~2~

147 10 3
                                    

Na drugi dzień w domu nie było nikogo prucz Jeona.
Chłopak był odrobinę wystraszony ponieważ to co powiedziała mu ostatnio Iwanow było co najmniej przerażające..
Bał się o własne życie ale także o to co mogło by się stać gdyby ona wróciła..
Może i była szczupła ale nosiła zawsze ze sobą broń i do tego miała pokój... Czerwony pokój... Niby do zabawy...
On interpretował tą nazwę jako pokój do zabijania...
Do zabawy czyli do torturowania..
A czerwony bo był już pełny krwi..
Jest to dość naciągane ale chłopak musiał jakoś wytłumaczyć sobie dlaczego nie może tam wchodzić..

Minęło około trzech tygodni od kiedy został porwany..
Na całe szczęście nikt nie robił mu tu krzywdy ani nie zmuszał go do rzeczy których nie chciał robić...
Było to dla niego dużym udogodnieniem.
Cieszył się że ma tyle swobód.
Bo wiedział jak mogło by się to skończyć gdyby osobą która go porwała nie była Tina.

Za każdym razem gdy się spotykali dziewczyna uśmiechała się do niego serdecznie i za każdym razem była dla niego miła..
Nigdy nie potraktowała go źle
Był dla niej bardzo ważny.
Nie tylko dlatego że był dużo wart..
Ale dlatego że lubiła go..
Lubiła spędzać czas z tym wytatułowanym chłopakiem który szczerzył się do niej swoimi pięknymi białymi ząbkami. A jego uśmiech za każdym razem był dla niej coraz piękniejszy i z dnia na dzień bardziej jej się podobał.

Pewnego  pięknego dnia wyszła z nim do ogrodu pełnego rozmaitych krzewów, roślinek, cudownie pachnących niezapominajek, róż różnych kolorów...usiadła na fotelu po środku altanki która stała pomiędzy wierzbą płaczącą a ogromnym dębem
-Kocham to drzewo - wskazała głową na wierzbę - przypomina mi moje dzieciństwo.. - dokończyła zdanie uśmiechając się do drzewa.
-W jakim sensie? - zapytał chłopak który z zamyśloną miną siedział obok Tiny spoglądając na nią.
-A w takim że kiedy miałam jakiś problem zawsze to drzewo stało na swoim miejscu...nigdy się nie przesunęło...nigdy mnie nie zostawiło...zawsze mogłam na nim polegać...nigdy nie mówiło mi że nie ma czasu albo żebym radziła sobie sama...za każdym razem jak siadałam na jej gałęziach wysłuchała mnie..
To drzewo to moje życie...i nikt nie ma prawa go zciąć bez mojej zgody..
Kiedyś tak chcieli... To niestety osoba która to zarządziła wącha teraz kwiatki od spodu...
Chłopak aż się zatrząsł...nie sądził że może tak potraktować człowieka za zwykle drzewo..
-I nie myśl sobie że to zwykłe drzewo...-powiedziała jakby czytała mu w myślach - Ja się na nim wychowałam...ono ma tyle moich łez w sobie... Kocham to drzewo. - zakończyła
-Rozumiem. Odpowiedz mi proszę teraz na ostatnie moje pytanie i już dam ci spokój - powiedział Jungkook - Czy ty... - przełknął ślinę - czy ty...zabijasz ludzi?
-Ależ oczywiście.. - powiedziała a chłopak od razu się spiął -...że nie ja mam od tego ludzi... Ale kocham to co robię... Choć jeśli się tak zastanowić... - pomyślała chwilę - to tak...niekiedy jak sytuacja tego wymaga to owszem zabijam, ale sporadycznie. Raz do roku się zdarzy. - powiedziała i zaczęła się śmiać.

Dlaczego Don?
Don oznacza najstarszego potomka.
A jako że zazwyczaj był to chłopak dla rodziny Iwanow była to wielka niespodzianka gdy urodziła się dziewczyna.
Dlatego też musiała udowadniać za każdym razem swoją wartość i to że jest bezwzględna.

Jungkook gdy był dzieckiem obiecywał swoim rodzicom że nigdy ich nie zostawi, że będzie najlepszy, że będą z niego dumni.
Teraz nie żyją i Jungkook nie musi dopełniać tej obietnicy.
Choć niekiedy ma myśli że zwiódł, że oszukał to nie przejmuje się nimi bo  wie że oni kochali go mimo jego wad.
Zaskakujące było to z jaką łatwością mówił o tym że pali.
Nie popierali tego.
Zresztą Iwanow tak samo
Chciała aby rzucił.
Upierał się że tego nie zrobi.
Ale..
Zaczęło mu na niej zależeć....

Leżał na plaży pod palmą.
Jego ciało było opalone i gorące, ociekało seksem.

Do domu przybył gość.
Niespodziewany gość.
Miał on na policzku napis bardzo widoczny jednakże tylko dla tych którzy stoją blisko.
Był to tatuaż a raczej może blizna tylko nim zakryta.
Napis brzmiał
THE SHADOW LIKE ME
Nawiązywało to między innymi do tego czym zajmowała się rodzina tej osoby.
To interesów i do tego ile ludzi musiało zginąć.

Wszedł do kuchni z której idealnie było widać plaże i ludzi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wszedł do kuchni z której idealnie było widać plaże i ludzi.
Osoba zobaczyła chłopaka leżącego na piasku i zawołała Iwanow
-Stara. Co to za chłopak? - zapytała oblizując wargi gdy na niego patrzyła ślinka jej ciekła.
-Jest mój. To Jeon Jungkook. Porwałam go jakieś w sumie nie wiem ile temu. Czuję się tutaj jak w dumku. - powiedziała w sumie nie wiadomo czy zła, zazdrosna a może jedno i drugie?
-Ten Jeon?
-Tak ten. I się od niego odpiepsz.
-Nawet nie miałam zamiaru się za niego brać. Ale po co go porwałaś?
- jej siostra nie znała zamiarów, a ona nie miała zamiaru ich jej mówić, ani przedstawiać w dużym skrócie. Już i tak za dużo wiedziała.
-Siostra słuchaj. Mam pomysł ale musisz się zgodzić.
-Jaki to pomysł?
-Zgadzasz się!?
-Tak. Wiesz że jako twoja siostra jestem Ci wierna. Ojciec by mnie zabił jakbym cię wystawiła. A wiesz ze jest do tego zdolny. Szczególnie jeśli chodzi o Dona.
-Musisz.... - powiedziała jej swój plan na ucho a ta kiwnęła lekko głową i wyszła z kuchni.
Pod swoimi stopami poczuła gorący piasek który zaczął wchodzić pomiędzy palce u jej stup rozgrzewając je.

Ogłoszenie głosiło
ZAGINĄŁ!!
Jeon Jungkook lat 23.
Zamieszkały w Seulu.
Jeśli ktoś go widział proszony jest o kontakt pod numerem
000683***
Z góry dziękuje - Rodzina zaginionego.

Był poszukiwany.
Wiedziała o tym.
Nie przerażało jej to.
Nie bała się ludzi.

Dziewczyna podeszła do leżącego na piasku i grzejącego się chłopaka, niczego nieświadom miał zamknięte oczy.

Położyła się obok niego.
Gdy poczuł że pod czyimś ciężarem ugina się drugi leżak (było słychać ciche skrzypienie) - otworzył oczy i spojrzał prosto na osobę która to poczyniła jednakże mało zdołał się dowidzieć ponieważ słońce odbijało się od postaci i nie widział szczegółów.
Mógł się jedynie domyśleć po sylwetce iż jest to dziewczyna.
-Kim jesteś?
-Najpierw przynależało się przywitać. Jestem młodszą siostrą Dona.
-Nic nie mówiła że ma siostrę.
Ta się zaśmiała i położyła się na leżaku
-W sumie się nie dziwię. Nigdy nie mówiła nikomu zbyt wiele o sobie. Tylko przy zaufanych jest otwarta i dowcipna.
-To ona umie żartować? - to wydało mu się bardzo dziwne. Nigdy nie widział żeby się chociaż uśmiechnęła a co już mówić o śmianiu się lub mówieniu dowcipów.
-Owszem. Musisz umieć wzbudzić jej zaufanie. Tylko w ten sposób poznasz ją od tej '' dobrej '' - tu zrobiła cudzysłowie - strony.
Już więcej się nie odezwał.

Stała w kącie pokoju tuż przy oknie.
Patrzyła na księżyc, którego przysłoniły na chwilę chmury.

Księżyc wyglądał jak uśmiech kota z Alicji z Krainy Czarów.
Uśmiechał się do niej
Radośnie błyszczał swoim blaskiem
Wtedy nie było nic piękniejszego.

Siedział w swoim pokoju nadal zastanawiając się dlaczego nie pozwala mu wchodzić za czerwone drzwi
Co takiego się tam stało?
Zadawał sobie to pytanie prawie codziennie.

Szukają go.

Szukają go?

Ona doskonale znała na to pytanie odpowiedź.

On natomiast nie zdawał sobie w ogóle sprawy, że jest poszukiwany.
Dziwne.
Został porwany i nie wie że może być poszukiwany.
Tyle że on o tym zapomniał
Jest mu tak dobrze ze nie pamięta o tym że został uprowadzony.

-Nikt cię tu nie kocha - powtarzała sobie jak mantrę przed snem...

CDN

LEAVE (me) / Fanfiction JJGOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz