3

8 0 0
                                    

Czuję jak ktoś leży koło mnie, lecz moje powieki są zbyt ciężkie by je otworzyć i spojrzeć co się dzieje. Wiem jedno, jest mi ciepło, wygodnie i czuję się bezpiecznie.

Gdy w końcu udaje mi się otworzyć oczy, widzę jak mój kochany Jac jest pogrążony we śnie. Oddycha powoli i spokojnie. Ma delikatnie uchylone usta a jego umięśnione barki unoszą się gdy oddycha. Dotykam jego policzka wewnętrzną częścią dłoni podziwiam człowieka, w którym się zakochałam. Nigdy jednak nie miałam odwagi mu tego wyznać. Boję się jego reakcji, nawet jeżeli mnie podrywa. On już taki jest, a prawda jest taka, że może mieć każdą...Nie taką jak ja. Co miałabym mu do zaoferowania? Parę wspomnień z dzieciństwa? Pamiętam dzień gdy się przewróciłam jak uczył mnie jeździć na rowerze, przewróciłam się na beton zdzierając skórę na łokciu, brodzie i kolanie. Bardzo płakałam. Podbiegł wtedy Jacob przytulił mnie całując najpierw w łokieć, potem w brodę i ostatecznie w usta. Miałam  wtedy 9 lat, ale wiedziałam już wtedy, że to jego kocham. Szczerzę sądziłam, że mi przejdzie to uczucie,  lecz jak na ironie, ono się wzmocniło.

~*~

Po chwili mam już mokre policzki od łez. Dlaczego ja płacze?! To jest mój przyjaciel, niespełnione i nieosiągalne marzenie. Jak widać nie każda bajka ma cudowne zakończenie. Nachylam się nad nim i składam delikatny pocałunek na jego czole. Jeszcze chwile patrzę na niego i wstaje by się ubrać.

~*~

Siedzę sobie w kawiarni w sali głównej i czekam aż cztery śpiące księżniczki ściągną swoje cztery litery z łóżek. Dopijam ostatni łyk kawy i poprawiam swój kombinezon. Nim się obejrzę,  przy moim stoliku siedzi Evan.

-Nie tak szybko proszę Pana, oszczędzaj siły na trening- Mówię gdy on przeczesuje swoje włosy palcami.

-Szybko? Szybko to ci się do łóżka władował Jacob.- Chichocze czytając ulotkę z rozpiską napojów do zamówienia.

-Słucham!?- Podnoszę lekko głos opierając ręce na biodrach w celu  wyrażenia swojej dezaprobaty.

-No tak, nie mógł zasnąć, więc czmychnął w nocy do ciebie. Sądził, że gdy użyje swoich umiejętności bycia niewidzialnym, to go nie zauważę? To się gość zdziwił- Powiedział po czym zamówił sobie dużą czarną kawę.

-Ale ja nie wiedziałam o tym. Obudziłam się i już tam był więc jak spał to niech sobie pośpi- Mówię i momentalnie czuje jak moje policzki zaczynają się czerwienić. Błagam nie teraz.

-Ooo, Nasza An się czerwieni- Opiera łokcie na stoliku kawowym by wygodnie oprzeć brodę i patrzeć na mnie.

-Napatrzyłeś się już?- Pokazuje mu język i środkowy palec na odchodne.

-Te! A ty gdzie?- Woła za mną.

-Chyba nie muszę ci się spowiadać z tego co będę robić w łazience?-Odkrzykuje mu. Po chwili słyszę tylko jego głośny śmiech i coś w rodzaju "Pytanie z kim". Ale ignoruje to.

~*~

Po treningu od razu poszłam do swojego pokoju, była dużo bardziej zmęczona niż wczoraj. Jakby coś w rodzaju " Ciężaru na plecach". Dzisiejszy trening tak jakby zależał ode mnie. Dziwne wrażenie. Czułam się ich...Tarczą. Wiedziałam jedno, musiałam o tym porozmawiać w końcu z naszym Mentorem. Długo czekać nie musiałam, gdy już miałam iść go szukać, ten wszedł mi do mojego pokoju.

-Na litość Boską. Żadnej prywatności, wchodzą i wychodzą jak u siebie.- Rzucam ironiczni, patrząc na jego zdziwioną minę.

-O jak miło, kolejna ironiczna osoba na pokładzie.- Szczerzy się do mnie Mentorek jak zadowolone dziecko co dostało darmowego lizaka.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 29, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

To tylko GraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz