II

417 18 4
                                    

Harry z wyczekiwaniem czekał na przyjazd swojego wujostwa. Był podekscytowany, że przyjadą taką maszyną, jak samochód. Pomimo tego, że jego mama urodziła się w świecie mugoli chłopiec praktycznie nic o nim nie wiedział. Nie mógł doczekać się aż pochwali się kuzynowi jego kolekcją kart z czekoladowych żab i pograją razem w Czarodziejskie szachy. Pomimo, że nie lubił mugoli to świadomość, że może się coś o nich dowiedzieć była satysfakcjonująca. Może pokaże kuzynowi, jak się lata na miotle. Jakie życie niemagicznych było nudne!
Nagle usłyszał dźwięk dzwonka do drzwi i szybko przybiegł aby otworzyć gościom. W progu pojawili się rodzice a do środka weszli oszołomieni Dursleyowie.

- Jakiś ptak chciał wam wejść do domu. Odgoniłem ją, ale znowu przyleciał- powiedział gruby, siwowłosy pan. On musiał mieć na imię Vernon.

- Hedwiga!- Krzyknął Harry  i podbiegł do uradowanej sowy. Hedwiga usiadła mu na ramieniu a w pysku trzymała list. Nawet nie spostrzegł, że przyglądają mu się jeszcze bardziej zdziwieni Dursleyowie.

- Przepraszamy za sowę- powiedział James- Bywa bardzo natrętna. Ruchem ręki zachęcił rodzinę do wejścia, do środka.

- Cześć Petuniu- Powiedziała niepewnie Lily- Jej relacje z siostrą nie były najlepsze.

- Witaj Lily- Odparła zdumiona Petunia- To jest mój syn Dudley pokazała na przestraszonego chłopca, który krył się za nią- Jest bardzo nieśmiały.

- To w pełni zrozumiałe. Ja też jestem nieśmiały kiedy muszę zetknąć się z nową sytuacją- Powiedział dojrzały głos Harrego, który na ramieniu trzymał Hedwigę- Jestem Harry James Potter. Czarodziej półkrwi- Było to typowe przywitanie czarodziejów. Każda przyzwoita osoba- czarodziej witała się w taki sposób.

- Może usiądziemy- powiedział po chwilu James. Był bardzo zadowolony z dojrzałości jego syna.

- Tak, tak- odpowiedział Vernon i ciężko usiadł na kanapie. Za nim zrobili to samo Dudley i Petunia. Zapominając, że Dursley'ie nie mają doczynienia z magią Lily przywołała różdżką z kuchni dzbanek kawy dla siebie i Petuni, ognistą dla Jamesa i Vernona oraz piwo kremowe dla Dudleya i Harrego.

- No więc...- zaczął Harry zauważając, że nikt chyba pierwszy się nie odezwie- Gdzie państwo pracują?

- Nazywaj nas wujkiem i ciocią Harry- powiedział Vernon- Ja pracuję jako dyrektor firmy Grunnings produkującą świdry a Petunia zajmuje się domem. A wy gdzie pracujecie?- Spytał Wuj spoglądając na Jamesa.

- Jesteśmy Aurorami- powiedzieli  z dumą. Na twarzy Dursleyów pojawiło się niezrozumienie.

- To tak jakby czarodziejscy ci polecjanti- Powiedział Harry.

- Masz na myśli policjantów?- Spytał Dudley

- Tak- odpowiedział Harry- Tato możemy iść na górę? Chcę pokazać Dudleyowi mój pokój.

- Oczywiście. Jeśli chcesz pokazać Dudleyowi boisko do Quidditcha to użyj świstoklika

- W porządku- powiedział- Chodź Dudley. Razem poszli na górę. Mijali po drodzę portrety pradziadków i prababci  którzy machali i witali się z Dudleyem, który o mało nie zemdlał.

Pokój Harrego był bardzo duży. W środku znajdowała mała biblioteka z książkami o magii. W kącie pokoju stało łóżko,  a przy łóżku stał skrzat domowy. Zgredek.

- K-kto to jest?- Krzyknął Dudley. Od razu na górę przybiegli dorośli. Kiedy Potterowie zobaczyli, że wszystko w porządku odetchnęli z ulgą. Jednak wujostwo patrzyło się na stworzenie oniemiali- Co to jest za stworzenie?- Spytała Petunia

- Zgredek jest skrzatem domowym. Zgredek do państwa dyspozycji- powiedział skrzat.

- To skrzat domowy, ale traktujemy go jak przyjaciela. Ma na imię Zgredek- Powiedział James- Co w tym dziwnego?- spytał

- Dlaczego trzymacie takie coś w domu?- Zapytał Vernon- mrucząc coś o dziwakach.

- Uratowaliśmy Zgredka przed śmiercią. Zgredek zaoferował nam, że może zostać naszym skrzatem domowym. Skrzaty bardzo lubią wykonywać swoją pracę więc byliśmy uradowani, że spotkaliśmy tak oddanego skrzata- powiedziała Lily

- Dobrze..ee..- Petunia spojrzała na swój zegarek- Chyba musimy już iść.

- Tak szybko?- spytał Dudley- Możemy jeszcze trochę zostać? Chcę się pobawić z Harrym!

- No dobrze Dudziaczku, zostaniemy- Harry o mało się nie zaśmiał. Dudziaczek? serio?

Kiedy dorośli wyszli Harry zaczął opowiadać o szkole, do której miał pojechać już jutro. Dudley był bardzo ciekawy tej szkoły dlatego chłopiec pożyczł mu książkę o Historii Hogwartu żeby mógł trochę więcej o niej przeczytać.

- A ty do jakiego domu chciałbyś trafić?- Spytał Dudley kiedy już dowiedział się o przydziałach i domach.

- Ja nie wiem.. mój przyjaciel na pewno trafi do Slytherinu, jak praktycznie każda osoba z jego rodu. Potterowie od lat trafiali do Gryffindoru więc albo będę w Slytherinie albo w Gryffindorze.

- A pokażesz mi jak czarujesz?- Spytał niepewnie Dudley

- Umiem czarować niestety do ukończenia 17 lat nie mogę czarować nigdzie indziej niż w Hogwarcie. Chcę sobie zdjąć namiar, ale potrzebuje do tego większej ilości osób. Wiesz.. czarna magia, ale do tej pory używałem starej różdżki taty. Ministerstwo chyba w ogóle nie zwracało uwagi na to, że używam czarów. Mój tata i mama są  bardzo lubiani w Ministerstwie i pewnie przez to dawali mi taką samowolkę.

- Chciałbym być czarodziejem. To naprawdę fajnę!- powiedział przejęty Dudley

- Tak, to prawda. Jednak rzadko się zdarzają osoby, które są czarodziejami mając niemagicznych rodziców. Gdyby twoja mama lub tata posiadali czystą krew to na pewno byłbyś czarodziejem.

- Wiesz..mój tata niezbyt lubi czarodziei- szepnął chłopak.

Wiem- również szepnął Harry. Obaj spojrzeli na siebie i się zaśmiali. Harry polubił swojego kuzyna. Miał nadzieje, że będzie częściej wpadać do niego. Po godzinie wszyscy pożegnali się ze sobą i wujostwo pojechało do domu. Chłopiec ze zmęczenia usnął na kanapia a później został przeniesiony przez rodziców za pomocą zaklęcia Wingardium Leviosa.

Niegrzeczny chłopiec I HPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz