Z górnej części Areny spadały krople wody, które moczyły wokalistę i pierwsze rzędy widowni. Mężczyzna chodził po scenie z gitarą na ramieniu, śpiewając kolejne wersy swojego następnego przeboju, który uwielbiany jest przez miliardy dziewczyn i chłopaków na całym świecie. Z jednym wyjątkiem, a mianowicie mną.
Moje niegdyś naturalne kręcone, gęste włosy są teraz falowane i nasączone wodą. Oglądam chłopaka skaczącego po scenie od jakiejś godziny i już mam ochotę stąd uciec.
- Emily, błagam możemy już stąd iść?! - krzyczę do mojej przyjaciółki. Jak większość tutaj dziewczyn, ona również podskakuje, krzyczy lub śpiewa razem z wszystkimi.
- Chyba żartujesz, koncert się jeszcze nie skończył! - odkrzykuje mi z uśmiechem na twarzy. Tak, to było głupie pytanie, a zwłaszcza do największej fanki Shawna Mendesa. Przecież to oczywiste, że nie pozwoli mi stąd wyjść, kiedy jest to dopiero połowa koncertu.
Jak ja w ogóle dałam się na to namówić, przecież ja go nawet nie lubię. Co ja gadam. Ja go wręcz nie znoszę.
Jeszcze raz popatrzyłam na Mendesa, stojącego aktualnie przy mikrofonie. Po dosłownie kilku sekundach na scenę wbiegły dwie dziewczyny, w koszulkach z podobizną swojego idola. Biegły prosto w jego stronę, a on w ostatniej chwili odwrócił głowę po czym został przez nie staranowany. Cała trójka leżała na mokrej scenie. Po chwili dwie kobiety zostały odciągnięte od piosenkarza, by ten mógł wstać. Jenak nic takiego nie miało miejsca, a chłopak leżał wciąż w bez ruchu.
Nagle wszystko ucichło. Popatrzyłam na przyjaciółkę stojącą dosłownie obok mnie. Stała i patrzyła w jeden punkt.
- Em? Wszystko okej? - spytałam.
- Pomóż mu - wyszeptała, chwytając mnie za rękę i ciągnąć w kierunku płyty sceny.
- Nie wolno nam wchodzić na scenę, Em - próbowałam jej to uświadomić, bo chyba nie zdaje sobie z tego sprawy.
- Od tego zależy jego życie, a nikt nic nie robi - odpowiedziała jak w transie.
- Zaraz ktoś mu pomoże, przecież musi - Na każdym koncercie powinien być jakiś medyk, bądź ktoś zareagować na coś takiego.
- Błagam cię Re - popatrzyła na mnie z łzami w oczach. Nie mogłam, nic nie zrobić...
Tydzień wcześniej...
- Renesmee Ventura, do mnie - krzyknęła moja rodzicielka. Moja mama zawsze była fanką Sagi Zmierzch. Wciąż uwielbia córkę Edwarda oraz Belli, stąd pomysł na imię, które postanowiła mi dać.
- Co się stało, mamo - odkrzykuje.
- Zejdź na dół to się dowiesz - krzyczy poddenerwowana. Czyżbym o czymś zapomniała?
Wstaje powoli z łóżka, odkładając laptopa na koc, ścielący je. Ubieram moje puchate kapcie w Pandy i kieruje się do drzwi. Nie zamykam ich bo przecież zaraz wrócę.
- Pośpiesz się! - po raz kolejny woła.
- No idę już - mówię spokojnie ale nie mam pewności czy mnie słyszy. Podchodzę do kobiety, która jest wyższa ode mnie o kilka centymetrów i patrzę na nią pytającym wzrokiem.
- Co to jest? - pyta, podnosząc jakiś kwitek. Przyglądam się mu uważniej i już wiem co spoczywa między jej palcami. Chyba jest zła.
- Rachunek? - pytam głupio.
- Czemu tu jest taka kwota? - dopytuje. Spoglądam na rachunek w dłoniach matki i stwierdzam, że faktycznie jest dużo wyższy niż w ostatnich miesiącach.
- No, przepraszam ale nie tylko ja używam telefonu - mówię szczerze, przecież Sophie też go używa i to dość często. Jednak wiem, że ta kwota to moja wina.
- Tak? Sophie miała telefon w naprawie ostatnio i nie używała go tak dużo w tym miesiącu. Więc?
- No okej. Nick jest na tej wymianie w Paryżu i dużo pisaliśmy po prostu, przepraszam - tłumaczę jej i spuszczam głowę w dół.
- Tak ciężko było powiedzieć?
- Przepraszam no - powtarzam.
- Dobrze, rozumiem ale ogranicz pisanie bo to ja płacę za rachunki - mówi i kładzie rękę na moim ramieniu.
- Dobrze i jeszcze raz przepraszam - posyłam jej delikatny delikatny uśmiech i wracam do pokoju.
Zamykam za sobą drzwi i kładę się z powrotem na łóżku, odpalając film. Nie mija nawet pięć minut, a mój telefon zaczyna dzwonić. Po raz kolejny tego dnia stopuje ulubiony film i sięgam na stolik po telefon. Na wyświetlaczu widnieje zdjęcie Emily.
- Kobieto, mam ogromną prośbę! - drze się do słuchawki przez co jestem zmuszona oddalić telefon od ucha.
- Nie chce być głucha - mówię podirytowana.
- Przepraszam ale to dla mnie ogromnie ważne - mówi już ciszej.
- Co się stało? - pytam ciekawa.
- Mogę przyjść?
- Jasne, a co? - marszczę brwi.
- Powiem jak przyjdę.
- No dobra, a nie możesz czegoś zdradzić? - Oby coś czego nie będę potem żałować.
- Będę za maks piętnaście minut - mówi szybko i się rozłącza.
Szczerze to się boje co ten rudzielec wymyślił. Ona jest do wielu rzeczy zdolna.
Emily jest to dziewczyna o jasnych brązowych oczach i ognistych włosach. Farbuje górę na czarny a resztę pozostawia w naturalnym rudym kolorze. Nie jest jakoś wysoka ale wyższa ode mnie, a mam sto sześćdziesiąt pięć centymetrów wzrostu. Ma długie nogi jednak nie patyki jak modelka, a raczej kształtne i kobiece, natomiast twarz ma smukłą z naturalnie jasną karnacją.
Minęło dziesięć minut, a do mojego pokoju wpada wspomniany rudzielec. Wspominałam może, że jest roztrzepana?
- Słuchaj mnie uważnie ale nie mów "Nie" od razu, błagam - mówi dysząc.
- Postaram się, ale może mnie oświeć najpierw co? - wstaje i kładę ręce na biodrach.
- Bo za tydzień... za tydzień jest koncert... na który muszę... po prostu muszę iść - próbuje nabrać powietrza między zdaniami.
Unoszę brwi i patrzę na nią z politowaniem. Przecież ona nie jest fanką koncertów. Musiał by tu przyjechać Shawn Mendes albo Ed Sheeran, no w ostateczności Sia. Błagam żeby to nie był koncert osoby, o której myślę.
- Kogo to koncert? - pytam, przełykając głośno ślinę. Patrzy na mnie uśmiechając się przepraszająco, a ja już wiem, że mi się to nie spodoba...
Hej moje misie!
Z racji, że dzisiejszego dnia mam urodziny postanowiłam wam coś dodać.Rozdziały nie będą regularne, a wręcz bym powiedziała, że będą bardzo rzadko. Tak właściwe kiedy będę czuła taką potrzebę.
Mam nadzieję, że Prolog was zachęci i zostaniecie ze mną na długie lata śledząc moją twórczość.
CZYTASZ
~Skryci W Sobie~ S. M
FanfictionKażdy z nas ma swoje demony przeszłości. Każdy z nas ma coś czym nie chce się dzielić z drugą osobą. Ale co jeśli dwie całkowice obce sobie osoby spotkają się. Dwie całkowice z innych światów osoby połączy coś więcej niż przyjaźń. Dwie skrzywdzone...