2 - Albert, part II

208 8 5
                                    

Siedziałem w knajpie, której byłem stałym klientem. Było tu czuć unosząca się woń potu, alkoholu i dymu z papierosów. Rozejrzałem się po pomieszczeniu stoliki były stare, obdarte, na większości były jakieś napisy, które zrobiły pewnie jakieś dzieciaki z nudów. Gdy tak obczajałem kto tu jest zobaczyłem ją. Siedziała sama w kącie i kompletnie tu nie pasowała, miała na sobie granatową sukienkę do połowy ud i czarne szpilki. Była piękną brunetką, miała około dwadzieścia parę lat. Postanowiłem do niej podejść, gdy to zrobiłem zapytałem z uśmiechem.

- Witam piękną panią, mogę się dosiąść?

- Oczywiście. - odparła również z uśmiechem i założyła włosy za lewe ucho. Usiadłem na przeciw niej.

- Jestem Albert.

- Ja Anastazja. - wyciągnąłem prawą rękę w jej stronę, ona wykonała ten sam ruch.

- Miło Cie poznać Anastazjo. - pocałowałem wierzch jej dłoni.

- Mi również miło Cie poznać.

- Co taka kobieta jak Ty robi w takim miejscu? - zapytałem.

- Jestem z New Hampshire i zatrzymałam się tutaj przejazdem, żeby coś zjeść.

Przerwała nam kelnerka, która przyszła po zamówienie. Była wysoka miała wielkie cycki i mega krótką kieckę w której wyglądała jak tania dziwka.

- Podać coś? - Zapytała piskliwym głosem, mógłby wkurwić nawet świętego, uwierzcie.

- Dla mnie hamburgera i cole, a dla Pani zestaw dnia. - powiedziałem zirytowanym głosem, bo patrzyła się na mnie jakby chciała mnie wyruchać tu na środku knajpy.

- Dobrze. - powiedziała i odeszła kręcąc swoją wielką dupą.

- Jak ona wyglądała, jak jakaś tania prostytutka. - odezwała się Anastazia.

- Nawet gorzej. - przytaknąłem, choć przyznam, że bym się z nią zabawił. Oboje się zaśmialiśmy.

- Czym się zajmujesz? - zapytała brunetka.

- Jestem mechanikiem. - skłamałem. - a Ty?

- Prowadzę mały sklepik z ubraniami.

Po jakichś 20 minutach podeszła do nas ta sama kelnerka i podała nasze zamówienie. Zjedliśmy w ciszy. Po czym zawołałem rachunek i zapłaciłem mimo sprzeciwów Any.

- Może się przejdziemy? - zapytałem.

- Oczywiście. - odpowiedziała po chwili wahania.

Wyszliśmy i poprowadziłem ją w stronę parkingu. Gdy zobaczyłem, że nie ma nikogo w pobliżu, złapałem ją za włosy i dosłownie wrzuciłem ją do mojego czarnego mercedesa. Dziewczyna próbowała się szarpać i wyrywać, ale na nią jej się zdało, gdyż byłem na prawdę silny. Zapiąłem jej pas i usiadłem za kierownicą. Odpaliłem silnik i ruszyłem w stronę mojego drugiego "domu". Tak właściwie nie jest mój, ale był opuszczony więc sobie go przygarnąłem jakiś rok temu. Od tego czasu było tu dziewięć dziewczyn, z tego żadna nie wyszła żywa. Wszystkie leżą zakopane pół kilometra dalej przy starej szopie.

- Co chcesz ze mną zrobić?! - brunetka zapytała płacząc, gdy siłą wyciągałem ją z samochodu i ciągnąłem w stronę domu.

- To co z pozostałymi moimi zabawkami. - odpowiedziałem zanosząc się niekontrolowanym śmiechem, a ona jeszcze bardziej zaczęła beczeć i się wyrywać.

- Nie próbuj uciec, nie warto i tak nikt Ci już nie pomoże! - krzyknąłem na nią, jak byliśmy już w środku. Cisnąłem nią o ziemię i zakluczyłem drzwi.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 22, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Zbiór opowiadań ;-)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz