Był zimny i ponury jesienny dzień, jeden z tych, kiedy odehciewa ci się robić cokolwiek ,a depresja zaczyna przypominać ci o swoim istnieniu...
Stałem na przejeździe czekając ,aż szlaban się podniesie, żeby wreszcie dotrzeć do liceum w którym się uczę.W międzyczasie patrzyłem na pociągi ,które co i raz przejeżdżały zasłaniając punkt w który otępiale patrzyłem.
Nienawidziłem mojej szkoły ,ale pomimo tego, nadal dzień w dzień do niej chodziłem. Ulubioną zabawą ludzi z mojej klasy, stało się jak największe upodlenie mnie. Co zawsze im się udawało. Codziennie wracam do domu zbity jak pies tylko po to, żeby znowu dostać tym razem od ojca. Który nawet nie uważa mnie za swojego syna.
Zawsze kiedy stoję na tym przejeździe zbiera mi się na wspominanie przeszłości. Kiedyś byłem kimś ważnym, byłem popularny,przystojny, dobrze się uczyłem a wizją mojej przyszłości było przejęcie firmy ojca. Jednak moja cudowna bajka stała się koszmarem, kiedy pewnego dnia odkryłem, że spodobał mi się mój najlepszy przyjaciel.
Najpierw chciałem zapomnieć o tym uczuciu ale im bardziej je od siebie odsuwałem, tym bardziej zatapiałem się w tej dziwacznej miłości. Moja walka z uczuciami trwała około dwóch lat, aż pewnego dnia wreszcie nie mogąc już dłużej wytrzymać. Powiedziałem osobie którą wtedy uważałem za najlepszego przyjaciela co do niego czuje. Myślałem wtedy, że nawet jeżeli on nie będzie chciał być moim chłopakiem to jakoś to się ułoży, ale zamiast tego on po prostu mnie wyśmiał. Poczym opowiedział całej naszej klasie o mojej odmiennej orientacji.
Wiadomość o mnie rozniosła się szybciej niż się spodziewałem, aż w końcu dotarła również do moich rodziców...Pierwsze słowa jakie usłyszałem wtedy od ojca brzmiały ,,jesteś pedałem, tak?Mój syn miał być normalny, a nie taki."Potem się mnie wyrzekł i zabronił mi używać nazwiska. Prawie wyrzucił mnie z domu ,ale tylko dzięki błaganiom mojej mamy tego nie zrobił. Zamiast tego zaczął znęcać się nade mną fizycznie i psychicznie twierdząc że przez to stanę się "normalny". W tamtym czasie jedyną osobą która starała się mnie chronić była moja mama, jednak szybko zmarła i już nigdzie nie czułem się bezpieczny. Po dwóch miesiącach ciągłego bicia zacząłem wyglądać jak cień. Chudy, niedożywiony z masą siniaków, ze zniszczonymi nie ułożonymi włosami, worami pod oczami i starymi źle zrośniętymi złamaniami.Czułem się nie potrzebny i coraz częściej myślałem jak by to było zaginąć i nie robić innym już więcej kłopotu. Pare razy próbowałem się ciąć, ale jestem zbyt słaby żeby zadać sobie ból więc każda próba nacięcia skóry kończyła sie porażką...
Moje rozmyślania przerwał dźwięk podnoszenia szlabanu.Westchnąłem lekko poczym ruszyłem przed siebie. Szedłem moją typową drogą jednak zamiast skręcić do szkoły, dalej podążałem wzdłuż torów. Skoro tak bardzo nienawidzę swojego życia to czemu by go nie zakończyć? Znalazłem miejsce niedaleko szkoły, gdzie tory były nie osłonięte barierkami. To było idealne miejsce zeby popełnić samobójstwo.
Szlaban znowu został opuszczony czemu towarzyszył charakterystyczny dźwięk. Już wiedziałem ,że nadjeżdża pociąg. Rozejrzałem się i zobaczyłem w oddali zarys maszyny. To była moja możliwość i pragnąłem z niej skorzystać...###################################
Ohayo!To pierwszy rozdział tego cudeńka :3.Mam nadzieję że się podoba. W niektórych miejscach brakuje przecinków ale to niewielka strata.~MrsTwice267~
CZYTASZ
Sens Życia[Chwilowo Zawieszone]
RandomRay od zawsze poszukiwał swojego sensu życia, osoby dla której mógłby żyć i cieszyć się każdą chwilą z nią. Homoseksualny chłopak nie ma łatwego życia i pragnie je zakończyć w jak najbardziej brutalny sposób. Wtedy właśnie ktoś przekreśla jego plany...