Ciebie.

47 10 5
                                    

(Steve wciąż szuka Zimowego Żołnierza)

 22.12.2014, 22.34

 - Agentko Romanoff, szef Fury oczekuje na Panią i Agenta Rogersa w sali 578.

 Niechętnie podniosła głowę z poduszki. Była pewna, że wszyscy już spali. No, z wyjątkiem jej. Miała problemy ze snem, sama nie wiedziała dlaczego. A może wiedziała - ale nikomu by tego nie przyznała, nawet sobie. Ona, bez uczuć, boi się zasnąć.

 - Czego chce Fury o tej godzinie, Sharon? - zapytała, przeciągając się, sprawiając wrażenie że chociaż próbowała spać. Poza tym wyjątkowo jej nie lubiła, więc nie miała zamiaru prowadzić z nią dłuższej konwersacji dlaczego nie śpi. Natasha spojrzała na nią, a potem zauważyła, że jest wyraźnie czymś wkurzona. "Bo mam coś do roboty ze Stevem" pomyślała. Było widać, że podobał się Carter od dawna, ale ten ją spławiał, gdy tylko zbliżała się na mniej niż metr do niego. Szczerze mówiąc, myślała że Rogersa nie ma w "domu". Cały czas szuka Barnesa. Najpierw miała pomóc, ale z czasem straciła nadzieję.

 - Nie wiem. Zbieraj się, masz 5 minut - po tych słowach wyszła, nie zostawiając za sobą śladu, nie licząc zapachu lawendowych perfum.

 XXX

 Dokładnie za 4 minuty zapukała do drzwi z napisem "N. Fury". Spojrzała się szybko za siebie. Pusty korytarz, ciemny. Tylko jedno światełko paliło się za nią. Zupełnie jak jedno światełko nadziei na odnalezienie Zimowego w jej pustej duszy jeszcze miesiąc temu. 

- Nad czym ty tak myślisz? - nie zauważyła nawet, gdy uśmiechnięty Steven pojawił się przy jej boku. - Zastanawiam się, po co Nick nas wezwał o tej porze -skłamała - ...dwa dni przed świętami. Ciekawi mnie też, co tu robisz. Nie wierzę, że Steve Rogers nie ma z kim spędzić świąt. 

 - Wciąż szukam Buckiego. Raczej szukałem, bo Maria zadzwoniła, że mnie potrzebują. Jeszcze nie wiem dlaczego. Zgaduję, że ty też. A poza tym... wiesz może chciałabyś...

Nie dokończył, gdyż drzwi otworzyły się, a w progu pojawił się Fury.

 -Wchodźcie. 

XXX

 - Więc mówisz, że mamy spędzić święta na misji? - Nat sprawiała wrażenie nie poruszonej, jakby nie obchodziło ją to za bardzo.

 - A masz coś lepszego do roboty? 

Poczuła ukłucie w sercu. Nie miała, właśnie z tego zdała sobie sprawę. Steve spojrzał na nią współczującym wzrokiem, ale nic nie powiedział. Chyba postanowił po prostu się nie kłócić z Nickiem.

 - Kiedy jedziemy? - spytał Steve.

 - Macie godzinę. Polecicie helikopterem z Marią, ale ona was tam zostawi. -powiedział, po czym wręczył im do rąk jakieś kartki - Tu macie plan, miejsce i zakwaterowanie. Trzymajcie się tego. A ty, Romanoff, nie włamuj się do żadnych tajnych plików.

 - Robię co chce. A teraz wybacz, muszę się spakować - rzekła i wyszła z pomieszczenia. Stała prawie pod drzwiami swojego pokoju, gdy poczuła kogoś rękę na swoim ramieniu. Normalnie by zareagowała, ale z rozmiaru dłoni od razu wywnioskowała, że to Steve. Odwróciła się.

 - Fury kazał wziąć pieniądze.

 - Po co? - odparła.

 - Nie powiedział. Widzimy się na zewnątrz za godzinę. 

Tylko uśmiechnął się lekko i odszedł. Nat podeszła do drzwi i je otworzyła. Położyła kartkę od Nicka na drewnianej komodzie, po czym udała się do szafy. W środku dostrzegła walizki, plecaki i wieszaki z ubraniami, a pod nimi buty. Na jednym z wieszaków znajdował się biały strój do walki. Od razu sięgnęła po średniej wielkości, niczym nie wyróżniający się plecak. Rzuciła go na łóżko i zaczęła wyjmować różne potrzebne rzeczy. "Jedziemy tam tylko na trzy dni, więc jakieś trzy normalne outfity, bieliznę i dwa stroje czarnej wdowy." pomyślała i spakowała to do plecaka. Następnie otworzyła komodę, na której znajdowała się karteczka. Jej oczom ukazało się małe pudełeczko zawinięte w zieloną, świąteczną folię. Uśmiechnęła się na jego widok, po czym wyjęła prezent i spakowała go do bocznej kieszonki plecaka. Fury wcześniej powiedział im, żeby nie pakowali jedzenia i picia, wiec wzięła tylko pełną kosmetyczkę. Dopakowała resztę rzeczy i spojrzała na zegarek na ręce. Pokazywał za dziesięć północ, więc za kwadrans powinni już lecieć. Przebrała tylko bluzkę na cieplejszą, zarzuciła na siebie czarną kurtkę i wzięła bagaż na plecy, a następnie wyruszyła w stronę drzwi. Zamknęła je. Za 5 minut była już przed drzwiami budynku, widząc helikopter z Marią w środku. Ona pomachała na znak, że może już wsiadać. Romanoff posłuchała jej i za chwilę była już rozgrzana w środku. Siedziała tam trochę, gdy Hill się odezwała.

𝘊𝘪𝘦𝘣𝘪𝘦.  |𝙧𝙤𝙢𝙖𝙣𝙤𝙜𝙚𝙧𝙨 𝙤𝙣𝙚-𝙨𝙝𝙤𝙩|Where stories live. Discover now