Do przestronnego, nowocześnie urządzonego pokoju wpadło światło, które zdążyło oślepić Jeongina. Na jego twarzy pojawił się coraz częściej widywany grymas. Chłopak westchnął przeciągle i podniósł się ospale unosząc w górę resztę rolet. Usiadł na łóżku pogrążając się w myślach. Jego wzrok utkwił w lawendowej, średniej wielkości torbie, i rysunku kilku niebieskich fiołków, które miał otrzymać jego przyjaciel.
Nie był to prezent byle jaki lub dany bez okazji. Podarek Hyunjin miał otrzymać z okazji swoich dziewiętnastych urodzin, które zbliżały się nieubłaganie.
Jeongin był trochę przestraszony daniem faktu upominka Hyujinowi. Niewątpliwie miał utkwić mu on w pamięć. Problem w tym, że sam chłopak zdawał sobie sprawę z faktu, że lepiej będzie jeśli hyung zapomni o prezencie...
***
— Hyung, jak myślisz spodoba mu się? - Jeongin wszedł do dobrze znanego pokoju szukając chłopaka.
— To dla Hyunjina? - Chris wziął torbę od młodszego sprawdzając jej zawartość. Lider nie czekał nawet na odpowiedź gdyż on doskonale zdawał sobie sprawę dla kogo to jest. — Wow, Jeongin to bardzo odważne i zaskakujące? Nie spodziewałem się tego. Dlaczego mi nic nie powiedziałeś?
— Przepraszam hyung. - westchnął. — Hyung, boje się. Pomóż mi...
— Yang, dobrze wiesz, że nie potrafię ci pomóc. Idź już, mam masę roboty. - starszy uśmiechnął się pobłażliwe jednocześnie starając ukryć zmartwienie. Dlaczego dwa fiołki zmienią całe ich życie?
***
Ćma, która robiła już kolejne kółko nad głową Hwanga bardzo go irytowała, ale ten nie miał już nawet siły żeby się ruszyć. Właściwie to trochę się z nią utożsamiał. Ona też latała samotna, i szukała światła. Światła, które było jej pragnieniem i jednym z ważniejszych. Hyunjin też chciał mieć swoje światło. Być może i było blisko, ale nie wszystko co bliskie dłoni jest bliskie sercu. Tą zasadą kierował się chłopak gdyż zdążył on poznać życie na tyle aby to stwierdzić.— Cholera irytują mnie te kwiaty. - szepnął sam do siebie nieustannie przypatrując sie dwóm fioletowym fiołkom, które stały na trochę zakurzonym drewnianym stole.
Chłopak westchnął. Nie chciał na nie patrzeć. Chciał zostać. Sam. W pustym pomieszczeniu, bez światła, ludzi ani przedmiotów bo one wszystkie najzwyczajniej w świecie go irytowały.
Jedynym pragnieniem Hyunjina była ucieczka. Ucieczka od tego wszystkiego. Urodzin, przyjaciół, bałaganu, mdłości, zawrotów głowy i Jeongina, którego Hwang ostatnimi czasy miał dość.
— Obrzydliwe kwiaty. - burknął i szybszym ruchem strącił kwiaty na podłogę. Wazon wydał głośny huk, a woda zostawiła na dywanie wielką plamę. - Wybacz Jeongin... Uciekam od problemów...