejcie! Czemu to ja zawsze jestem tematem do śmiania?!-krzyczał

-Bo tylko ty masz taką śmieszną mordę. -odpowiedział mu Hidan

-Czy ja też mam mordę? -spytałaś, a wszyscy spojrzeli na fiołkookiego

-Hidan! -wykrzyczeli wszyscy razem

-Hej młoda. -zwrócił się do ciebie Deidara- To słowo jest bardzo brzydkie. Więc go nie wymawiaj, dobrze?-kiwnęłaś głową

-Braciszku Deidara... Mam pytanie...

-O co chodzi, hm?

-Czy ty i Tobi-chan... Jesteście ze sobą? -spytała odchylając głowę

-Że co?! Kto ci nagadał takich głupstw! Nie jestem homoseksualny! Mów, kto ci to powiedział!-krzyczał, a ty wskazałaś Kisame. Blondyn szybko podbiegł do mężczyzny i zaczął mu wytykać dziwne słowa, których nie zrozumiałaś.

-Deidara-senpai nie kocha Tobiego?-spytał zamaskowany, przytulając wkurzonego chłopaka

-Nie w tym życiu! W żadnym życiu! Nigdy! Katsu!-krzyknął, a Tobi wyleciał w powietrze wpadając na ciebie. Wszyscy zamilkli i podbiegli do was. Kakuzu chwycił czarnowłosego i wyrzucił go gdzieś daleko. Patrzeli na ciebie ze strachem. Krzyczeli twoje imię, ale nie odpowiadałaś. 

-(Y/N)! -krzyczeli. Natomiast ty, nagle się podniosłaś krzycząc:

-Żartowałam! -jednak widziałaś, że nikomu nie było do śmiechu. Wszyscy cię przytulili.

-Nigdy więcej tak nie rób, rozumiemy się (Y/N)?-spytała Konan, a ty kiwnęłaś głową.

-Zagrajmy w chowanego!-powiedziałaś szczęśliwa, na co wszyscy się zgodzili. Nawet Kakuzu.





Bawiliście się wszyscy. Dziwnym trafem, kiedy szukałaś, znajdywałaś wszystkich, a kiedy ktoś inny szukał, nikt nie umiał cię znaleźć. 

-Jesteście słabi w to. -stwierdziłaś naburmuszając policzki

-Co mu poradzimy, że jesteś w to najlepsza? -spytał Sasori

-Co wy mówicie?! Tobi jest najlepszy! -krzyczał wymachując rękami zamaskowany mężczyzna

-(Y/N) jest najlepsza! -krzyczałaś

-Tobi!

-(Y/N)-kłóciliście się

-Niech ci będzie, (Y/N)-chan jest lepsza. -powiedział przytulając cię mocno

-Wiem!-odstawił cię na ziemię. Spojrzałaś na wszystkich. -Dziękuje! Jesteście najlepsi! -uśmiechnęłaś się słodko, przez co na policzkach, wszyscy byli czerwoni.

Nagle do pomieszczenia wszedł rudowłosy.

-Cebula-chan! -rzekłaś 

-Muszę wam wszystkich coś powiedzieć. -powiedział poważnie Pain, a wszyscy spojrzeli na niego z obawą. Najbardziej z nich wszystkich, to właśnie ty się przeraziłaś. -Chodzi o (Y/N).



********************

I jak wam się podobał rozdział? Mam nadzieję, że dobrze go przyjeliście ♥

Wiem, że wszyscy oczekiwali na nowy rozdział, ale teraz nie miałam czasu, przez szkołę i imprezy rodzinne... Przepraszam ;_;

Kawaii One-chan! | Akatsuki X 'Kid! Reader |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz