Rozdział 1

5 0 0
                                    

Obudziłam się w całym białym pokoju, w którym było tak czysto jakby właściciel cierpiał na pedantyzm. Strasznie bolała mnie szyja i głowa, powoli przypominało mi się co się stało i dlaczego tutaj trafiłam. Dlaczego mnie uratowali i kto? Dlaczego nie pozwolili mi odejść w spokoju nikogo nie krzywdząc. Widocznie musiałam źle zawiązać supeł do jasnej cholery. Wróciłam do punktu wyjścia- super. Gdy spojrzałam na dół widziałam moje długie czarne włosy opadające na nie moje ubranie, idąc wzrokiem dalej widziałam, że jestem na rękach i nogach przywiązana do łóżka pasami. Spanikowałam, zaczęłam się wiercić, próbować się stąd wydostać. Po tylu latach w jednym małym pokoju w całkowitej ciemności nie mogłam wytrzymać w takim jasnym pokoju, wiedząc, że prawdopodobnie mnie obserwują.  Nie wiem dlaczego i co się stało ale po wczorajszej nocy jestem tak zdeterminowana i zmotywowana. Chce teraz ich pokonać a nie się poddać. Chce im pokazać, że mogę pokonać tę chorobę i żyć normalnie. Mogę to zrobić. Czuję się teraz o wiele silniejsza, przecież bez problemów moge wszystkich pokonać, bez zbędnych ruchów ciała, wystarczy moje jedno zabójcze spojrzenie. Ale nie, nie moge. Nawet jeśli Ci ludzie trzymają mnie w takich warunkach, nie moge celowo ich zabić musze coś wymyślic. Do jasnej ciasnej Chelsea myśl!

Prawie udało mi się całkiem wydostać, nie miałam planu co bym zrobiła dalej. Ale nie musiałam nawet, ponieważ kiedy juz miałam wstawać z łóżka ponieważ została mi tylko jedna noga do rozpiecia weszli ludzie. Mieli szczęście, że nie zdjęłam wcześniej do końca opaski-to był prawdopodobnie jeden z największych błędów. Ponieważ szarpnęli mnie na łóżko, ścisneli tak abym nie miala żadnych szans, ledwo mogłam oddychać, a oni wtedy włożyli igłe w moje wychodzone ciało i odleciałam. 

Obudziłam się: Boże umieram wszystko mnie tak piekielnie boli, moje oczy... Najwyraźniej w czymś im przeszkodziłam, coś robili z moimi oczyma przez opaske. Gdy łzy zaczeły cisnąć z bólu przez moje obolałe oczy, miałam ochote wszystkich rozszarpac na strzępy. Czuje że moge wszystko teraz aby dokonać zemsty. Co oni mi kurwa zrobili? Rozszarpałam mocno pasy i wstałam.

-Co wy do kurwy nędzy mi zrobiliście. Juz mi odpowiadać bo jestem zdolna teraz do wszystkiego

Gdy jakiś tępy męski głos się odezwał i usłyszałam co ma mi do powiedzenia nie miałam żadnych skrupułów. Zdjęłam opaske i czym prędzej wszystkich ich pozabijałam co do jednego. Uciekłam z tego więzienia jak najszybciej znowu zostawiając za sobą trupy. Widocznie każdy kto mnie spotyka kończy martwy. 

Schowałam sie w lesie, w końcu emocje opadły i zrozumiałam co zrobiłam. Miałam wielki żal do siebie natomiast przypomniałam sobie jego słowa i wyrzuty sumienia znów odeszły w niepamięć. 

"Gdy wstrzykneliśmy Ci środek nasenny, mieliśmy wtedy bowiem pewność, że nikomu nie zrobisz krzywdy i wykonywaliśmy na Tobie zabieg utraty wzroku, abyś już nigdy nie skrzywdziła nikogo. Miałaś być niewidoma suko. Dopóki się nie obudziłaś... Masz teraz już tylko jedno oko, wciąż o jedno za dużo. Nie masz prawa żyć."

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 19, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Bez spojrzeńWhere stories live. Discover now