I

498 19 1
                                    

Na łóżku siedział pewien chłopiec o czarnych włosach i oczach koloru Avady. Jak można się domyślić,  był to Harry Potter. Syn znanego, czystokrwistego i szanowanego aurora Jamesa Pottera oraz syn pięknej, uzdolnionej, pochodzącej z mugolskiej rodziny Lily Potter.
Harry od samego początku był uczony o magii pomimo tego, że nie mógł czarować, po kryjomu używał dawnej różdżki swojego ojca. Od dziecka był bardzo bystry i szybko się uczył. Jego pierwszą zabawką była mała miotła, która rozwinęła u niego fascynację do latania i wszystko co z nią związane.

Jednak teraz młody czarodziej był zajęty patrzeniem przez okno, ponieważ wyczekiwał pewnej sowy, która miała mu wysłać potwierdzenie przyjęcia do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Dużo o niej słyszał, rodzice opowiadali mu ich własne przeżycia, które były bardzo interesujące. Kiedy tak rozmyślał nad szkołą, z transu wyrwała go jego mama.

- Harry, chodź szybko!- Krzyknęła Przejęta. Kiedy chłopiec wszedł do kuchni,  zobaczył pięknego czarnego puchona, który trzymał w pysku jakiś list. James wyjął list z pyska, pogłaskał sowę i otworzył okno aby wyleciała z budynku. Następnie otworzył list i przeczytał jego treść na głos.

Szkoła Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie
Dyrektor Hogwartu: Albus Dumbledore
(Kawaler Orderu Merlina Pierwszej Klasy, Wielki Czarownik, Najwyższa Szycha Międzynarodowej Konfederacji Czarodziejskiej)
Szanowny panie Potter. Mam zaszczyt ogłosić, że został Pan przyjęty do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Prosimy o zapoznanie z załączonym listem, wszystkich niezbędnych książek i wyposażenia.

Z poważaniem,
Minerwa McGonagall
Zastępca Dyrektora

- No, no chłopie. Gratuluje.- Powiedział z nieukrywaną dumą James.

- Dzięki tato- powiedział przejęty czarnowłosy. Rodzina postanowiła, że wybiorą się na Pokątną i już dzisiaj zakupią niezbędne rzeczy do szkoły. Ulica była bardzo zatłoczona czarodziejami, którzy również byli zajęci kupowaniem rzeczy do szkoły. Nagle z rogu można było zobaczyć całą gromadkę rudych czupryn.

- Weasley- syknął cicho Harry. Jak on nie lubił tej rodziny. Oczywiście pomijając bliźniaków, Billa i Charliego. Rona Weasleya nienawidził. Był marudzącym, obleśnym małym gówniarzem, który nie miał ani trochę w sobie przyzwoitości.
Oczywiście, jak na złość ich rodziny się bardzo lubiły i chłopiec musiał czasem z nim przebywać. Najchętniej to by go przeklnął i tyle, ale pewnie dostałby taki opieprz, że wstrzymywał się.

Nie rozumiał jeszcze jednego. Dlaczego jego rodzice nie lubili Malfoyów, którzy byli czystej krwi, zachowywali się w kulturalny sposób i nic tak naprawdę nie zrobili aby w jakiś sposób zniechęcić do siebie Potterów. Harry, o zgrozo, bardzo lubił Draco, który był inteligentny i tylko z nim można  było przeprowadzić ciekawą rozmowę. Na szczęście rodzice uszanowali to, że ich syn przyjaźni się z Draco i nie robili z tego jakiegoś problemu, ale ostrzegli go przed nim.

Obie rodziny weszły do księgarni Esy i Floresy. Wzdłuż ścian były tam półki od podłogi do sufitu, a na nich księgi oprawione w skórę, wielkie jak płyty chodnikowe, maleńkie książeczki oprawione w jedwab, rozmiarów znaczków pocztowych, książki pełne dziwnych symboli i kilka książek, w których nic nie było.
Rodzice Harrego poszli kupić mu wszystkie podręczniki a sam chłopiec udał się pooglądać książki, z których miał poszerzać swoją wiedzę. Nie chciał ograniczać się tylko do tego co jest napisane w podręcznikach. Zakupił dwie książki do transmutacji, książkę do uczenia się, jak zostać animagiem oraz książkę pt: ,, Różnice pomiędzy Czarną Magią a Jasną'' oraz książkę o Eliksirach. Ten właśnie predmiot najbardziej go interesował i chciał zdobyć z niego, jak największą wiedzę.

Nagle do środku wszedł wyprostowany Lucjusz Malfoy a za nim stanęła jego młodsza kopia, Draco Mlafoy. Kiedy zobaczył Harrego usmiechnął się pogodnie i podszedł do niego. Ich rodzice z grzeczności przwitali się sztywno i wrócili do oglądania książek i zbierania podręczniów.
Kiedy Draco i Harry rozmawiali ze sobą nie zauważyli nawet, że koło nich stoi rozwścieczony Ron, który przyglądał im się z zazdrością. Nagle rudzielelec powiedział:

- Harry! Dlaczego zadajesz się z tym śmierciożercą?! To tylko dupek, który liże dupę Sam- Wiesz- Kogo!- Niespodziewanie przy jego szyi znalazła się różdżka, która należała do Lucjusza.

- Jeśli jeszcze raz obrazisz mojego syna będziesz miał ze mną do czynienia. Czy to jest jasne panie  Weasley?
Ron zrobił się cały blady i potrząsnął głową na znak, że się zgadza. Szybko podbiegł do niczego nieświadomych  rodziców i ukrył się za nimi.

Kiedy zobaczyliśmy jak przestraszył się Ron to wybuchnęliśmy śmiechem. Jego rodzina od lat trafiała do Gryffindoru, ale on raczej nadawał się do Hufflepuff'u.

- Mój ojciec idzie na Śmiertelny Nokturn. Chcesz iść z nami?- szepnął. Przytaknąłem i poinformowałem rodziców, że idę do innych sklepów. Zgodzili się, ale powiedzieli że mam być o 15 przy lodziarni Floriana Fortescue. Szybki udaliśmy się do mrocznej części Nokturnu. Weszliśmy do mojego ulubionego sklepu. Sklepu Borgina & Burkesa. Od razu poszedłem na dział z mrocznymi książkami i wybrałem te, które najbardziej mnie zainteresowały, czyli książkę o truciznach i Czarnej Magii stopień I i II, najmroczniejsze, nielegalne zaklęcia oraz najdroższą książkę: ,, Jak zdjąć namiar? ‚'' Widziałem, że Draco również kupił podobne książki. Razem wyszliśmy ze sklepu i zmniejszyliśmy nasze zakupy.

Następnie udaliśmy się z powrotem na Pokątną gdzie czekali na mnie nic nieświadomi rodzice.

- I jak, coś kupiłeś Harry?- Spytała mnie rodzicielka

- A nic nie było intersującego- Skłamałem.

Poszliśmy jeszcze kupić szaty i różdżkę a następnego dnia miało nas odwiedzić wujostwo, które podobno mają syna w moim wieku i co najgorsze,  są mugolami.

Niegrzeczny chłopiec I HPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz