Rozdział drugi

6.4K 314 47
                                    

Duszkiem wypijam resztkę szampana, która ostała się w moim kieliszku. Wzrokiem szukam kelnera, który przechadza się między gośćmi racząc ich drinkami. Alkohol w tym momencie to mój jedyny kompan, ponieważ Victor przepadł w tłumie zostawiając mnie samą. Nie jestem zaskoczona, tak właśnie działa bankiet. Jestem potrzebna tylko do tego, aby się przywitać i pokazać, że towarzyszę mężowi w tym jakże ważnym dniu. Potem mężczyzn pochłaniają rozmowy, prezentacja projektu, a żony zostają odstawione na boczny tor. Kobiet jest mnóstwo, jednak z żadną nie jestem zaprzyjaźniona. Mimo tego, iż spora liczba mężczyzn pracuje z moim mężem, nie utrzymuję z ich drugimi połówkami bliższego kontaktu. Nudziłabym się zdecydowanie mniej, gdybym mogła z którąś porozmawiać, jednak i w tym temacie mój mąż ma surowe zasady o spoufalaniu się z pracownikami. Wprawdzie one nimi nie są, ale ich mężowie już tak. Czasami Victor zachowywał się jak pieprzony dziwak. Byliśmy zupełnie inni, co często nas poróżniało. Ja byłam szalona, impulsywna, roztargniona i ciągnęło mnie do zabawy, Victor natomiast był ułożony, oddany firmie i opanowany do przesady. Wiele razy specjalnie chciałam go wkurzyć, żeby wreszcie okazał, chociaż gram złości, ale średnio mi się udawało. Zawsze zdołał mnie przejrzeć i  moją grę szlag trafiał.

- Przeszkadzam? - z gapiostwa wyrywa mnie męski, seksownie zachrypnięty głos. Z ciekawością przekręcam głowę, trafiając na kurewsko przystojną twarz. Przyglądam się uroczej zmarszczce między jego ciemnymi brwiami, pełnym ustom i kilkudniowego zarostowi. Kimkolwiek jest ten facet, musi wiedzieć, jakie z niego ciacho! - Nazywam się Jason Daniels.

- Nadia Bowen Koslov, miło mi - wysilam się na uśmiech i ściskam jego wyciągniętą w moją stronę dłoń.

- Nudny bankiet, prawda? - buńczucznie mruga okiem, a mój uśmiech się powiększa. Nareszcie ktoś mnie rozumie!

- A żeby pan wiedział. Mam ochotę wypić całego szampana, jakiego tutaj mają, żeby zabić nudę.

- Może ma pani ochotę wyjść na patio i zapalić? Służę ramieniem - wystawia je, chętnie korzystam z pomocy i powoli wychodzimy z ogromnej sali - Od razu lepiej. Człowiek może odetchnąć świeżym powietrzem. Palisz? - wyjmuje paczkę Marlboro, częstuje mnie i o dziwo, chwytam za papierosa.

- Właściwie nie, ale dzisiaj zapalę - wzruszam ramionami, Jason wyjmuje zapaliczkę i odpala moją fajkę. Bardzo powoli zaciągam się, żeby przypadkiem się nie zakrztusić i nie narobić sobie obciachu przy nieznajomym. Spłonęłabym żywcem! - Jesteś pracownikiem mojego męża? - pytam, odwracając głowę w jego stronę.

- Nie, nie jestem jego pracownikiem, Nadio. Robię z nim interesy. Właśnie jesteśmy w trakcie budowy ogromnego biurowca w centrum miasta. Plan obejmuje osiemdziesiąt sześć pięter. Będzie spory kolos.

- Tak, to prawda. Victor nie wspominał, że robi projekt na spółkę z inną firmą. Zaskoczyłeś mnie.

- Jestem pewny, że twój mąż nie mówi ci o wielu rzeczach - och! Marszczę brwi, zastanawiając się, co miał przez to na myśli - Swojej narzeczonej również nie mówię wszystkiego. Po co? - obojętnie wzrusza ramionami, po czym mocno zaciąga się papierosem - Im mniej wie, tym lepiej śpi. Poza tym to moje interesy, jej to nie dotyczy - mam ochotę prychnąć. Więc jego narzeczona podziela mój los; ''ładnego dodatku". Szczerze mówiąc, nie tak wyobrażałam sobie własne małżeństwo, ale teraz było już na wszystko za późno - A ty? Czym się zajmujesz? Wyglądasz na kobietę bardzo młodą. Już mężatka?

- Nie jestem aż tak młoda, mam prawie dwadzieścia trzy lata - unoszę brodę, pokazując pewność siebie.

- A więc miałem rację, jesteś bardzo młodziutka - porusza brwiami, opiera plecy o filar i wlepia we mnie te czekoladowe oczy - To nic złego, jesteś bardzo piękną kobietą, Nadio - przełykam ślinę, a jego świdrujące spojrzenie zaczyna mnie zawstydzać. Czuję dziwne ciepło wędrujące po moim kręgosłupie.

BRUDNE SEKRETY - TOM I: WYDANE -  18.05.2022Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz