Nazywam się Eillen Nowak. Mam 24 lata, pracuje w jednej z najlepiej prosperujących firm w Nowym York'u jako asystentka dyrektora. Dzisiaj mieliśmy ważną konferencje w Phoenix. Jest godzina 19, 29 listopada. Do mojego miasta mam jakieś 150km okrężną drogą, ale za to omijając las, lub 90km przez las. Pojadę krótszą drogę. Nie ważne, że jest już ciemno. Oszczędzę sobie parę godzin jazdy.
Gdy wychodziłam z 40 piętrowego wieżowca, wsiadłam do mojego srebrnego Audi R8 i postanowiłam jeszcze podjechać do McDonald's po coś na drogę. Zatrzymałam się przy McDrive i zamówiłam shake'a czekoladowego, hamburgera, McChicken'a i gorącą czekoladę. Gdy dostałam swoje zamówienie, zapłaciłam i odjechałam w stronę NY. Jechałam już od jakichś 25 minut, zaraz zacznie się las.
Po kolejnych 10 minutach zaczął się las było bardzo ciemno, wszystkie drzewa wydawały się takie, szare i ponure. W pewnym momencie zauważyłam konar który leżał w poprzek takiej jakbym grogi po której jechałam. Wysiadłam z samochodu i podeszłam do drzewa, które było przewrócone, nie wyglądało na ciężkie. W ciągu 15 minut uporałam się z przeniesieniem go na pobocze. Trochę się zmęczyłam, bo jak się okazało konar do najlżejszych nie należał.
Wsiadłam do mojego ukochanego samochodu i ruszyłam w dalszą drogę. Zdziwiło mnie to, że za mną zaczęła jechać biała ciężarówka i co chwila świeciła mi światłami abym się zatrzymała, mało tego ja zaczęłam się bać w końcu jestem ładną blondynką i jestem sama w nocy, w środku lasu, do najbliższej drogi mam jakąś godzinę. Jak pozbyć się nieznajomego mężczyzny? Dodałam gazu, a ciężarówka nie pozostała mi dłużna i również przyśpieszyła, zaczęłam bać się coraz bardziej. Co jeśli to jakiś zbok, albo i morderca?
Po jakimś czasie dojechałam na obrzeża lasu, tajemnicza ciężarówka nadal jechała za mną. Przypomniałam sobie, że tu w pobliżu jest stacja benzynowa. Postanowiłam na nią podjechać, przecież w miejscu z kamerami raczej nic mi nie zrobi. Wkurwiłam się gdy wjechałam na stacje, a ten mężczyzna za mną szybko wysiadłam z samochodu, nawet go nie zamykając i podbiegłam do wejścia stacji paliw. Mężczyzna wbiegł za mną i zaczęłam krzyczeć.
- Pomocy, też mężczyzna od pół godziny za mną jedzie! Ja się go boję, to na pewno jakiś zbok - krzyczałam przerażona.
- Zboka to ma Pani w samochodzie, ja Pan tylko próbowałem przed nim ostrzec. - odpowiedział spokojnie.
- Jak w samochodzie? - zapytałam zdezorientowana.
- Jak? Normalnie, gdy pani odgradzała sobie drogę, do Pani samochodu wsiadł jakiś mężczyzna widziałem, że trzymał coś w ręce. Próbowałem Panią wcześniej ostrzec, ale wsiadła Pani do samochodu i zaczęła jechać.
- Nie wierzę, zauważyłabym. - krzyknęłam zaaferowana.
- Proszę iść za mną do samochodu, może tam jeszcze jest.
- Nigdzie z Panem sama nie pójdę. - odpowiedziałam po czym zwróciłam się do jednego z mężczyzn, który był na stacji. - Mógłby Pan iść z nami.
- Oczywiście. - odpowiedział ze skwaszoną miną.
Podeszliśmy do mojego samochodu, mężczyzna "od ciężarówki" otworzył tylne drzwi, a mnie zamurowało na tylnym siedzeniu leżał gruby sznur i zakrwawiony materiał. Podniosłam materiał, a w niego zawinięty był również zakrwawiony sznur.
- O kurwa. Ma Pani wielkie szczęście, chyba wiem do kogo należą te "fanty" - powiedział mężczyzna robiąc cudzysłów przy ostatnim słowie. - A ten Pan najwidoczniej uratował Pani życie. - tu pokazał na mężczyznę, który za mną jechał
- Jak to? Nie rozumiem, o co tu w tym wszystkim chodzi? - zapytałam wystraszona.
- Proszę zamknąć samochód i iść ze mną na stacje to Pani wszystko wytłumaczę.
Zrobiłam jak kazał nieznajomy mężczyzna i zajęliśmy miejsca przy jedynym stoliku, który był na stacji. Razem z nami usiadł kierowca ciężarówki i jeszcze jakiś mężczyzna.
- Może mówmy sobie po imieniu. Tak będzie prościej, jestem Eillen. - odezwałam się gdyż wszyscy siedzieli i patrzeli na mnie, tak jakby z przerażeniem.
- Jestem Arthur. - przedstawił się kierowca ciężarówki.
- Ja Samuel, a to mój brat Mateo. - powiedział mężczyzna ze stacji.
- Więc o co chodzi z tą historią o właścicielu tych przedmiotów. - pokazałam na stolik, gdyż wzieliśmy rzeczy znalezione w moim samochodzie ze sobą.
- Wszystko zaczęło się jakieś 15 lat temu. - odezwał się Samuel. - Co roku w listopadzie giną tutaj kobiety różnych narodowości, każda ma wspólną cechę, gdyż żadna z nich nie jechała z pasażerem. Zawsze na obrzeżach lasu można znaleźć auto z ciałem martwej kobiety w środku. Każda z kobiet została uduszona sznurem i pośmiertnie zgwałcona, każdej ciało zostało pocięte dokładnie w 13 miejscach. Z tego co mi wiadomo potwora który to robił nie da się znaleźć, jest jakby nieuchwytny.
- O Boże...czyli ja bałam się Arthura, a tak naprawdę wiozłam we własnym samochodzie zabójce... - powiedziałam.
- Powinnaś mu podziękować, bo to prawdopodobnie przez to, że jechał za Tobą ten sukinsyn Cię nie zabił. - odparł Mateo.
- Jest mi strasznie głupio, naprawdę Cię przepraszam. Wyzwałam Cię, a Ty uratowałeś mi życie.
- Nic się nie stało. Gdybym był na twoim miejscu, też bym się tak zachował, pewnie.
- Trzeba te rzeczy zawieźć na policje. - powiedziałam - Nie może być tak, że taki brutal będzie bezczelnie na wolności.
Koniec pierwszego opowiadania, podoba wam się?
Głosujcie, komentujcie - to dodaje mi ochoty, aby dalej pisać.
Przepraszam za wszystkie niedociągnięcia.