Ah, więc to tak wygląda prywatny pokaz...
Same w pokoju, fioletowawe światło, satyną obita kanapa i Ty... Piękna nieznajoma kobieta, obchodząca się właśnie z metalem rury tak, jak gdyby chciała posiąść go tylko i wyłącznie dla siebie... Twój taniec był cudowny... Mogłabym siedzieć i patrzeć na Ciebie godzinami, wmawiając sobie, że kiedyś uda mi się zobaczyć Twoją twarz...
Zdjęłam marynarkę odkładając ją na bok, zrobiło mi się ciepło, gdy patrzyłam na Twoje smukłe ciało, przylegające do metalowej rury na całej, swojej długości. Obserwowałam uważnie każdy Twój ruch, teraz już byłam pewna, że muszę zrobić coś, aby poznać Cię bliżej.
Po około 20 minutach, cały układ dobiegł końca, jednak muzyka nie przestawała grać. Opuściłaś strefę, przeznaczoną na tę część prywatnego spotkania i powolnym krokiem zaczęłaś iść w moim kierunku. Poczułam jak moje serce przyspieszyło bicia, gdy położyłaś dłonie na moich udach.
- Witam Panią - szepnęłaś mi do ucha. Nie byłam w stanie się odezwać, więc delikatnie pociągnęłaś mnie za rękę żebym wstała. Po chwili stanęłaś za moimi plecami i położyłaś dłonie na moich ramionach.
- Strasznie się pani spięła, może uda mi się coś na to poradzić? - ponownie w moim uchu odbił się Twój delikatny, jak powiew wiosennego wiatru szept. Zaczęłaś sunąc dłońmi po materiale mojej eleganckiej koszuli w dół. Niespodziewanie umieściłaś jedną z nich na moim biodrze....
W tym momencie odzyskałam świadomość. Obróciłam się do Ciebie przodem i przyciągnęłam do siebie, układając dłonie na Twojej talii. Spojrzałaś na mnie unosząc głowę lekko w górę. Delikatnie przesunęłam opuszkami palców, po linii Twojego kręgosłupa. Cicho zamruczałaś, na co się uśmiechnęłam.
Po chwili stania w takiej pozycji, zbliżyłam twarz do Twojej. Nasze wargi zetknęły się ze sobą i jedyne, co je powstrzymywało, to koronkowy materiał maski, którą miałaś na sobie...
Ciekawe zatem, czy ich malinowy smak jest bez niej intensywniejszy...
CZYTASZ
suit & tie
FanfictionTo była chwila, dosłownie moment, kilka sekund... a jednak trwały one, jakby całą wieczność. Ale, nie to było w tym wszystkim najdziwniejsze... Najdziwniejsze było to, że nie widziałam niczego innego, poza Twoimi pięknymi, krwistoczerwonymi wargami...