2. Sahara

186 24 10
                                    

- Twój wybawiciel nadszedł. - Spoglądam znad grubej książki na wchodzącego do biblioteki Ishaqa z szeroko rozłożonymi ramionami. - O, radujcie się nędznicy, jako światło padło na wasze jestestwa, rujnując troski. - Uśmiecha się szeroko, cytując modlitwę ze świętych ksiąg.

Unoszę brwi, obserwując go.

- Jeżeli rozważasz nawrócenie się albo zostanie kapłanem, powinieneś pomówić z Salmakiem, nie ze mną - mówię, nie odrywając od niego wzroku, kiedy przysuwa krzesło i siada naprzeciwko mnie. Nie widuję go w świątyni, więc jestem zdziwiona, że zna modlitwę, która jest rzadziej używana.

- Ale to ty jesteś najwyższą kapłanką, czyż nie? - Mruga, a ja staram się zachować kamienną twarz.

Wzdycham, zerkając na rozłożone przede mną książki i zwoje, po czym przenoszę wzrok na Ishaqa.

- Mam niespodziankę. - Macha złożoną kartką przed moją twarzą i z całej siły powstrzymuję się, by nie wyrwać kawałka papieru z jego dłoni - zamiast tego uderzam go w nadgarstek, jakbym odpędzała się od natrętnej muchy.

Co wcale nie jest tak dalekie od prawdy.

Sięgam po stertę książek i przesuwam je w stronę Ishaqa, obserwując, jak jego uśmiech powoli zanika. Lekko prycham, gdy rozbawienie w jego oczach zastępuje przerażenie.

- Ja też mam niespodziankę. - Wskazuję palcem na książki. - Pomożesz mi z tym. Znam je prawie na pamięć, ale może ktoś, kto ich nie czytał znajdzie coś, co mogło mi umknąć.

Ishaq przygląda się księgom, czytając tytuły.

- Do Gwiazd i od Gwiazd Pustynnych? Dzieci Słońca i Księżyca? - Rzuca mi spojrzenie. - Mam czytać baśnie i legendy?

- Zawsze możesz zająć się historią i filozofią. - Unoszę książkę, którą czytałam, kronikę i drzewa genealogiczne rodzin królów, tych obecnych i tych, którzy przeminęli. Żmudna i nużąca praca, ale jeżeli jest tam coś, co może dać nam chociaż najmniejszą wskazówkę, gdzie szukać Trzech Wyroczni, nie pójdzie ona na marne.

Kręcę głową, przypominając sobie słowa dziecięcej rymowanki.

W wiecznym mieście na pustyni,

Tam gdzie trwała zdrajczyni,

Dziewiątkę dzieci matka powiła.

Wiem, że to musi być wskazówka, której nie mogę odczytać. Gdzie i c z y m jest wieczne miasto?

Ishaq unosi ręce w obronnym geście.

- Nie mogę się doczekać, aż przypomnę sobie, jak bogowie pomogli Jahwarowi wykarmić całą wioskę.

Przewracam oczami.

Baśnie mogą wydawać się dziwnym wyborem, ale w s z y s t k o może nam pomóc. Jeżeli dziecięca wyliczanka może mieć jakieś znaczenie, tym bardziej coś w baśniach i legendach może przykuć naszą uwagę.

- Co to jest? - Kiwam na kartkę w jego dłoni.

Ishaq spogląda na nią, jakby na chwilę zapomniał o jej istnieniu, po czym rozkłada papier i przysuwa go do mnie.

- Wiadomość od Mehmeta. Wróci za kilka dni - razem z kuzynem.

Szybko czytam krótką notatkę, która jednak nie mówi nic o tym, dlaczego Mehmet zniknął ani czy dowiedział się czegoś przydatnego.

Wzdycham, odkładając list na biurko i opieram się łokciami o blat.

- Kuzynem? - pytam lekko zrezygnowanym tonem.

Dziewiąty Księżyc (#2WP)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz