22.

7.8K 456 1.3K
                                    

Czas do imprezy rodziców minął na unikaniu Lottie i spędzaniu mnóstwa czasu z Harrym. To drugie było na tyle przyjemne, że nim się obejrzał stał już przed lustrem zapinając granatową koszulę. Przerwał jednak gdzieś w połowie, a wszystko przez Harry'ego, który wparował mu do pokoju. I wszystkim na czym mógł się skupić był mężczyzna, którego widok odjął mu mowę. I prawdopodobnie oddech. Brunet wyglądał oszałamiająco w białej, falbaniastej koszuli z kokardą pod szyją. Do tego jego smukłe nogi okalały czarne spodnie i buty na małym obcasie w tym samym kolorze. Wyglądał lepiej niż cholerny Bóg, a on nie potrafił ruszyć się z miejsca. Był prawie pewny, że jego oczy są szeroko otwarte. I nie zdziwiłby się gdyby ślina ciekła mu po brodzie. Nigdy nie sądził, że jakaś część garderoby może wywrzeć na nim takie wrażenie, ale Harry w tej koszuli prezentował się nieziemsko. Najpiękniej. Więc nie próbował winić się, że gdy ten z małym uśmiechem na ustach podszedł bliżej, on wciąż stał tam jak kukła. I dopiero, kiedy Harry własnoręcznie dokończył zapinanie guzików jego koszuli, otrząsnął się z tego dziwnego stanu.

Przełknął ślinę, zwilżając językiem suche usta.

- Wyglądasz.. przepięknie. - wymamrotał ze ściśniętym gardłem.

Prawdopodobnie nie było słów, które opisałyby jak pięknie, cudownie i wspaniale wyglądał Harry. Ale nie do końca rozumiał to, co się z nim działo. Drżały mu dłonie jak zorientował się, kiedy uniósł je, chcąc dotknąć idealnie zawiązanej kokardy. Nim jednak zdołał to zrobić, brunet ujął je w te swoje, większe i uniósł do ust, przyciskając je do grzbietu każdej z nich.

- Dziękuję. - odparł wciąż z nikłym uśmiechem. - Ty również świetnie wyglądasz.

Po raz kolejny przełknął ślinę tym razem orientując się, że jego oddech nagle stał się płytki. Albo już wcześniej taki był, ale do tej pory nie zdawał sobie z tego sprawy. Zdecydowanie nie do końca wiedział co się z nim działo i dlaczego widok mężczyzny w tym stroju podziałał na niego w ten sposób. Okej, nie był aż tak głupi - wiedział, że to prawdopodobnie podniecenie, ale to był pierwszy raz, kiedy to wszystko wyglądało w ten sposób. Podniecał się już wcześniej, właściwie zrobił to pewnie tysiące razy odkąd poznał Harry'ego, ale tym razem to nie był jego dotyk, pocałunek czy widok jego nagiego ciała a po prostu koszula, którą miał na sobie. I mimo, że była piękna w tym właśnie momencie miał ochotę ją z niego zerwać. Tyle, że nie mógł. Już dobre pięć minut temu powinni znaleźć się na dole. Nie mieli czasu nawet na szybkie obciąganie, a co dopiero szybki numerek. Był trochę przerażony swoimi własnymi myślami.

- Dlaczego mi to zrobiłeś? - odezwał się z trudnością wywołując tym samym zdezorientowanie wymalowane na twarzy mężczyzny. - Jak mam przetrwać ten wieczór bez dotykania Cię, kiedy wyglądasz w ten sposób? - jęknął płaczliwie.

Teraz na twarzy bruneta wykwitł boleśnie szeroki uśmiech.

- Nikt nie powiedział, że nie możesz mnie dotykać, kochanie.

- Tak, moi rodzice z pewnością nie zdziwią się, kiedy zmacam Cię na środku ogrodu. - prychnął, wreszcie przejeżdżając dłońmi po delikatnym materiale białej koszuli. - Harry, ja.. ja naprawdę nie dam rady. - pokręcił głową, opierając czoło na jego ramieniu. - Musisz się przebrać.

- Nie mam zamiaru.

- Hazz..

- Ćwicz swoją wstrzemięźliwość, skarbie. - pochylił się, dociskając do siebie ich usta, kiedy ponownie na niego spojrzał. - A teraz chodźmy na dół za nim Twoja mama postanowi zatargać nas tam za uszy.

Wydął dolną wargę, ale co innego mógł zrobić? Po spryskaniu się perfumami zszedł na dół witając się ze wszystkimi przybyłymi już gośćmi. Przyjechała niemal cała rodzina, znajomi i przyjaciele, co najmniej siedemdziesiąt osób, więc specjalnie na tę okazję stoły zostały rozstawione w ogrodzie tuż pod namiotem. Musiał przyznać, że zatrudnione do tego osoby odwaliły kawał dobrej roboty jeśli chodziło o wszelkie w większości kwiatowe dekoracje. Wraz z Harrym zresztą poprzedniego dnia nadmuchali przynajmniej dwieście balonów, które poprzyczepiane zostały niemal po całym ogrodzie. Dwudziestolecie małżeństwa było przecież całkiem poważną sprawą. Był dumny ze swoich rodziców i miał nadzieje, że on również znajdzie kogoś z kim szczęśliwie spędzi całe życie. Nie zagłębiał się jednak w te myśli jako, że na ten moment jedyną osobą z którą chciałby je spędzić był Harry.

What happens in Greenville stays in GreenvilleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz