Rozdział 2

19 3 0
                                    

Wszedł do domu. Położył ją na swoim łóżku. Zagłębił się w głąb domu po czym wrócił z bandażami oraz z wodą i materiałem do przemycia ran. Delikatnie ściągną z niej resztki poszarpanego ubrania i rozpoczął opatrywanie ran. Teraz przy lepszym oświetleniu mógł zobaczyć że było ich całkiem sporo. Zaczął od pleców, gdzie ran było najwięcej. Bandyci mocno ją pokiereszowali.

Po ukończonej pomocy medycznej, porazpierwszy dokładnie przyjrzał się dziewczynie, a tak naprawdę jak po chwili stwierdził, młodej elfce. Wskazywały na to jej rysy twarzy i typowe uszy. Miała jasne gęste blond włosy, jasną cerę i delikatne różowe usta. Sprawiała wrażenie małej bezbronnej dziewczynki, której los zależy wyłącznie od Feliksa. I po części rzeczywiście tak było. W jej obecnym stanie mógł zrobić z nią wszystko. Ale dla nie go oznaczało to zupełnie coś innego. Teraz był w pełni odpowiedzialny za podtrzymanie jej życia, co zamierzał za wszelką cenę zrobić.

Obudziła się następnego dnia około południa. Kiedy otworzyła oczy, Felix ,który czuwał przy niej cały czas, czyścił kunai po wczorajszym incydencie. Była przestraszona i zdezorientowana. Po zobaczeniu mężczyzny polerującego broń pobladła.

- Nareszcie się obudziłaś - odezwał się - nie ruszaj się, jesteś jeszcze mocno osłabiona -

- K-kim jesteś? Co ja tu robię - odparła że strachem - I czemu nie mogę się poruszać!? -

- Spokojnie, nic ci nie zrobię. Jestem Felix i uratowałem cię wczoraj przed jakimiś psychopatami, którzy nieźle cię pocięli, i nie mieli zamiaru oszczędzić ci tyłka. A co do poruszania jak chcesz mogę cię puścić - pstrykną palcami i niewidzialne więzy rozluźniły się

- Dzięki - odpowiedziała już spokojnie. Wstała ale pokryła się rumieńcem od razu zakryła się kołdrą z powrotem - Gdzie są moje ubrania? - zapytała zawstydzona

Zaniemówił widząc że bez problemu wstała

- Pytaj się tych którzy cię złapali - po czym wskazał na strzępki materiału leżącego w kącie pokoju - na razie wstań i się odwróć, musze obejrzeć twoje rany na plecach-

Z lekkim zawstydzeniem wstała i obróciła się do niego plecami. Odłożył kunai na stolik obok łóżka. Podszedł do niej, zdjął bandaże i zamarł na chwile. Po ranach które jeszcze wczoraj były poważne i miały małe szanse na dobre zagojenie, zostały tylko wyraźne blizny. Zdjął resztę bandaży oglądając podobne skutki.

- Niezła regeneracja jak na elfa -

- Właściwie to nie jestem do końca elfem -

- Dobrze wiedzieć ale nie mamy teraz ważniejsze rzeczy - wyniósł bandaże do łazienki i wrócił - umiesz szyć? Nie mam żadnych ubrań które by na ciebie pasowały -

- Średnio -

- Więc jesteś na razie uziemiona - westchnął - wstań, muszę zdjąć z ciebie miarę -

Po spisaniu wszystkich potrzebnych wymiarów na kartkę odłożył ją na stolik obok kunai.

- Coś ci wykombinuje, nie jesteś głodna?- spytał

Przytaknęła bez słowa, a Felix znikną w głębi domu

Opowieść bez tytułuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz