PROLOG

36 4 14
                                    

Rok 2037

- Tsuneo! Wróciliśmy! - zawołał ojciec zaraz potem jak wszedł do domu.
    Chłopiec zbiegł na dół po schodach. Cały był podekscytowany. Miał jedenaście lat.
    - Już jest?! Już jest?!
    Zaraz za ojcem do domu weszła mama z zawiniątkiem w rękach. Trzymała je z wielką ostrożnością. Cały czas na nie patrzyła.
    - Tsuneo. Poznaj swoją małą siostrę - powiedziała - postanowiliśmy z tatą, że możesz dać jej imię.
    Chłopczyk spojrzał na swoją siostrzyczką. Zastanawiał się dłuższą chwilę. I tak myślał i myślał, aż w końcu się odezwał.
    - Mamo, tato. A co powiecie na Fumi?
    Rodzicom odrazu się spodobało. Dali Tsuneo jego małą siostrę. Zaczął płakać ze szczęścia.

Rok 2042

    W wrześniowy poranek Tsuneo był razem z siostrą w ogrodzie. Miał szesnaście lat, a Fumi już pięć.
    Chłopak mimo, że nie grzeszył dobrą budową ciała to należał do tych ładnych. Posiadał kruczoczarne włosy. Niebieskie oczy piękne i zdolne wykryć każde kłamstwo. Nosił okulary dla ozdoby. A jego piegi uważano za urocze. Był nawet dość wysoki.
    Za to Fumi już w wieku pięciu lat wykazywała się dużą dojrzałością. Była bardzo podobna do brata. Taka jego mniejsza i dziewczęca wersja.
    Tsuneo właśnie sprawdzał stan roślinek mamy gdy Fumi do niego nagle przybiegła.
    - Braciszku patrz! Znalazłam biedronkę - mówiła z zachwytem. Trzymała owada na swoim małym paluszku. Z jej twarzyczki nie znikała ekscytująca.
    - To dziwne o tej porze roku. policzyłaś ile ma kropek? - zapytał z uśmiechem.
    - Ma siedem! - po tych słowach wypuściła biedronkę na wolność.
    Tsuneo rozpierała duma.  Jego siostra taka mała, już znała znaczenie takich pojęć jak wolność czy chonor.
    - Fumi mam coś dla ciebie - odezwał się chłopak. Wyciągnął z kieszeni naszyjniczek.
    Fumi wzięła go do rączki z przesadną ostrożnością.
    - Chciałem ci dać ma urodziny, ale pomyślałem tak sobie, że dam ci dzisiaj.
    Dziewaczyka rzuciła mu się na szyję z radości.
    - Dziękuję Tsuneo!
    - A zobacz co jest w środku medalika.
    Fumi otworzyła medalik, a w środku było jej zdjęcie z bratem.

Rok 2044

    Był ciepły czerwcowy wieczór i urodziny kochanej Fumi.
    Tsuneo zrobił sobie prawko i zawoził swoją siostrę na jej przyjęcie przygotowywane przez ocj rodziców. Słuchali wesołej muzyki i śpiewali razem. Impreza miała odbyć na dworze z obecnością wozu strażackiego i karetki.
   Mama pracowała jako lekarz, a ojciec jako strażak. Fumi wymyśliła sobie, że na te urodziny chce wsiąść to tych wozów.
     Jechali tak śpiewając gdy nagle obok nich przejechała policja i straż. Dziwny zbieg okoliczności.
    Ale Tsuneo coś nie dawało spokoju.
    W końcu natrafili na korek uliczny co w Tokio nie było rzadkością, ale tej części miasta to się nie tyczyło.
    Wzdłuż ulic stali policjanci dbający o porządek.
     Tsuneo zatrzymał samochód i podszedł so pierwszego lepszego funkcjonariusza.
    - Panie władzo co się stało? - zapytał.
    - Wypadek był. Biały mercedes i cięzarówka.
    Chłopaka ogarnęł strach i to ogromny.
    - Mógłby pan przypilnować moją siostrę? Dziękuję! - i nie dając policjantowi możliwości odmowy pobiegł przed siebie.
    Gnał tyle i tyle ile jego nogi mogły wycisnąć. Próbował się uspokoić i bieganie w tym pomagało. Te pięć minut wydawało się ciągnąć nieskończoność.
    Nareszcie dotarł na miejsce.
    Wydawało mu się, że widzi scenę z najgorszych koszmarów.Ciężarówka leżała na lewym boku i jej cysterna się paliła. Na dodatek pod pojazdem znajdował się samochód, który kiedyś był białym Mercedesem.
    Mimo zniszczeń rozpoznał w palącym się wraku auto swoich rodziców. Nie pozwolono mu się zbliżyć, ale po zauważeniu dwóch karetek odrazu podbiegł do najbliższej.
    - Kto znajduje się w tej karetce? - powiedział Tsuneo do ratownika pilnującego wejścia do pojazdu.
    - Dorosły mężczyzna,  kierowca białego auta - odpowiedział.
    - Proszę mnie wpuścić!  To mój ojciec!
    - Przepraszam, ale nie mogę się na to zgodzić. Widok jest zbyt makabryczny.
    Tsuneo już powoli zaczął płakać. Jego tata nie żył. Nie mógł w to uwierzyć.
    Zapytał kto jest w drugiej karetce. Okazało się, że jest w niej matka chłopaka.
    Dostał się do drugiego ambulansu i tam akurat pozwolono mu wejść. Zobaczył swoją mamę. Cała poparzona i niegdyś jej piękne czarne włosy były spalone.
    Tsuneo podszeł i przykucnął obok niej.
    - Mamo? - zaczął nieśmiało i z nadzieją na twarzy. Głowa kobiety nieznacznie się poruszyła i otworzyła oczy.
    - Tsuneo to ty? - słowa wypowiadała z wielką trudnością.
    - Tak to ja mamo - ledwo powstrzymywał łzy.
    - Słuchaj. Musisz mi coś obiecać...
    - Nie mów jakbyś miała odejść! - krzyknął chłopak.
    - Tsuneo posłuchaj mnie proszę. Ciebie i Fumi zawsze kochałam całym sercem i dalej kochać będę. Ale nie unikniemy tego co nadejdzie i dobrze o tym wiesz - zaczęła kaszleć i pare kropelek krwi wyleciało z jej ust - obiecaj mi, że gdy odejdę to zajmiesz się Fumi - resztkami sił podniosła rękę i złapała syna za dłoń.
    - Obiecuję mamo. I przyżekam na swe życie - schylił się i ucałował jej dłoń. Gdy podniósł wzrok ona się już nie odezwała. Oczy patrzyły w pustkę.
    - Mamo? - powiedział Tsuneo. Brak odpowiedzi. Zaczął płakać i siedział przy ciele mamy tak długo póki nie przyszedł policjant przeprowadzając ze sobą Fumi.
    - Braciszku. Gdzie mama i tata?
    Tsuneo podszeł do siostry i zaczął jej wszystko tłumaczyć. Słuchała w ciszy cicho płacząc.
    - Ale ty braciszku nie odejdziesz tak?
    - Nie odejdę. Zostanę z tobą choćby nie wiem co. Jesteś dla mnie najważniejsz.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 11, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

KOKORO NO ANA Scalony na nowoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz