Zegar tykał coraz głośniej, a jego wskazówki przemieszczały się coraz to wolniej. Wyglądało to tak jakby nie chciały żeby czas leciał.Hyunjin wkładał właśnie ostatnią rzecz do średniej wielkości plecaczka. Rzucił się ospale na łóżko starając się zamknąć oczy. Chłopak doskonale zdawał sobie sprawę, że przed nim jeszcze długa droga donikąd. I właśnie to, że droga nie ma celu martwiło go najbardziej.
Choć może i Hwang chciał iść donikąd. Jedyne co zaprzątało jego głowę to nieprzyjemne myśli i stres. Do comebacku było bardzo daleko co starał się wykorzystać.
Tak chciał Hwang, po prosu on i cisza.
W końcu zegar wskazał upragnioną północ. Dlatego też Hyunjin wziął swój plecak i wyszedł z pokoju. Czas zacząć nowy rozdział.— Wszystkiego najlepszego, Hyunjin. - szepnął do siebie.
— Dokładnie tak. Sto lat! - powiedział ironicznym tonem Jisung, który wyłonił się razem z siódemką chłopaków.
Chłopak przybił sobie piątkę w twarz zdając sobie sprawę, że nie przemyślał najistotniejszego punktu sprawy. Chłopaki. Sam fakt tego, że jego przyjaciele nie spali wydawał się dla niego dziwny dlatego, że oni zawsze spali przed imprezami.
— Teraz odłóż ten plecak i idź spać. Jutro o tym porozmawiamy. - powiedział Chan, który złapał go za ramie tak jakby chciał dać mu otuchy.
— Nie będę nigdzie wracał. Tym bardziej rozmawiał. - burknął Hyunjin.
— Ciąża? - zapytał Changbin chichocząc lekko.
— Changbin, daj spokój. Takie żarty to jutro. Nie widzisz co się dzieje? - powiedział Minho, który ewidentnie starał się zachować resztki zdrowego rozsądku. Lee lubił żarty.Lubił też dokuczać młodszemu koledze, jednak nie w momencie, w którym chciał uciec.
— Dlaczego chcesz ucieć? - spytał roztrzęsiony Jeongin, jednak nie dostał żadnej odpowiedzi. — Do cholery! Dlaczego chcesz mnie zostawić!!
— Jeongin to nie jest rozmowa na t... - chłopak nie mógł dokończyć gdyż Jeongin po prostu mu przerwał.
— A na kiedy?! Mam czekać parę miesięcy aż wyjaśnisz mi dlaczego sobie uciekłeś? A może będę czekał aż będziesz leżał martwy ma ulicy, w innym mieście, albo nawet kraju?!
— Jeongin, uspokój się... Nerwy nic nie dadzą. - powiedział Chris, który usilnie próbował złagodzić napięta sytuacje. Chan jak zawsze chciał najlepiej dla zespołu. Traktował ich jak braci. Właściwie to cała dziewiątka była braćmi. Przez dwa lata zdążyli się zżyć. Wszystko robili razem. Byli ze sobą w dobrych i złych momentach.
— Chan, Jeongin ma racje. To trzeba jak najszybciej wyjaśnić. - powiedział Woojin, który jak dotąd przyglądał się tylko całej sytuacji. — Hyunjin powiedz nam... Hyunjin? Hyunjin?! Gdzie do cholery jest Hyunjin!
Hwang wykorzystał chwile nieuwagi. Biegł właśnie ile sił w nogach. Nawet nie oglądał się za siebie. Dawno nie biegł, wiec zmęczenie dawało o sobie znać. W głowie układał sobie plan na najbliższe miesiące. Dokąd ma uciec? Czy wróci? Jak zapomni o chłopakach, Jeonginie i karierze?
— Hyunjin! Hyunjin! Proszę wróć.
Chłopak usłyszał znajomy głos. Jeongin. Jego głos się załamywał. Najwidoczniej też musiał biec. Hwang zadawał sobie jedynie pytanie dlaczego chłopak biegł za nim w środku nocy?
— Hyung... Na chwile, proszę. - jego ton cały czas się załamywał, tak jakby chłopak miał płakać...
Hyunjin zatrzymał się na chwile i starał się unormować oddech.
— Czego chcesz? - zapytał ledwo mówiąc.
— Porozmawiać... - powiedział. - Dlaczego uciekasz?
— Fajny szlafrok. - Hyunjin zlustrował go wzrokiem ignorując pytanie młodszego. Yang miał na sobie niebieski szlafrok w kaczki, który kiedyś sobie kupili. Co prawda, może wyglądali w tym śmiesznie jednak oni lubili odstawać od innych. Lubili być inni. Być może dlatego tak bardzo się zaprzyjaźnili.
— Dziękuję. - zaśmiał się. — Ubierałem go na szybko, ale to nieważne. Powiedz mi, dlaczego uciekłeś?
— Nie wiem. Po prostu, chciałem.
— Gdzie idziesz?
— Nie wiem.
— Hyunjin... - powiedział młodszy zwracając jego uwagę. - Wiem, że to może nieodpowiedzialne, ale patrząc na to, że jesteś starszy, a jeszcze głupszy i bardziej nieodpowiedzialny muszę cię pilnować. Poza tym przyjaźnimy się. Pamiętasz jak obiecałeś mi, że w każdym gównie będziemy siedzieć razem? Dlatego jadę z tobą. I nawet nie zaprzeczaj.
— Jeongin... Nie psuj sobie życia.
— Chcesz złamać obietnice? Obiecałeś! - krzyknął patrząc błagalnie na przyjaciela.
— Obiecałem jeszcze, że nigdy nie wpakuję cię w nic złego. Teraz wolę dotrzymać tej obietnicy. Wybacz...
— Słuchaj, i tak z tobą pójdę. Choćbym miał cie śledzić i iść wbrew twojej woli pójdę z tobą.
— Będę tego żałował, ale zbieraj się, nie ma czasu, a chłopaki zaraz przyjdą.
Jeongin tylko przytulił starszego i zaśmiał się głośno wiedząc, że jeszcze tutaj wrócą tylko, że wtedy już nic nie będzie takie same...