Witam Was w mojej krótkiej i spontanicznej opowieści inspirowanej dwoma obrazami, czy raczej dyptykiem mojego ukochanego Artura Grottgera "Pożegnanie i Powitanie powstańca". Zaczęłam to pisać, bo potrzebowałam odmiany, czegoś krótkiego i niezobowiązującego, co pozwoliłoby mi czerpać przyjemność z pisania, nie zastanawiając się nad konsekwencjami.
Od razu muszę zaznaczyć: jeśli szukacie ślepego patriotyzmu, nie znajdziecie go tutaj. Chodzi tu bardziej o uczucia i rozważanie na temat przywiązania do ojczyzny, na ile było ono potrzebne i jak zmieniało życia ludzi.
Możliwe, że niektórym nie spodoba się to, jak przedstawiam pewne sprawy, dlatego od razu zaznaczam: jeśli Ci się nie spodoba, nie zostawiaj zjadliwych komentarzy tylko wyjdź. Nie mam czasu na czytanie takich bzdur.
Nie wiem, czy powinnam pisać coś jeszcze. Na początek opublikuję jeden rozdział, który napisałam wczoraj i będę czekać na Waszą reakcję. Być może sprawdzę drugi rozdział i też go wrzucę. Są one naprawdę króciutkie, nie chodzi jednak o ilość, lecz o jakość i treść.
Aha, jeszcze jedno: powstanie zaczęło się w styczniu, ale opowieść rozgrywa się na wiosnę.
Zapraszam Was serdecznie!
YOU ARE READING
Styczniowy szept
Historical FictionW 1863 r. rozpoczyna się powstanie styczniowe. Wezwanie do przelania krwi za ojczyznę decyduje o losach wielu młodych ludzi. Diana nie może pogodzić się z tym, że nigdy nie jest najważniejsza dla swego męża, Piotra, który pragnie pomóc krajowi w odz...