1

113 6 20
                                    

Hejcia kicie moje kochane! Pierwszy rozdział leci w wasze ŁAPKI! Mam nadzieję, że wam się spodoba. Dzisiaj szykujemy się na małą drame na sam początek (wiem nie ma to jak od dramy zacząć czy dzień czy rok czy po prostu książkę hahah). No cóż bez większego przedłużania zaczynajmy! Miłego czytania! 🖤
[Y/N] - Your Name
♣️

Bip. Bip. Bip.. BIP! BIP! BIP!

Kuwa mać co je... A no tak..

Wyłączyłam budzik po czym ziewając pomyślałam czy jest sens w ogóle wstawać dzisiaj z łużka. Gdybym nie miała dzisiaj drugiej zmiany w pracy pewnie bym gniła w betach...Ehhh. Jest godzina 8.20 a w pracy mam być o 12 więc mam sporo czasu na ogarnięcie się do porządku dziennego. Leniwie więc zczołgałam się z łużka aby założyć moje kochane, puchate kapciuszki.

W mięciusich kpciach cudem doszłam do szafy aby zabrać ze sobą ubrania które będą miały zaszczyt się na mnie znajdować, a następnie poszłam do łazienki wziąść długi i orzeźwiający prysznic. Po porannej toalecie tuż po wyjściu z łazienki dopadł mnie mój kocór, który domagał się wręcz śniadania i pogłaskania. Wyczochrałam więc go i dałam mu jego ulubioną POTRAWĘ z saszetki.

Sama zrobiłam sobie herbatkę i kanapki z humusem oliwkowym. [pozdrawiam cie Oliwka hahah] i udałam się spożyć moje śniadanko na salony przed telewizor.

Tak oto oglądając wiadomości prawie się zadławiłam. Już tłumaczę dlaczego.

*

Kawałek wiadomości*

"Dzisiejszej nocy w kawiarnie na ulicy [wymyśl se jakąś] wyjechało auto. Lokal poniósł ogromne straty. Szef placówki jest załamany ponieważ naprawy mogą zająć nawet do 7 miesięcy. Mężczyzna prowadzący pojazd był pod wpływem alkoholu i narkotyków. Został zabrany przez policję oraz odebrano mu prawo jazdy. To wszystko na dzisiaj dziękujemy państwu do usłyszenia.

CZY NOWY PROSZEK DO PRANIA PORADZI SOBIE Z NAJTŁUSTSZYMI PLAMA.. "

W tym momencie po prostu wyłczyłam telewizor... Skoro jakiś naćpany w trzy dupy koleś wjechał w nocy w moje miejsce pracy czemu nie było jeszcze telefonu od szefa z informacją o tym zajściu?!

Jak na zawołanie mój telefon zaczą się wściekać, charczeć, burczeć, wyć, śpiewać... Po prostu muszę zmienić dzwonek... SZEFUŃCIO!
Trzęsącymi się dłońmi odebrałam telefon i czekałam aby usłyszeć najgorsze.

Tak słucham?

Dzień dobry.. Czy słyszała może Pani co się stało?

Trudno by nie słyszeć. Trąbią o tym w wiadomościach...

Właśnie ja w tej sprawie. Szkody są na prawdę spore i muszę zamknąć lokal na co najmniej pół roku aby wszystko naprawić. Czekam także na wypłacenie ubezpieczenia i sprawę w sądzie co także nie przyśpiesza całego procesu. W związku z tym z bólem serca muszę Panią poprosić aby nie przychodziła pani dzisiaj do pracy. Tak samo jak przez następne pół roku. Mam nadzieję, że znajdzie Pani sobie jakąś pracę zastępczą i nie będzie to sprawiało większego problemu.

Oczywiście, nie ma sprawy z tym sobie poradzę. W takim razie powodzenia. Trzymam kciuki za Pana i za naszą kochaną kawiarnie. Do usłysznia.

Rozłączyłam się po czym siedziałam w bezruchu i szkoku przez dobre 10 minut analizując całą sytuację. Gdy się "obudziłam" postanowiłam się przejść alby pomyśleć co dalej robić ze swoim życiem.
Założyłam buty i kurtkę ponieważ była zima. Może i nie była bardzo mroźna ale wystarczająco zimna aby śnieg się nie roztapiał. Wzięłam ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy takie jak portfel, telefon czy klucze.

Wyszłam. Szłam przed siebie. Nie patrząc czy na kogoś wpadam czy nie. Po prostu szłam. W końcu skręciłam w pewną uliczkę. Coś mnie tu zaciągnęło i jestem temu czemuś bardzo wdzięczna bo jest tu po prostu pięknie.

(Wyobraźcie sobie, że albo są chmury i temu jest ciemno albo po prostu w tamtej części świata słońce im się zepsuło)

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

(Wyobraźcie sobie, że albo są chmury i temu jest ciemno albo po prostu w tamtej części świata słońce im się zepsuło)

Lekko pruszący śnieg niczym cukier puder na babeczkach. Nagie drzewo, które przypomina, że kiedyś miało piękną, zieloną koronę, a teraz musi zadowolić się gołym niebem. Niezwykłego nastroju dodają także lampki które są rozwieszone na co drugiej ulicy. Od dopiero teraz je zauważyłam. Zwolniłam trochę kroku i napawałam się pięknym widokiem. Myślałam przy tym o mojej aktualnej sytuacji i o tym jak tu dalej funkcjonować. Musiałam poukładać sobie wszystko po kolei i rozważyć gdzie szukać zastępczej pracy. Przecież mam mieszkanie do opłacenia i inne rachunki. Do tego dochodzi wyżywienie mnie i kota. Oj życie rzuca kłody pod nogi.

Gdy tak szłam słyszałam czyjś śmiech. Dzieci (przynajmniej wtedy tak myślałam) rzucały się śnieżkami. Przypomniało mi to moje dzieciństwo kiedy to przesiadywało się beztrosko na podwórku od rana do wieczora z przerwami na obiad. Przypomniały mi się wszystkie bałwany którym kiedyś dałam życie alby je potem zdeptać. Aniołki w śniegu, a potem ochrzan od rodziców spowodowany przemokniętymi ubraniami. Zabawa w chowanego ze wszystkimi dziećmi z podwórka. Oj to były czasy..

Z przemyśleń wyrwała mnie jednak trafiająca we mnie śnieżka, która wpadła mi za zakpur.


♣️
Mam nadzieje, że się podobało. Nie mam pojęcia kiedy następny rózdział, ale postaram się coś w miarę szybko napisać czego jednak nie obiecuje. Papa kicie do następnej części!
🖤

802 słowa!

Let Me Know - KTH Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz