seven

756 87 36
                                    

Ronald Weasley kochał święta, pomimo, że nie dostawał drogich prezentów. Czas spędzony z rodziną był dla niego najważniejszy. W miarę jak robił się starszy — coraz bardziej to doceniał. Pewnie dlatego, że dosadniej rozumiał powagę nadchodzącej wojny, wiszącej w powietrzu. Był świadomy tego, że niedługo się rozpocznie i niewiele zostało mu beztroskiego czasu. Z tego powodu właśnie postanowił, że będzie doceniał wszystko co dzieje się wokół niego, bardziej niż zwykle. Porozmawiał z Harry'm szczerze. Pomimo, że jego przyjaciel nie był idealny, to Gryfon przeżył z nim wiele wspaniałych i niezapomnianych przygód. Aktualne zachowanie Wybrańca Rudzielec uważał za skutek stresu, związany z odpowiedzialnością, jaką Potter nosił na swoich barkach. Może Ron miał zbyt dobre serce, ale był pewien, że gdyby przestał zadawać się z Harrym, nie wyszłoby im to obojgu na dobre. Poza tym, czasy gdy wykłócał się o byle bzdety już dawno odeszły w niepamięć.
Dowiedział się również, iż Harry w tym roku nie będzie gościł u niego w święta. Jego dziewczyna — Cho Chang — zaprosiła go do siebie, by mogli wreszcie spędzić więcej czasu razem. Przez naukę Krukonka odrobine go zaniedbywała i chciała mu to wynagrodzić. Skoro już o tym mowa, to Hermiona tym razem również nie będzie spędzała świąt u Weasley'ów. Jej rodzice zabierają ją na ferie świąteczne gdzieś w ciepłe kraje. Ma to być nagroda za wybitne wyniki w nauce.
Wychodziło na to, że w tym roku Ron spędzi święta bez przyjaciół, tylko z rodziną. Nie przeszkadzało mu to bardzo, bo jak już wspomniałam wyżej, kochał i doceniał swoją rodzinę. Co prawda jednak, nie był w stanie od tak zapomnieć o tych przytulnych, zimowych wieczorach, kiedy z Harrym i Hermioną siedzieli u niego w domu w salonie i śmiali się beztrosko, zajadając pyszne, jeszcze ciepłe ciasteczka z wiśniowym nadzieniem, upieczone przez jego mamę.
Gryfon westchnął, wstał z łóżka i stwierdził, że póki jest jeszcze jasno, to pójdzie poćwiczyć Quidditcha. Przebrał się w odpowiedni strój i wyszedł z sali, kierując się do wyjścia z zamku, na boisko.

— Hej, Ron — mówiąc cicho, ktoś dotknął ramienia Rudzielca.

Weasley obrócił się i zobaczył Teodora. Widać było, że się gdzieś spieszył.

— Cześć, Teodorze, jak poszło ci na tym wczorajszym sprawdzianie z eliks... — Rudzielec nie mógł dokończyć, bo Ślizgon mu przerwał.

— Przepraszam, nie mam teraz zbyt wiele czasu. Obiecałem Lunie Lovegood, że mogę jej w nauce Transmutacji i jestem już spóźniony — szatyn nerwowo wyginał swoje palce u rąk, kierując wzrok na buty. — Chciałem się tylko zapytać, czy widziałeś dzisiaj Pansy?

— Niestety nie, a czemu pytasz? — Gryfon odpowiedział, nie zastanawiając się.

— Bo gdzieś zniknęła. Nie przyszła na śniadanie, a to dziwne, bo zwykle jemy je razem. Martwię się i myślałem, że może ty coś wiesz — Nott wzruszył ramionami, przeczesując palcami swoją grzywkę.

— Nie mam pojęcia, ale poszukam jej. Jeśli tylko czegoś się dowiem, to dam ci znać — Weasley odpowiedział i uśmiechnął się lekko do niecierpliwiącego się Ślizgona.

Nie chciał go dużej zatrzymywać, bo widział że Teodor faktycznie się spieszył. Widocznie plan Pansy miał się bardzo dobrze, z czego Ron się ucieszył. Zdążył polubić Teodora. Rudzielec stwierdził, że może zaliczyć kilka przystanków, w celu poszukania Pansy, na swojej drodze na boisko. Zaczął od błoni, na których niestety nie znalazł dziewczyny. No tak, to byłoby zbyt oczywiste, bo bardzo często tam przebywała. Zobaczył za to Daphne Greengrass, z którą dziewczyna miała całkiem przyzwoity kontakt, jak zdążył zauważyć. Możliwe, że szatynka sama nawet coś mu o tym wspomniała. Ostatnio rozmawiał z nią tak wiele, że przestał liczyć. Sam Dumbledore by się w tym nie połapał, ale to nic złego, tak przynajmniej sobie powtarzał, będąc samym.
Podszedł do blondynki i poprosił o chwilę rozmowy, oczywiście odprowadziły ich spojrzenia uczniów, do których Ronald już całkowicie przywykł. Dowiedział się, że Dafne widziała Parkinson ostatni raz, gdy pospiesznie wchodziła do opuszczonej łazienki na drugim piętrze, więc tam też się udał.
Wszedł do pomieszczenia, w którym zwykł często przebywać w drugiej klasie, gdzie warzył eliksir wielosokowy z Harrym i Hermioną. Uśmiechnął się na te wspomnienie, ale szybko wrócił myślami do tego, po co tu przyszedł.

𝐢𝐧𝐯𝐢𝐬𝐢𝐛𝐥𝐞. ron weasley x pansy parkinson ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz