Rozdział I Znowu szkoła

23 3 0
                                    

-Bartek do odpowiedzi!-wrzasnął wściekły nauczyciel historii.
-Się robi panie psorze-odpowiedziałem swoim najbardziej lekceważącym głosem na jaki mogłem się zdobyć.

Lekcja trwała już dobre 30 minut, a warto by tutaj nadmienić że jeszcze godzinę temu miałem wakacje. No cóż ŻYCIE.

-Kto to był (i tutaj padło słowo którego nawet nie umiem zapisać fonetycznie) i co udało mi się dokonać podczas swoich badań?

I właśnie teraz powiem, że magia to naprawdę super rzecz.

-Pomocy?-wysłałem wiadomość bezpośrednio do umysłów przyjaciół.
-alchemik-odpowiedź przyszła tą samą drogą-wynalazł miksturę regeneracji

Gdy powiedziałem to na głos możecie się domyślić, iż nauczyciel, jak to nauczyciel nie da się pokonać.

-Dobrze-powiedział-siadaj, jedynka za przeszkadzanie na lekcji i druga za lekceważenie przedmiotu.

I jakby tego było mało zapowiedział kartkówkę na następną lekcję. 40 minut w szkole a ja już muszę robić ściągę. No po prostu bajer. A no i zapomniałem nadmienić że mamy dwie historie z rzędu.

Na pierwszej przerwie zauważyłem że do naszej szkoły przyszła jakąś nową dziewczyna. Stała akurat pod sekretariatem ze swoją mamą. Ślicznotka. Ma niebieskie oczy i długie blond włosy za pas. Wygląda znajomo.

-Cześć-jakże oryginalnie zagadałem-jesteś nowa?
-Tia-odparła tylko.
-A jak się nazywasz?
-Nie interere palancie.
-Ej -powiedziałam urażony i poszedłem.

No i na tym zakończyła się rozmowa. Muszę się jej jakoś zrewanżować za taki brak szacunku, ale jak?

-Czyżbyś dostał kosza w trzy sekundy?-zapytał Dany unosząc brew
-Co? Ja? -zapytałem myśląc nad zemstą-w życiu.
-Mogłeś po prostu powiedzieć ,,tak"-dołączyła się Młoda, na co przewróciłem tylko oczami.
-Nie mam zamiaru zarywać do pierwszej lepszej laski ok?-powiedziałem lekko już zirytowany.
-Yhm, już ci wierzę-powiedziała Julia poprawiając swoje świeżo przefarbowane na blond włosy.

Jak zwykle przewróciłem oczami. Bardzo ciężko mnie zdenerwować, ale Młoda opanowała te sztukę do perfekcji.

-Dobra chodzie już pod klasę bo zaraz za...-i przerwał mi dzwonek na lekcje.

*Trochę później*

Teraz mieliśmy mieć j. Polski ale jak się okazało było zastępstwo. Jak zobaczyłem jaki nauczyciel idzie w naszą stronę myślałem że zaraz się załamie. Trzecia historia w tym dniu! Ten kto wpadł na taki plan powinien iść do piekła. O ile już tam na nas nie czeka. No ale cóż, to przynajmniej jest nasza ostatnia lekcja. Jeszcze tylko 45 minut i koniec. Jeszcze tylko 45 minut i wolne. Wmawiałem sobie chociaż wiedziałem że nic to nie da. Historia ciągnęła się w nieskończoność.

-Bartek do tablicy!-jeszcze tylko tego brakowało-Napisz nam jak rozwiązałeś zadanie numer dwa że strony dziewiątkowej!
-Napewno lepiej niż pan język-powiedziałem pod nosem-nie umiem go... Zaraz a to nie było na zadanie domowe?-zapytałem zdziwiony że sam na to wpadłem.
-Tak-odpowiedział arogan... To znaczy nauczyciel-miało być zrobione na naszą następna lekcję. Czyli teraz! Siadaj jedynka.
-To jakiś żart?-nie wierzę że coś tak tępego ma mnie nauczyć czegoś o historii-przecież zadanie domowe robi się w domu, a nas tam jeszcze nie było!
-Do dyrektora!-wrzasnął wyraźnie wściekły.

Jak zwykle. No cóż, wiedziałem że nie należy dyskutować, no ale bez przesady. To już był szczyt debilizmu!

*U dyrektora*

-Bartek-zaczął znudzony dyrektor-powiedz mi jakim cudem w pierwszym dniu szkoły jesteś u mnie po raz drugi?

Zapomniałem powiedzieć że już raz zostałem tu wysłany z powodu "zakłócania roku lekcji". Jak się pewnie domyślacie chodziło o lekcje historii. Ten facet serio mnie nie lubi.

-Pytanie dyrektorze-odparłem do wujka-jak pewnie wiesz pan Jakiś Tam mnie nie lubi.
-Nie Jakiś Tam-powiedział-tylko... Tylko... Dobra nieważne. Jesteś...
-Głupi?-podpowiedziałem
-Na podpadniętym-mrugnął do mnie uśmiechając się-a teraz idź bo musisz zdać te ósmą klasę, jak chcesz się od niego uwolnić.

Jak kazał tak zrobiłem. Oczywiście nie spieszyłem się. Po dwudziestu minutach wróciłem do klasy (gabinet był jakieś 20 metrów od naszej klasy, ale była historia).
Gdy tylko usiadłem zadzwonił dzwonek. Wybiegliśmy z klasy, jak można się domyśleć robiąc sobie wyścig, kto drugi przeskoczy płot, za którym był sklep. Drugi ponieważ ja zawsze wygrywałem.

*W sklepie*

-Kto mi wziął moje dwa złote?-zapytałem
-Tobie?-padła odpowiedź-W życiu.

Jak zwykle powiedziała Młoda jedząc lizaka na którego wcześniej chciała pożyczyć pieniądze. Przynajmniej już wiem czemu przestała prosić.

-A weź spadaj-powiedziałem i wyszedłem że sklepu jak zwykle z niczym

Jak reszta też wyszła zapytałem czy może pójdziemy od razu do kina na nowy horror. Rzecz jasna nie pamiętał tytułu, ale musiał być trudny, bo nikt go nie znał. Wszyscy jednogłośnie się zgodzili. Nie chcieliśmy iść do domów, bo w nich było nudno a rodzice nigdy nie pozwalali nam wychodzić. Jak już weszliśmy do kina i poszliśmy do kasy, wszyscy stanęliśmy jak wryci, bo...

strażnik BaltazarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz