²⁵

697 78 96
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


❆❆❆


— Kto powiedział, że w święta trzeba być wesołym? — zadała sobie pytanie długowłosa kobieta idącą ulicami Nowego Jorku. Nie miała z kim spędzić świąt. Była zaproszona na kolację, na którą planowała zabrać się z doktorem Strange'm, jednak odwiodła się od tego pomysłu. Dzisiejszy wieczór zapowiadał się samotny oraz smutny. Wanda była przezwyczajona. Od kilku lat spędzała tak święta. Gdy miała dziesięć lat zginęli jej rodzice, a dziewięć lat później jej brat. Kilka następnych lat później  zginęła jej pierwsza miłość. Można się załamać, prawda? Co prawda miała znajomych, ale nie chciała się nikomu narzucać. Wygrzebała pieniądze na drobne upominki, co z malutką pensją nie było zbyt łatwe. Teraz jednak, gdy rodziny zasiadały do wigilijnej kolacji, ogarniała ją tak wielka rozpacz, że czuła się ciemna jak niebo. Śnieg padał na jej wciąż rude włosy, twarz i ubrania. Potrzebowała kogoś do rozmowy. Kogokolwiek. Mógłby być to nawet kryminalista, byleby z nią porozmawiał. Oczywiście nie pogardziłby kimś wykształconym, ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.

— Właściwie mogłabym iść na tamtą wigilię ze Stephenem — powiedziała do siebie. Niby była zaproszona, ale czuła, że nie byłaby tam wesoła. Dzisiaj było trudno być jej wesołą.

         Rozmyślając o tym wszystkim, zauważyła ławeczkę. Latarnia obok niej i śnieg wokoło nadawały tak pięknego, świątecznego nastroju, że rudowłosa nie mogła się powstrzymać i usiadła w tym magicznym miejscu.

— Ja rozumiem, że lubisz takie klimaty, ale w święta chyba nie wypada siedzieć tutaj samotnie.

       Kobieta spojrzała na osobę, której głos usłyszała. Jego właścicielem okazał się Loki. Ten słynny Loki Laufeyson, o którym słyszała tyle złego, a kiedy spotkała jego „dobrą” stronę dwa miesiące temu, przekonała się, że nie jest takim potworem jak mówią ludzie. I przekonała się też, że czasami media nie kłamią bo naprawdę można zakochać się w 15 sekund. I w ten sposób kawałek jej serca przywłaszczył sobie bożek kłamstw. Nie wiedziała dlaczego, ale mało kto wie dlaczego się zakochał.

— I tak nie mam z kim być w te święta — wzruszyła ramionami, odpowiadając.

— To tak jak ja. Co powiesz na propozycję spędzenia ich samemu, ale razem?

        Druga wypowiedź syna Odyna była dla Wandy niezbyt zrozumiała, jednak uznała, że Laufeyson chce spędzić z nią święta. Pokiwała głową na „tak”. Nie miała zamiaru spędzać tego grudniowego wieczoru sama, nawet na najpiękniejszej ławeczce. Poklepała miejsce obok siebie, aby dać do zrozumienia Laufeysonowi, że nie ma nic przeciwko temu, że usiądzie obok niej. Mężczyźnie także nie uśmiechało się stanie, więc przysiadł obok niej, uprzednio zrzucając z ławki śnieg.

— Dlaczego nie jesteś na wigilii u czarodziejów? — zapytała Wanda, wiedząc, że dostał on takie samo zaproszenie.

— Te samo pytanie mogę zadać tobie.

SEN ZIMOWEGO WIECZORU. frostwitch ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz