♡━━━━━━━━━━━━━━━♡
O
d spotkania rodzin dwóch największych korporacji w Korei minął dokładnie tydzień. Tydzień od kiedy Kim Taehyung dowiedział się, że już za kilka dni przestanie nosić swoje nazwisko, a zamiast niego przyjmując Jeon. Tydzień od kiedy życie młodego Koreańczyka straciło sens.
- Dramatyzujesz - mruknął różowo włosy i wyciągnął dłoń do talerza pełnego domowej roboty ciasteczek. - Może nie będzie tak źle. Przekonacie się do siebie i kto wie, może będzie z tego wielka miłość!
- Jimin, ja nawet nie jestem gejem, zrozum. Gdyby zamiast Jungkooka to była jakaś urocza dziewczyna to może coś by z tego wyszło ale on? Mężczyzna?
- Cholernie seksowny mężczyzna - wtrącił Park a Tae ledwo go zrozumiał, bo ten znów mówił z pełną buzią.
- A po za tym - kontynuował po przełknięciu jedzenia - zapomniałeś chyba o tym pocałunku z Bogumem.
- Pocałunku podczas którego niczego nie poczułem.
- Taa - rzucił sarkastycznie starszy. - Przecież to wcale nie tak, że ci przez ten pocałunek sta-
- Zamknij się! - krzyknął brunet i zasłonił ręką usta przyjaciela. - To miało zostać zapomniane.
- No widzisz, jednak nie zostało - fuknął urażony i zaczął bawić się łapkami pieska Taehyunga. Zwierzę przestraszone wyrwało mu się i prędko podbiegło do swojego pana.
- Głupi pies - mruknął pod nosem. - Teraz to ode mnie ucieka ale jak tylko będę coś jeść to pierwszy ustawi się w kolejce po żarcie.
- Jimin! - krzyknął zdenerwowany i spojrzał z góry na chłopaka.
- Czego się drzesz?
- No bo miałeś mnie wspierać emocjonalnie a tym czasem wolisz zajmować się Yeontanem niż mnie pocieszać.
- Przyniosłem ci dwa pudełka lodów i czekoladę - zauważył.
- Tym razem słodycze to za mało - westchnął teatralnie i usiadł na brzegu łóżka. - Moje życie jest zmarnowane, rozumiesz?
- Już mówiłem - przesadzasz.
Brunet prychnął i wrócił do przeglądania internetu. Szukał jakiś informacji o Jeonie. Może to głupie ale czuł, że jako jego przyszły mąż powinien wiedzieć coś o jego upodobaniach i zwyczajach. Nawet o takich błahych jak na przykład to o jakiej porze lubi jeść obiad, co lubi na niego jeść i jaki jest jego ulubiony kolor.
- Jimin, wiedziałeś że ten królik skończył szkołę artystyczną?
- Nie - przysiadł się bliżej przyjaciela i razem z nim czytał kolejne fanowskie blogi poświęcone nikomu innemu jak przyszłemu mężowi Taehyunga.
- Jak teraz tak o tym myślę, to ślub Jungkooka złamie serce nie jednej zakochanej w nim dziewczynie. A widząc te wszystkie blogi - dość sporo ich jest.
- Mówiłem! Ten ślub nie ma najmniejszego sensu i przyniesie nam wszystkim zgubę.
- A właściwie... To wiesz kiedy ma się on odbyć? Bo ja chcę brać w nim udział oczywiście. Będę twoją druhną!
- Nie możesz być moją druhną, pabo - zaśmiał się. - Ale w sumie to sam nie wiem kiedy będzie ten żałosny ślub.
- Lol - Jimin spojrzał na niego jak na wariata. - Jak można nie znać daty własnego ślubu?
- Przecież wiesz że ja nie mam nic do gadania w tej sprawie. Wszystko ustalają rodzice i państwo Jeon.
- W każdym razie zazdroszczę ci.
- Niby czego? - zablokował telefon i odrzucił go na bok.
- Oddałbym wszystko żeby móc chociaż popatrzeć z bliska na takie ciacho jakim jest Jungkook a ty zostaniesz jego mężem i jeszcze marudzisz.
- Zrozum, nie jestem tobą i nigdy nie spodoba mi się ten pomysł.
- Zobaczymy - Park puścił mu oczko i zaczął zbierać się do wyjścia tłumacząc, że musi już wracać bo mieszkanie samo się nie posprząta.
I tym sposobem Taehyung znów został sam ze swoimi myślami. Chociaż starał się tego nie pokazywać, to bardzo bał się że powie lub zrobi coś nie tak i tym rozgniewa czarnowłosego, a on naprawdę nie chciał by panowała między nimi napięta atmosfera. Jasna był wściekły o tą całą szopkę, ale nie na Jungkooka tylko na swoich rodziców i naprawdę liczył że może w niedalekiej przyszłości uda mu się zaprzyjaźnić z mężczyzną dzięki czemu przestanie im przeszkadzać fakt, iż wszyscy będą traktowali ich jak zakochane małżeństwo. Niestety Jeon nie wydawał się skłonny do nawiązania choćby współpracy, nie mówiąc już o bliższej znajomości.
Z rozmyślań wyrwał go dźwięk przychodzącego połączenia. Spojrzał na wyświetlacz j zmarszczył brwi widząc nieznany numer. Odebrał i już po chwili tego pożałował.
- Taehyung - w słuchawce rozbrzmiał głos Jungkooka.
- To ty? Czego ode mnie chcesz? I skąd masz mój numer?
- Przecież muszę posiadać takie rzeczy jak numer mojego przyszłego męża. Ty też lepiej mój sobie zapisz - polecił a Taehyung już zanotował w głowie żeby zapisać jego numer pod jakże pasującą nazwą „jungcock".
- Dobra, to co chcesz?
- Rodzice kazali przekazać ci informacje na temat ślubu. Po pierwsze jeżeli chcesz kogoś koniecznie zaprosić to przekaż moim rodzicom listę tych osób do jutra. Po drugie jutro z samego rana jedziemy razem wybrać garnitury i jedzenie na nasze wesele. A no i ślub odbędzie się za trzy dni.
- Co?! Za trzy dni?!
- Nie krzycz, też nie jestem z tego powodu zadowolony.
- Nie ważne. Do jutra - warknął i nie czekając na odpowiedź nacisnął czerwoną słuchawkę.
Trzy dni.
Ostatnie trzy dni wolności i nie przynależenia do kogokolwiek. Potem będzie mógł już tylko pomarzyć o nocnym wypadzie do klubu z Jiminem, czy prywatności.
Zsunął się po ścianie i zaczął cicho szlochać. Nie tak miało wyglądać jego życie.
CZYTASZ
Marriage on purpose ||taekook
Fanficzaaranżowane małżeństwo Jungkooka i Taehyunga ma zapewnić ich rodzinom współpracę i korzyści finansowe ale, czy mężczyźni odnajdą się w nowym życiu? top!jjk bottom!kth