Nie przyszedł na noc. Nie spałem, zastanawiając się, dlaczego spędza noc na dole, dzieląc kanapę z przyjaciółmi.
Potrzebowałem go. Nasz syn potrzebował ojca, a ja nie potrafiłem poprosić męża o zwykły pocałunek. Nie potrafiłem zejść do salonu, lecz ten, którego od długiego czasu nosiłem pod sercem, zmuszał mnie do tego.
Dlatego niepewnie to zrobiłem. Utrzymanie się w pionie sprawiały mi trudność, musiałem przytrzymywać się poręczy. Opuchnięte kostki bolały, jednak ja przełykałem gorące łzy, modląc się, aby mój mąż usłyszał moje kroki i mi pomógł.
Nie wiem, jak to się stało, że siedziałem na krześle w kuchni, a Chanyeol muskał mój brzuch ustami. Moje cierpienie ustawało, miałem go przy sobie, dlatego byłem spokojny.
Maluch nieustannie kopał, pokazując swoją obecność. To już nie bolało, Chanyeol skupiał na sobie jego uwagę.
- Kocham cię. - Powiedziałem cicho. Musiałem nas w tym uspokoić. - Proszę, nie wątp w to.
Patrzył na mnie, nie mówiąc ani słowa. Potarł mój policzek kciukiem, uśmiechając się delikatnie.
- Wiem to. - Szepnął, całując moje ucho. - Staram się nie wątpić, jednak...
Chciał zapytać dlaczego jest właśnie tak, jestem tego pewny. Lecz nie zapytał.
Nie spojrzał już na mnie. Ostrożnie podniósł, niosąc do sypialni. Posadził mnie na łóżku, prosząc, abym zaczekał.
Słyszałem, jak otwiera szafki w łazience i czegoś zawzięcie szuka. Słyszałem i cieszyłem się na prędką kąpiel z mężem.
Usłyszałem również wibracje jego telefonu. Próbowałem nie poddać się podejrzeniom i nie zerknąć, jednak coś mnie ku temu pchało.
Opanowałem się sekundy przed wejściem Chanyeola. Przynajmniej próbowałem, jednak kolana i uda uparcie mi drżały.
- Wszystko w porządku? - Zapytał mnie, jednak ja sam nie wiedziałem, czy ze mną wszystko jest dobrze.
Mimo to skinąłem głową, łapiąc za stelaż łóżka. Oddychałem zbyt płytko, doświadczenie pierwszej ciąży nauczyło mnie tego. Jednak nie wiedziałem, co tak konkretnie się ze mną dzieje.
- Boję się. - Byłem przerażony. - Tak strasznie się boję. - Powtórzyłem, pozwalając, aby ramiona mojego mężczyzny objęły moje dygoczące ciało.
Nie wiem, jakim cudem Chanyeol zachował spokój, kiedy mnie ogarniała totalna panika i całkowita niedomyślność. Nie wiem, skąd wiedział, że właśnie w tym momencie jego syn postanowił poznać świat.
Jednak dziękowałem mu za to. Dziękowałem za jego czułe słowa i nawet najmniejsze wsparcie w drodze do szpitala. Dziękowałem za jego pokrzepiający uścisk i wyznania miłości, trwanie przy moim boku.
Dziękowałem, że był.
***
Nie wiem, czy minęła minuta, czy nawet ich dziesięć. Jednak dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że mój mąż nie mógł mnie zdradzić. Czułem, że coś między nami nie iskrzy, ale to nie zdrada.
To moje milczenie.
Tylko ono doprowadziło Chanyeola do obaw. Nic więcej, tylko ono.
Więc nawet, kiedy wróciłem i po prostu nadal żyłem, ciesząc się względnym spokojem i czując miłość, nie uwierzyłem w kolejne słowa Tao. Podobnie jak wtedy, uśmiechnąłem się, nic mu nie odpowiadając.
Myślałem, że Chińczyk wyjdzie, podobnie jak wtedy. Ale on sięgnął po telefon, pokazując mi, jaki numer wybiera.
Dzwonił do Chanyeola, numer znałem na pamięć.
- Skarbie, nie mogę teraz rozmawiać. - Nie mogłem w to uwierzyć. - Za chwilę będę w domu, musisz się streszczać.
Tao spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Yi Fan wyjechał w delegacje. - Powiedział pewnie. - Może przyjedziesz na noc?
- To nie jest dobry pomysł. - Westchnął. - Baekhyun i tak się czegoś domyśla.
- Naściemniaj mu coś.
Wyraźnie czułem, jak Chanyeol się teraz uśmiecha.
- Będę za godzinę. - Usłyszałem jeszcze w słuchawce. - Może założysz coś ładnego?
Dłużej nie mogłem słuchać. Zamknąłem się w pokoju, powoli pakując własne rzeczy do walizki. W międzyczasie zadzwonił, a ja nie potrafiłem nie odebrać.
- Zostanę dłużej w pracy. - Nawet się nie przywitał. - Nie czekaj na mnie, odpocznij.
Nie miałem siły odpowiadać.
- Wrócę rano, wyprasujesz moją niebieską koszulę?
Rozłączyłem się, bez chwili wahania blokując numer męża. Potrząsnąłem głową, starając się zabrać wszystko, co mogło mi się przydać.
Maluszek spał w salonie, bliźniaczki oglądały tam kreskówki, dlatego nie obawiałem się o nic, pakując walizkę do bagażnika samochodu. Łatwo było mi zapakować kolejne z nich, zapełnione ubrankami bliźniaczek i mojego najmłodszego.
Lecz o wiele ciężej było mi pozbierać ważne drobiazgi z sypialni i salonu. Nie mogłem patrzeć na rodzinne zdjęcia, jednak nie mogłem zostawić albumów pełnych fotografii moich małych perełek.
Nie widziałem potrzeby zostania w domu na noc. Nie potrafiłbym zasnąć, domyślając się, w jakiej sytuacji jest mój mąż. Dlatego ostatni raz spojrzałem na ukochane wnętrze, zdejmując z palca obrączkę.
Wsiadłem do samochodu, odjeżdzając. Było spokojnie, jednak moje serce takie nie było.
Nie wiem, co się stało później. Nie byłem tego świadomy. Jednak to dobrze.
Żaden rodzic nie powinien widzieć śmierci swoich dzieci. Nawet, jeśli kilka sekund później sam stracił życie.
CZYTASZ
Milczenie | ChanBaek
FanfictionNie wiem, kiedy przestałem mu wystarczać. Być może spowodowane było to kryzysem wieku średniego, kto wie. Wiem tylko, że o romansie mojego męża dowiedziałem się trzy miesięce temu, od męża jego przyjaciela, Tao. Nie negowałem tego, nie miałem na tyl...