Eren Jeager:
Jako młoda kadetka powstałego w 850 roku 104 Korpusu Treningowego, stałaś wraz z innymi na polu treningowym. Co jakiś czas mijał cię instruktor szkoleniowy, wrzeszcząc z pytaniami skąd jest dany żołnierz, i dlaczego się tutaj znalazł. Ciebie i kilka osób pominął. Dlaczego? Nie miałaś zielonego pojęcia.
Rozejrzałaś się na boki, chcąc się upewnić że wrzeszczącego gdzie popadnie instruktora nie ma w pobliżu. Stał na szczęście koło chłopaka przedstawiającego się jako Jean Kirschtein który zrobi wszystko by się dostać do Żandarmerii. Chyba większego pajaca jeszcze w życiu nie widziałaś, ale miałaś jeszcze sporo czasu do znajdowania lepszych asów tego roku.
Wyjęłaś zza kurtki zawiniątko z małej materiałowej chusteczki. Odwinęłaś ją, widząc w środku zwinięty rulonik kartoniku, który wypełniał czarny proch. Z jednej strony wystawał krótki lont. Obok spoczywała malutka zapałka.
Mimowolnie się uśmiechnęłaś. Petarda własnej roboty nigdy Cię nie zawiodła, a jakoś trzeba było zrobić wrażenie na innych wojskowych. Może niezbyt dobre, ale zawsze jakieś było.
Wyjęłaś petardę i zapałkę z chusteczki, którą szybko schowałaś do kieszeni spodni. Dla pewności rozejrzałaś się, czy nikt z instruktorów nie patrzy. Ale nikt nie zwracał na ciebie uwagi, a Shadis akurat opieprzał jakiegoś niskiego chłopaka z łysą głową, bo zasalutował złą ręką.
- Uważaj. Patrzy się niemal w twoją stronę. Lepiej jeszcze jej nie odpalaj.
Zwróciłaś głowę w lewą stronę. Z góry patrzył na Ciebie młody chłopak, którego rozwichrzone, czekoladowe włosy powiewały na wietrze. Zarumieniłaś się, gdy za bardzo zapatrzyłaś się w zielone tęczówki nastolatka, a on w dodatku się uśmiechnął.
- Spokojnie kolego, nawet jeśli odpalę ją teraz, to raczej mnie tak łatwo nie złapią.
- Lepiej żebyś wiedziała. Intruktor ma chyba oczy dookoła głowy, nic mu nie umknie.
- Jeśli do teraz nie zaważył, to chyba dobry ze mnie piroman, albo mam szczęście.
- No to niech ci to szczęście sprzyja do teraz - uniósł wyżej kąciki ust, ukazując swoje proste i białe zęby(Ereś uważaj, bo twoje fanki oślepną od tego lśnienia, a ja nie mam jak wypłacać odszkodowania na oksy tylko dlatego że oślepły!).
Roześmiałaś się lekko. Dobry humor szatyna udzielił się również tobie, miałaś tylko nadzieję że łysy instruktor twojego śmiechu nie usłyszał. Miałaś go na nieszczęście za głośny, ale starałaś się nad nim zapanować. Jak na razie szło ci dobrze, ale bywały momenty w których nie potrafiłaś się powstrzymać.
- Eren Jeager - przystojny zielonooki wystawił w twoją stronę dłoń, przedstawiając się. Odwzajemniłaś kolejny szeroki uśmiech zdobiący twarz chłopaka, i uścisnęłaś dłoń przystojniaka. Może i byłaś jeszcze dwunastolatką, ale jednak wiedziałaś co to za uczucie gdy dany chłopak okazywał się być w twoim typie. Zainteresowanie.
- [t.i.] [t.n], ale dla Ciebie pani [t.i.]- zabrałaś dłoń, by odpalić trzymają w niej zapałkę. Jednak nagle całą Ciebie pokrył jakiś wielki cień, a przed twoim nosem pojawiły się wojskowe buty.
- Co ty wyprawiasz, do cholery? - głos Shadisa zmroził Cię na wylot. No to mam przejebane...
Armin Arlert:
Stałaś lekko nadąsana przed piekarnią, do której weszła przed chwilą twoją przyjaciółka Sasha. Podobno zauważyła tam jakieś dobre, Małyszowe Bułki* i chciała kupić kilka na zapas. Tak jakby w Korpusie Treningowym nas głodzili.
CZYTASZ
Scenariusze gorące jak Tytana wnętrze! - Shingeki No Kyojin
AléatoireScenariusze z naszymi kochanymi Zwiadowcami, a nawet i Wojownikami Marley! Ci ostatni zasługują na to, by także mieli swoje Scenariusze! Bo jak wiadomo, o nich nie ma praktycznie niczego! Ale to się zmieni! I sprawię to ja! A oto i zacna lista posta...