Narusasu

971 57 27
                                    

Mijał kolejny monotonny dzień w życiu młodych ninja Ukrytego Liścia. Dwójka przyjaciół miała przed sobą wyprawę na misję z oddziałem Anbu. Naruto jak zwykle zaspał. Jak najszybciej się dało ubrał swój strój i ruszył na miejsce spotkania. O dziwo nie tylko jego zabrakło. Rozejrzał się po znajomych twarzach i ze zdziwieniem zauważył, że nie ma jeszcze zawsze punktualnego Sasuke. "Coś musiało się stać." - pomyślał od razu blondyn.

- Ohayo! Gdzie Sasuke? - odezwał się, przechodząc do trapiącej go myśli. Miał nadzieję, że pozostali wiedzą coś więcej. Martwił się o tego drania. W końcu to jego najbliższy przyjaciel.

- Nie mamy pojęcia. - jeden z członków Anbu wzruszył ramionami. - Jak się nie pojawi, musimy ruszyć bez niego. - dodał, patrząc na zegarek. Naruto nie chciał przyjąć tego do wiadomości.

- Nie ma mowy, dattebayo! - od razu zaprzeczył.

- To co innego proponujesz?

- Pobiegnę sprawdzić co z nim. - zaproponował, jednak to było twierdzenie, ponieważ dosłownie po sekundzie już nie było go w zasięgu wzroku.

- Oh, Naruto. - Kakashi pokręcił rozbawiony głową na zachowanie nastolatka. - Wydaje mi się, że możemy już ruszać. Oni tak szybko nie wrócą. - uśmiechnął się zadziornie, jednak nie było tego widać przez maskę, która wiecznie zakrywa jego twarz. Przypuszczał, że to wszystko dzieje się przez pełnię księżyca, która jak na złość wypadła akurat dzisiaj. Wiedział, że Sasuke jest omegą. Kopiujący ninja jako jedyny był wtajemniczony, oprócz samego Uchihy. Wiedział także, że Naruto jest alfą i co z ich dzisiejszego spotkania wyniknie. Jednak nie zamierzał ingerować. Zauważył, że między jego uczniami od dawna istniało uczucie, o którym oni sami nie mieli zielonego pojęcia. I tak w tajemnicy to poprostu ich shippował.

- Kakashi-senpai, ale jest nas jedynie trójka. - zauważył Yamato.

- Nie wierzysz, że nam się uda? - zapytał, patrząc Yamato w oczy. Nie mieli dużo do zrobienia. To tylko rozejrzenie się po okolicy wioski.

- N-nie! Ależ skąd! - zaprzeczył od razu. Udało się go podejść użytkownikowi Sharingana.

- Więc ruszajmy. - powiedział to jasnowłosy, od razu ruszając w drogę. Za nim również podążyła reszta zespołu bez blondyna, który nie tracąc czasu biegł po Sasuke. "Przyjemnej pełni, kochani." - pomyślał uradowany kopiujący ninja...

W tym samym czasie zaniepokojony Naruto przemierzał dosyć długi dystans do domu czarnowłosego. "Co się z tobą dzieje, Sasuke?! Nigdy się nie spóźniasz!" - swoje myśli kierował w stronę czarnookiego. Po chwili był już przed jego domem. Zapukał do drzwi, jednak nikt nie otwierał. Sasuke nie miał zamiaru mu otworzyć. Musiał zrobić ważniejszą rzecz. Znaleźć tabletki, które jak zwykle mu pomagały. Jego spodnie robiły się co raz bardziej mokre, a on nie mógł nad tym zapanować. To wszystko przez tą cholerną pełnię, która dla omegi jest ciężkim przeżyciem. Jego ciało pragnie być wypełnione przez alfę. Staje się co raz bardziej słabe i uległe. Jeżeli Sasuke nie weźmie tabletek na czas nie da rady zapanować nad pragnieniem. Nie mógł pogodzić się, że on, wielki Uchiha Sasuke jest omegą. Jak na złość jeszcze do jego drzwi dobijał się ten idiota, który nie miał za grosz wyczucia czasu.

- Sasuke! Otwieraj te cholerne drzwi, draniu! Wiem, że tu jesteś! - blondyn nadal się nie podawał, chcąc zobaczyć przyjaciela. Jednak Uchiha nie mógł dopuścić, aby niebieskooki widział go w takim stanie. Nadodatek nie miał pewności, czy Naruto nie jest Alfą. Gdyby był i wszedł do mieszkania... Sasuke wątpił, że Uzumaki dałby radę się powstrzymać. Doszłoby do najgorszego. Lepiej nie ryzykować. Czarnowłosy nagle upadł na podłogę, tracąc kontrolę nad własnym ciałem. Nie mógł się podnieść, a podniecenie co raz bardziej przejmowało nad nim kontrolę. Blondyn usłyszał zza drzwi huk i przeraził się o swojego przyjaciela.

Full Moon (Narusasu - Oneshot) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz