Kamera...akcja!

935 115 79
                                    


Nie spać, zwiedzać!
Ogólnie to tak, to jest całe 'Kamera, akcja!', dwie części zostały usunięte i połączone wraz z trzecią dopisaną dzisiaj. Mam nadzieję, że będziecie zadowoleni i nie będzie żadnego hurr durr. Żaden kot nie ucierpiał podczas pisania, chyba że ja. Upiłam się władzą.

Po przeczytaniu dajcie znać co myślicie!

Buziaki i wesołych świąt!

~Neksik keksik


_______________________

Każdy ranek wyglądał tak samo, zawsze słyszał ten denerwujący dźwięk budzika.

Tak było i dzisiaj, kiedy to warknął pod nosem i machnął ręką w kierunku urządzenia. Sam Katsuki zupełnie nie spodziewał się wtedy, że spadnie ono na podłogę i zepsuje się w ciągu kilku chwil. Jęknął wkurzony i po kilku sekundach otworzył oczy, wpatrując się w miejsce, w którym leżały szczątki urządzenia.

— No kurwa, zajebiście — mruknął pod nosem, nareszcie wstając.

Ziewnął, nawet nie trudząc się zakryciem ust i po rozciągnięciu ramion podniósł budzik, a następnie ruszył do kuchni.

Bakugou wyrzucił pęknięty budzik i nastawił wodę w czajniku. Nie potrzebując muzyki ani żadnego dźwięku, robił wszystko w ciszy. Wyciągnął pomarańczowy kubek, który dostał na święta kilka lat temu od Kirishimy. Napis "lord explosion murder" wywoływał na jego twarzy lekki uśmieszek rozbawienia. Wsypał do niego dwie łyżeczki kawy, nalał zagotowanej cieczy oraz dodał trochę cukru.

Zostawiając napój, ruszył do łazienki, by móc się szybko ogarnąć. Rozebrał się i wszedł pod prysznic, puszczając zimną wodę. Musiał się dobudzić, przez wczorajszego złoczyńcę wrócił do domu później, niż przypuszczał i spał może ze cztery godziny. Gdyby miał opisać się jednym słowem, zapewne 'gówno' byłoby idealnym.

Odetchnął cicho, czując się nieco bardziej przytomny i spłukał mydliny ze swojego ciała, zakręcając następnie kurek. Odwrócił się z zamiarem zabrania ręcznika, jednak kiedy jedną nogę postawił na podłodze pokrytej kafelkami, poślizgnął się i wylądował na niej całym ciałem.

— Ja pierdolę, to chyba już jakiś pieprzony żart.

Wstał zdenerwowany i wziął w końcu ten cholerny ręcznik, wycierając całe swoje ciało, już nawet nie czując chęci snu, a pragnienie zajebania czegokolwiek. Naprawdę miał ochotę zwyczajnie wyjść, spotkać jakiegoś bandziora i posłać go do piekła.

Po ubraniu się, wysuszył włosy i umył zęby. Teraz, z nieco obolałymi plecami, mógł wrócić do kuchni i przed wyjściem napić się. Nie wiedział, ile spędził w łazience, jednak kawa była już zimna, gdy upił pierwszy łyk i kompletnie nie nadawała się do picia. Przewrócił oczami i z kolejnym przekleństwem odłożył kubek do zlewu. Następnie zbierając się do wyjścia, ubrał buty oraz nałożył bluzę. Chwycił za klucze i wyszedł z mieszkania, które wynajmował już od kilku lat.

Bakugou Katsuki miał ponad dwadzieścia lat i powoli jego plany posuwały się do przodu. Wciąż pracował razem z Best Jeanistem, dobrze sobie radząc, jednakowoż planował założyć coś własnego, by wspinać się po miano najlepszego bohatera.

Fakt faktem, te plany zmieniły się w małym stopniu, gdy Kirishima jeszcze w szkole zaproponował, by kiedyś pracowali razem. Cóż, w walce ich dary były niezwykle kompatybilne, więc tę małą część planu mógł zmienić. Co nie oznaczało, że nie chciał zostać najlepszy. Nadal o tym marzył, ale Kirishima stojący z nim ramię w ramię wcale mu nie przeszkadzał.

Ship to wreck Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz