PAMIĘTNIK

2 0 0
                                    


Miałam kilka lat kiedy po raz pierwszy poszłam z rodzicami do wesołego miasteczka. Dokładnie to pamiętam. Matka zawsze wchodziła ze mną na atrakcje. Ojciec w tym czasie pilnował naszych rzeczy i robił zdjęcia swoim najnowszym telefonem sprawdzając jakość zdjęć w ruchu. Pracował w sklepie elektronicznym, więc należało to do jego obowiązków. Wesołe miasteczko bardzo mi się spodobało. Od tamtego lata co roku tam chodziliśmy. Mieszkaliśmy w centrum co okazało się dla kilkuletniej mnie idealnym miejscem. Mieliśmy 10 minut drogi do wesołego miasteczka. Wstawałam rano aby wrócić wieczorem. Był to jeden dzień w roku, więc rodzice nie mieli nic przeciwko. Na co dzień byłam bardzo grzecznym dzieckiem. Miasteczko co roku było takie samo. Te same atrakcje, sprzedawcy, organizator. Z upływem czasu zaczęłam się tym nudzić. Z resztą nie tylko mi. Z roku na rok widziałam tam coraz mniej dzieci, jednak coraz więcej dorosłych. Pewnego wieczoru po powrocie z wesołego miasteczka oglądałam w telewizji wiadomości z ojcem. Pokazali tam miasteczko z naszego miasta. Doskonale pamiętam nagłówek: " Organizator wesołego miasteczka, dealerem narkotyków". Wszystko stało się jasne. Te tłumy dorosłych w kolejkach do atrakcji dla dzieci. Miałam już 12 lat, więc wiedziałam co to narkotyk. Zszokowało mnie to jednak na tyle, że tamtej nocy musiała spać ze mną mama. W następne lato znów przyjechało wesołe miasteczko, jednak z innym organizatorem i nowymi atrakcjami. Ucieszyłam się. Poszłam tam z mamą, ponieważ ojciec musiał zostać dłużej w pracy. Wszystko było inne. Miałam 13 lat, więc spytałam się mamy czy mogę wejść na atrakcję sama. Zgodziła się. Byłam na samochodzikach i młocie. Stałam za tłumem, aby wejść na kolejkę górską. Siedziałam w pierwszym wagonie. To było wspaniałe. Mój pierwszy raz na kolejce górskiej. Matka siedziała za mną, jednak to dalej nie to samo niż gdyby siedziała obok.

-Nigdy tego nie zapomnę- powiedziałam cicho, jednak o tym, że tam byłam wiem z opowiadań matki. Nie wiem dlaczego tego nie pamiętam. To były ponoć najlepsze 3 minuty mojego życia. Wyszłyśmy z wagoników i udałyśmy się do stoiska z watą cukrową. Gdy zjadłam, zobaczyłam w oddali diabelski młyn. W tamtym miasteczku go nie było. Powiedziałam mamie gdzie ide i radośnie pobiegłam w tamtą stronę. Młyn nie zatrzymywał się i nikogo nie było obok. Nie widziałam nigdy diabelskiego młyna, więc nie wiedziałam, że coś jest nie tak. Nie zauważyłam tabliczki z napisem " awaria nie wchodzić". Po chwili wbiegłam do ruszającego się wagonika, byłam sama. Młyn zaczął się ruszać a ja unosiłam się coraz wyżej. Czułam niesamowitą ekscytację. Patrzyłam przez szybę obserwując panoramę miasta. Nie zastanawiałam się dlaczego nikt nie stał w kolejce. Siedziałam nieruchomo, jednak wszystko się trzęsło. Konstrukcja była niestabilna. Gdy byłam w najwyższym punkcie, młyn stanął. Myślałam, że wszystko jest w porządku. Wagon zaczął się chwiać. Drzwiczki się otworzyły a ja nie wiedziałam co się dzieje. W panice wstałam i podeszłam bliżej furtki.

-Mamo!- krzyczałam z nadzieją, że ktoś mnie usłyszy, niestety nieskutecznie

Wagon zadrżał mocniej a ja wypadłam. Zwisałam z wagonu trzymając się drzwiczek. Nie miałam dość siły aby wisieć tam na tyle długo, aby ktoś mi pomógł. Puściłam się. Spadłam. Wpadłam w krzaki, jednak bardzo się potłukłam. Poczułam ból. Stałam się senna. Nie mogłam złapać oddechu. Nie pamiętam co było dalej. Mam kilkusekundowe wspomnienia z tego wypadku, jednak nic nie łączy się w jedną całość. Mam wrażenie, że ktoś pomógł mi wstać. Prowadził mnie. Czarny cień. Było mi zimno, jednak wokół wszyscy byli ubrani jak w lato. Nawet teraz niezbyt to rozumiem. Kto to był? A może raczej co to było? Tego nie wiem. Jednak jak już to wspominam, przypominają mi się szczegóły. Nie wiem dlaczego o nich zapomniałam. Teraz jak tak sobie o tym myślę to stwierdzam, że to nie było to samo miasteczko. Nie pamiętam abym takie kiedykolwiek odwiedzała. Cień mnie prowadził. Nie do końca pamiętam gdzie, jednak wiem,że prowadził. Po chwili się odwrócił. O ile cień ma przód i tył. Przypominał mi jakiegoś dorosłego mężczyzne. Powiedział coś.

-Dzisiaj umrzesz- To jedyne co pamiętam.

Zbliżył się i nachylił. Był bardzo wysoki, jakby chodził na szczudłach. Nie mam pojęcia dlaczego pisze o nim jak o człowieku płci męskiej. Czytałam, że demony zwykle mają płeć męską. Może jednak ten był kobietą? Z upływem lat zapomniałam jaki miał głos, czy tam miała, w tej chwili to mało istotne. Wracając do tego co było dalej. Pamiętam tylko, że to coś zbliżyło się na tyle, żebym mogła dostrzec twarz. Tak jednak nie było. Dalej widziałam tylko czarną chmurę, cień. Dotknął mnie. Poczułam, że przepełnia mnie ciemność. Jakby mnie pochłaniała, jakbym była dla tego czegoś pokarmem. Zakręciło mi się w głowie. Upadłam. Ręce położyłam na chodniku, ponieważ nie miałam siły nawet siedzieć. Czułam, że powoli słabnę, gasnę. Zamknęłam oczy. Coraz trudniej było mi złapać oddech. Upadłam na chodnik. Poczułam straszny ból.


You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 22, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Diabeł z diabelskiego młynaWhere stories live. Discover now