Rozdział 2
Pierwszą rzeczą jaka zaczęła docierać do dziewczyny był przeraźliwy ból w okolicach skroni. Taelia odniosła wrażenie jakoby stado koni przebiegło jej po głowie. Zaraz potem zaczęła odczuwać przeraźliwe zimno. Zadrżała. Z każdą sekundą docierało do niej coraz więcej. Teraz już słyszała śpiewające ptaki, szum liści i odgłosy wydające przez zwierzęta.
Taelia otworzyła oczy. Znajdowała się gdzieś w lesie. Po niebie zorientowała się, że zaczynało powoli świtać.
Przy drzewie obok siedziała dziwnie znajoma postać. Taelia zamrugała kilka razy oczami, chcąc się lepiej przyjrzeć osobie. Podparła się ostrożnie na rękach, lecz natychmiast opadła z powrotem z jękiem. Czuła, że coś ją przygniata i nie pozwala jej wstać.
Tymczasem postać siedząca naprzeciwko spojrzała na nią i uśmiechnęła się. Wyszeptała coś pod nosem i pstryknęła palcami. Taelię owiał ciepły wiaterek, a ciężar, który ją przygniatał, zniknął.
Teraz bez problemu dziewczyna mogła usiąść. Pomasowała wciąż bolącą ją skroń, lecz nawet na chwilę nie spuszczała z oczu czarownicy. Teraz dziewczyna mogła się przyjżec kobiecie. Pierwszą rzeczą jaka rzuciła się w oczy Taelii był brak jakichkolwiek oznak, że kobieta ostatnie trzy miesiące życia spędziła w lochach. Wyglądał jak nowo narodzona. Jej włosy były o jeden odcień ciemniejsze od włosów Taelii, oczy natomiast były ciemne, niemalże czarne. Wszystko począwszy od delikatnie opadających na twarz włosów, aż do stóp było zadbane w kobiecie.
Obie siedziały w milczeniu przez pewien czas i żadna nie zamierzała się odezwać. Czarownica wyglądała na rozbawioną, tymczasem Taelia mierzyła ją najbardziej nienawistnym spojrzeniem na jakie było ją tylko stać.
-Czego ode mnie chcesz?-warknęła dziewczyna przerywając ciszę
Czarownica uśmiechnęła się przelotnie i odpowiedziała:
-Przecież chciałaś poznać odpowiedź na moje pytanie, nieprawdaż?
-Jakie pytanie?-Taelia zmrużyła podejrzliwie oczy
-To które zadałam ci w lochach:”Dlaczego udajesz kogoś kim nie jesteś?”
-Wcale nie udaję-oburzyła się Taelia- To ty sobie coś ubzdurałaś
-Doprawdy?-pomiędzy palcami czarownicy zatańczyły ogniki-W takim razie zawrzyjmy układ-kobieta wstała i podeszła do dziewczyny-Jeśli w ciągu roku uda mi się obudzić uśpioną w tobie moc, zostaniesz ze mną i przyjmiesz los jako czarownicy czy ci się to podoba czy nie. Jeśli natomiast nie uda mi się tego zrobić, będziesz mogła wrócić do wioski i żyć swoim własnym życiem. Oczywiście wymagam od ciebie współpracy. Jeśli masz moc to ją obudzisz, jeśli natomiast jej nie masz, nie ważne jak byś się starała to nawet zapałki nie podpalisz. To jak, zgadzasz się?
Taelia zmarszczyła brwi w pełnym skupieniu.
-A co jeśli się nie zgodzę?-zapytała
-Wtedy zrobię z ciebie moją służącą. Nie ważne czy będziesz czarownicą czy zwykłym człowiekiem i nigdy już nie zobaczysz swojej wioski.
-Niby wszystko w porządku, ale jeśli wrócę po roku towarzyszenia tobie do wioski to mnie spalą na stosie
-O to nie musisz się martwic-kobieta uśmiechnęła się uspokajająco-Jeśli nic w tobie nie znajdę to zmienię wspomnienia całej wioski tak, byś nie miała kłopotów po powrocie, może być?
Taelia westchnęła cicho zrezygnowana.
-Niech będzie. Rok i ani sekundy dłużej-rzekła patrząc na czarownicę
CZYTASZ
Prawda
FantasyTaelia pochodzi z małej, ubogiej wioski. Każdego roku w tym samym dniu i o tej samej porze, tuż po zmierzchu palona na stosie jest jedna czarownica. Co się jednak stanie, gdy egzekucja wymknie się spod kontroli?