1.

118 7 28
                                    

Siedziałaś spokojnie w swoim pokoju, leśnej chatki. Wyglądałaś za okno szukając wzrokiem czegoś, co możesz poobserwować. Wiatr rozwiewał korony wysokich drzew. Oparłaś głowę o szybę. Oczy ci się przymykały. Wstałaś szybko i podeszłaś do drzwi wejściowych. Otworzyłaś je, a po przedostaniu na zewnątrz zamknęłaś. Nie było tu złodziei, więc nigdy nie zabierałaś kluczy. Wzięłaś głęboki wdech, ruszyłaś. Było wcześnie, a słońce nie wyglądało na takie, które zaraz miałoby zajść. Przyśpieszyłaś. Po chwili nie był to już spacer. Był to spokojny leśny bieg. Wysoko nad twoją głową latały ptaki, po drzewach biegały wiewiórki, a za krzakiem siedział człowiek. Chwila...Człowiek?! Zatrzymałaś się. Podeszłaś ciut bliżej, jednak on siedział tyłem. W ręku trzymał liść, który dokładnie oglądał. Zdziwiłaś się bardzo. 

- Um...Co ty robisz? - zapytałaś podchodząc jeszcze bliżej, na co ten podskoczył w miejscu.

- J-ja...? - odwrócił się. Gdy tylko cię zobaczył szybko wstał i otrzepał kolana. Poprawił też swoje okulary. - Nic takiego. Kim jesteś? - zarumienił się lekko. Nie codziennie spotykał dziewczyny. I to takie ładne.

- To ja powinnam o to zapytać ciebie - spojrzałaś na niego. Był dość niski. Na oko miał metr...metr sześćdziesiąt. Był ubrany w szary sweterek i białe spodnie. Jego włosy były całkiem czarne, podobnie jak buty. Zza okrągłych okularów dało się widzieć piękne niebieskie oczy. 

- Jestem Bartek. Borsuk Bartek - wyciągnął dłoń na powitanie. Złapałaś ją i lekko potrząsnęłaś. 

- Ja jestem [T/I]. Mieszkasz tu?

- Nie tu, ale bardzo niedaleko.

- Wychodzi na to, że jesteśmy sąsiadami - zaśmiałaś się cicho. Nie wiedziałaś o nikim w tej okolicy. Mówili, że nikt tu nie mieszka, a podczas ostatniego dłuższego spaceru tylko to potwierdziłaś. A jednak...

- To fajnie...prawda? 

- Wprowadziłam się niedawno, i nie wiedziałam, że ktoś tu mieszka. Jest ktoś jeszcze? - zaciekawiona minęłaś krzaki i stanęłaś obok niego. 

- Tak. Ale nie jest nas wiele...Jedynie czwórka. Mogę cię zaprowadzić jeżeli chcesz - jego spokojny głos brzmiał teraz uroczo.

- Jasne. Czemu nie! - po chwili namysłu powiedziałaś.

Bartek złapał cię za dłoń i ruszyliście. Po chwili jednak ją puścił. Szliście w ciszy. Słuchać było tylko tupanie po suchych liściach. Na waszej drodze było dużo zwierząt. Wszystkie były bardzo przyjazne. Nie atakowały, ani nie uciekały, zachowywały jednak odległość. 

- To tu - po kilku minutowej drodze zatrzymaliście się przy drzewie z domkiem na czubku.  Prowadziła do niego drewniana drabinka. 

- Wchodzić? - zapytałaś pokazując na czubek drzewa.

Ten kiwnął tylko głową, a ty ruszyłaś. Wchodziło się bardzo łatwo. Twój nowy towarzysz był niemalże za tobą. Po chwili byliście już na górze, pod małymi drzwiczkami, które pełniły rolę wejścia.

- Zapukaj trzy razy.

Zrobiłaś co kazał. Już po chwili byliście w środku. Otworzyła wam dziewczyna w krótkich blond włosach. Nie wyglądała na groźną...W domku było jeszcze dwóch chłopaków. Jeden z szarymi włosami, a drugi czerwonymi. Cała trójka zmierzyła cie wzrokiem.

- Hej...



Gang słodziaków x readerWhere stories live. Discover now