Rozdział 15

3.9K 244 39
                                    

Dzwoni Lidka. Odbieram.

– I jak ci idzie? – zaczyna bez zbędnych powitań.

Jak po grudzie.

– Nieźle.

– Rozmawiałaś z nim?

– Rozmawiałam.

– I co? Zgodził się?

Przymykam powieki. Nie mogę powiedzieć jej prawdy. Nie mogę zaprzepaścić takiej szansy. Sprzedałam jej pomysł na Jansona, zrobiłam z niego macho Alp i co? Mam się teraz wycofać? Nie ma takiej opcji.

– Dogadujemy szczegóły.

– Okej, ale nie ustalaj niczego na gębę, tylko skontaktuj się z działem prawnym, żeby przygotowali umowę.

– Tak, wiem. A możesz mi przelać trochę środków na pokrycie bieżących kosztów? Chcę zostać tu przez kilka dni, popytać lokalną społeczność, naszkicować biogram Jansona.

– Dwa tysiące wystarczą?

Oddycham z ulgą.

– Wystarczą.

– Tylko bierz na wszystko faktury.

– Jasne. Dzięki.

Rozłączam się i opadam na krzesło. Zerkam na biały ekran w Wordzie, na migający kursor.

Muszę zacząć pisać. Koncentruję się, a tu pustka. Upijam łyk kawy, oczyma wyobraźni widzę Jansona bez koszulki... Czuję mrowienie w dole brzucha.

Julka, skup się.

Trzeba pisać. Nie myśl o dupie Maryny (czytaj: Jansona), tylko pisz. Pisz!

Rozgrzewam nadgarstki. Od czego by tu zacząć...?

Wiem! Napiszę najpierw do Jagny, co słychać u Kocura. Odpalam Messengera.

Hej! Jak się ma mój Kocur?

Jest głupi. Myśli, że karma na dnie miski oznacza, że miska jest pusta.

Trzeba mu nasypać czubato. Wiesz, że jest wybredny. Wyczyściłaś kuwetę?

Tak i wielkie fuj. Nie mogłabym być właścicielką kota.

Dlatego masz psa. Psy mają właścicieli, a koty służących. Zajrzysz do niego jutro?

Przecież miałaś jutro wrócić.

Wizyta trochę się przedłuży.

Dlaczego? Rozmawiałaś już z Niemamocnym?

Tak.

I jak?

Tak sobie.

Jaki jest?

Skryty.

To nie za dobrze wróży skoro masz o nim pisać książkę. A poza tym fajny?

Zaczynam pisać: „Oporny, choć przystojny", po czym kasuję tekst. Znowu piszę: „Oporny, ale ładniusi" i znowu kasuję.

W końcu wysyłam wiadomość:

Oporny.

Sprawiam pozory profesjonalizmu i okłamuję samą siebie. Gdyby wygląd Jansona nie miał dla mnie znaczenia, nie pociłyby mi się teraz dłonie.

Jagna pisze:

Seksowny chociaż? 😊

Wiedziałam, że do tego zmierza.

To praca, nie zwracam uwagi na takie rzeczy.

Jesteś kobietą, nie miałaś faceta od roku, a twoje jajniki pracują pełną parą. Zrób z nich wreszcie użytek, bo czas ucieka. Jeśli chcesz mieć dzieci przed menopauzą, powinnaś wykorzystywać nadarzające się okazje.

A ta tylko o jednym – jajniki, owulacja, plemniki, zapłodnienie. Niech już zajdzie wreszcie w tę ciążę, bo oszaleję.

Muszę kończyć, chcę jeszcze popisać. Trzymaj się i pozdrów Bernarda.

Pozdrowię. A ty korzystaj z życia. Nie musisz przecież od razu wychodzić za mąż, żeby pójść z kimś do łóżka. A jeśli przy okazji zrobisz sobie dziecko, takie małe śliczne dzieciątko, to nic lepszego nie będzie mogło cię spotkać.

No dobra, wystarczy tej rozpłodowej rozmowy.

Kończę. Pa! <3

Wyłączam komunikator i klikam na ikonkę edytora tekstu. Zaczynam spisywać wszystko, co wiem na temat Jansona. Pierwsze dwa zdania to droga przez mękę, ale z każdym kolejnym się rozkręcam. Opisuję dzisiejszy dzień, staram się wyłączyć emocje i podejść do sprawy na chłodno.

O godzinie dwudziestej drugiej dopada mnie kryzys. Chcę pisać, ale nie mam więcej materiału. To, co udało mi się uzbierać do tej pory, wystarczyło zaledwie na pięć stron tekstu.

Wsuwam palce we włosy i zastanawiam się, jak zebrać więcej informacji o JJ-u. Wypisuję w punktach, co powinnam zrobić w następnej kolejności. Planuję odszukać jego nauczycieli ze szkoły, wypytać o niego sąsiadów, może udałoby mi się również porozmawiać z jego lekarzem. Na pewno czegoś się jutro dowiem, a wtedy zastanowię się, jak podejść Jansona po raz trzeci.

A teraz idę spać. 

NIEZDOBYTA. TOM 1 i 2 [WYDANA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz