Mały puchaty kłębek

1.7K 136 50
                                    

Wstałem, ubrałem się w mundurek szkolny, zjadłem kanapki, które co rano Mina robi nam na śniadanie i wyszedłem z akademika. Nie zatrzymałem się nawet, żeby przywitać się z kolegami z klasy... Po prostu nie miałem ochoty z nimi rozmawiać... Nie dzisiaj, nie jutro... Może i nawet po jutrze? Nie wiem to się okaże. Nie jestem jak Nighteye... nie mogę się dotknąć i zobaczyć co zrobię później, to już nie ważne. Idę chodnikiem w stronę szkoły. Jest zimno, za prawie tydzień Boże Narodzenie. Uraraka, Mina, Momo i reszta dziewczyn chcą ozdobić cały budynek świątecznymi ozdobami. Szczerze? Nie chcę tego teraz, nie gdy tak nieda-.. dla nich dawno... Dwa miesiące. Tyle minęło od momentu pożegnania Symbolu Pokoju. All Might był dla mnie jak ojciec. Chciałem. Nie ja.. pragnąłem, żeby widział jak staje się jego godnym następcą. Jednak zginął. Odbył się pogrzeb, był płacz, smutek, żałoba i.. determinacja. Może i za szybko się decyduje na tą obietnicę gdy jestem jeszcze taki słaby, ale to mnie nie powstrzyma.. Z ręką na sercu mogę ci obiecać Toshinori Yagi... będę twoim godnym następcą.

Nie śpieszy mi się na lekcje, pewnie i tak Aizawa znowu śpi w tym swoim żółtym śpiworze. Jakiś szelest w krzakach zakłócił moje przemyślenia. Zacząłem się rozglądać z źródłem tych odgłosów. Śnieg, drzewo bez liści, więcej śniegu, mała nastroszona blond kulka, jakieś zaszronione krzaki.. Chwila mała puchata kulka? Podszedłem do małego obiektu. To piesek. Uroczy, bezbronny, trzęsący się z zimna szczeniak. Przypomniała mi się pewna osoba.. Dawno jej nie widziałem, z resztą jak inni. Ta osoba zniknęła nie cały rok temu. W Wigilie minie dokładnie 365 dni od jego zaginięcia. Prędko zaprzestano poszukiwań. Nadal wierzę, że żyje, ale wiara nie wystarczy. Katsuki Bakugou.. to on jest tym człowiekiem. Nie obchodziło mnie, że w dzieciństwie jak i później Kacchan znęcał się nade mną, upokarzał, bił. Kochałem go.. czas przeszły nie jest odpowiedni.. ja nadal go kocham. Czy to już podchodzi pod masochizm? Nie wiem nie obchodzi mnie to. Izuku skup się właśnie teraz w tej chwili leży przed tobą   drobne prawie zamarznięte szczenie.  Wziąłem go na ręce. Cały zimny.. drżał. Schowałem pieseczka w mojej kurtce. Szybszym niż wcześniej krokiem dotarłem do budynku szkolnego. Gdy wszedłem do pomieszczenia wzrok całej mojej klasy zwrócił się ku mojej osobie. Z obojętnością skierowałem się ku mojej ławce. Po starym Izuku nie było śladu. jedyne co robiłem przez ostatni rok to było uczenie się, jedzenie i picie, spanie, uczenie się , jedzenie i picie, spanie i tak w kółko. Dodatkowo po pogrzebie nawet nie ma jakiegokolwiek cienia szans na zobaczenie mojego prawdziwego uśmiechu.

Położyłem niewielkie zwierzątko na mojej ławce opatulając je zielonym jak moje włosy szalem. Aizawa nic nawet nie powiedział. Nie miał jak, on nawet nie wiedział, że jestem w klasie. Spał w najlepsze w swoim żółtym śpiworze. Nic ani nikt nie mógłby wybudzić go z tego jakże pięknego snu, którego nie jedna śpiąca królewna mogłaby pozazdrościć.  Lepiej dla mnie, że śpi. Gdyby, któreś z nauczycieli dowiedzieli się o tym przybłedzie od razu zostałby mi zabrany. Nie mam ochoty go jak na razie komukolwiek oddawać. W UA trzymanie zwierzą t w szkole i akademikach jest zabronione. Z całym szacunkiem dla osób, które posiadają zdolności wpływające na ich wygląd zewnętrzny jak na przykład Tokoyami albo Ojiro.

-Cześć Midoriya! Czemu nie przywitałeś się z nami przy śnia.. - dziewczyna przerwała swą jakże przejmującą wypowiedz, żeby następnie krzyknąć mi tuż nad głową - Co ta za przeurocze stworzenie na twojej ławce?! - brunetka wyciągnęła rękę, żeby pogłaskać szczeniaka. Jednak nie udało to się jej, ponieważ puchata kulka była szybsza i ugryzła ją w rękę. - ała!! - heh i dobrze jej tak. Może się nauczy nie dotykać tego co może być niebezpieczne.

- Uraraka nie krzycz tak. jeszcze zdenerwujesz tą mała bestyjkę. - podrapałem psa za uchem. Nie ugryzł mnie, może dlatego, że zna mój zapach czy coś?

- Wredny pies - ta idiotka pokazała język szczenięciu - Nie ważne.. Izuku? - dziewczyna wymawiając moje imię przedłużyła samogłoski.

- Tak? - spojrzałem na nią. Czego ona może ode mnie chcieć?

- Gdzie ty go znalazłeś? Ma jakieś imię? Wiesz, że jest zaka.. - zakryłem jej usta swoją ręką.

- Uraraka.. przestań... powoli ci wszystko powiem. - musiałem ją uciszyć żeby inni się nie zaczęli interesować tym co tu teraz się dzieje. - znalazłem go na dworze gdy szedłem do szkoły. Nie ma imienia, ale wymyśle coś później.. - spojrzałem na szatynkę - nie, nie pozwolę ci go nazwać - dziewczyna od razu posmutniała. Trudno to nie mój problem - tak wiem, że jest zakaz trzymania zwierząt na terenie UA, więc byłbym wdzięczny gdybyś zatrzymała to w sekrecie - wskazałem na owiniętego w mój szal śpiącego drobnego pieska. Uraraka tylko kiwnęła twierdząco głową i odeszła. Reszta dnia minęła jak zwykle. Lekcje teoretyczne z bohaterstwa, "normalne lekcje", lekcje z Aizawą i tak dalej. Co jakiś czas sprawdzałem czy maluch oddycha, od momentu gdy ugryzł Ochaco ciągle spał. Nie dziwie się, gdybym ja długo leżał na dworze, a następnie wróciłbym do ciepłego pomieszczenia również wolałbym spać. Dzięki temu, że mały nigdzie się nie ruszał, ani nie chciał sobie nigdzie iść to wszyscy pozostali w nie wiedzy jeśli chodzi o mojego małego towarzysza. Gdy do mych uszu dostał się dźwięk ostatniego dzwonka od razu ruszyłem w stronę akademika. Schowałem puchatą kulkę pod moja kurtkę. Przytulając go do klatki piersiowej spokojnym, ale szybkim krokiem ruszyłem w stronę budynku w którym aktualnie zamieszkuje. Do pokoju dostałem się bez większych problemów. Nie licząc tego momentu w którym szczeniak wyskoczył mi spod kurtki i pobiegł w stronę kuchni. Była tam Ashido, ozdabiała pierniki razem z Kodą, Sato, Jiro i Momo. Teraz jak tak o tym myślę to ten pies musiał poczuć zapach pierników. Na szczęście ta piątka była zbyt zajęta ozdabianiem żeby zauważyć obecność szczeniaka i mnie. Gdy znalazłem się wreszcie w pokoju to położyłem psa na łóżku i przyjrzałem się mu.. - jesteś uroczy - wyciągnąłem rękę do psa. Poczułem ugryzienie na niej. - Ała! Kacchan to bolało! - chwila czemu wypowiedziałem przezwisko Bakugou, które mu dałem jak byliśmy dziećmi? Chwila.. blond sierść, groźne spojrzenie, nie pozwalanie dotykać się osobą nieznanym i atakowanie gdy coś się nie spodoba. - Kacchan.. od teraz nazywasz się Kacchan.. - szczenię od razu się ożywiło gdy usłyszało swoje nowe imię. Łzy zebrały się w moich oczach. Izuku to nie czas na wspominki. Nie płacz teraz.. nie w takiej chwili. Przybliżyłem psa do siebie przytulając go mocno, ale uważając żeby go nie udusić. W zamian usłyszałem ciche warknięcie. Widać, że nie lubi czułości - Jesteś prawie taki sam jak on! Tylko trochę bardziej włochaty - uśmiechnąłem się do pieska przede mną. Na ramieniu poczułem ugryzienie, trochę bolące ugryzienie. - Ała!! Kacchan a to za co?! - szczeniak tylko wesoło zaszczekał i polizał mnie po twarzy. - Będą pewnie z tobą spore problemy - mruknąłem pod nosem.

_________________

Oto pierwszy rozdział i pierwsza książka, którą piszę. Jest w niej pewnie sporo błędów, ale mam nadzieje, że pozytywnie oceniacie tą książkę. Do następnego!! ^-^

Przybłęda *BakuDeku* *KatsuDeku*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz