jeden

612 34 19
                                    

Myślałam, że mi przejdzie, ale następnego dnia cały czas w mojej głowie kręcił się głos księcia.

Po moim obudzeniu, nie myśląc długo, ubrałam się i ruszyłam na targ. Nie miałam jednak pojęcia, jak dotrzeć pod pałam. Kierowałam się więc w stronę wielkiej wieży. Niestety, ale cały czas jakieś stoisko stawało mi na drodze. Szłam coraz szybciej i nagle wpadłam na kogoś, tak, władanie na ludzi to moja specjalność.

Upadłam na ziemię z łoskotem i zamknęłam oczy, żeby nie widzieć wzroku tej osoby, która miała przyjemność - albo raczej nie przyjemność - zostać „napadniętą" przeze mnie.

- Przepraszam najmocniej - powiedział męski głos... Głos, który skądś znam. Otworzyłam oczy i zobaczyłam rękę wyciągniętą w moją stronę. Złapałam się jego dłoni, a on podciągnął mnie tak, że mogłam z łatwością wstać.

- Dziękuję... - spojrzałam na twarz mężczyzny, która była zakryta kapturem i moje serce stanęło na moment. Był to nie kto inny jak książę Seulu! - Hyunji...

- Cicho! - syknął, rozglądając się do około. - Nie mów nikomu, że to ja! Bo zaraz jakieś dziewczyny się zlecą. Widziałaś mnie wczoraj, czemu nie piszczałaś? - Zapytał nagle i zaczął mi się przyglądać.

- Nie mam w zwyczaju piszczeć na widok księcia - mruknąłem.

- Jesteś tak bardzo podobna do Miri, była mała, ale i tak widzę takie podobieństwo - powiedział, nadal mi się przyglądając.

- Jestem Yeji, nie sądzę, żebym była, choć w centymetrze podobna do Miri - powiedziałam i uśmiechnęłam się do księcia.

- Jesteś Miri - powiedział jak zaczarowany i patrzył się na mnie nieprzeniknionym wzrokiem. - Mogę wziąć cię ze sobą do zamku. Królowa DongKi na pewno się ucieszy. - Złapał moją rękę i pociągnął w stronę pałacu. Ja jednak stałam jak wmurowana w ziemie.

- Nigdzie nie idę, pomyliłeś mnie z kimś - powiedziałam, wyrywając swoją dłoń z jego uścisku. - Nie należę do dziewczyn, które kochają chodzić w sukniach. Na pewno nie jestem zaginioną księżniczką!

- Aish, Miri... To znaczy Yeji, chodź! - powiedział z błaganiem w oczach.

- Niech ci będzie. - Westchnęłam ciężko i ruszyłam w stronę pałacu. Po drodze prawie wpadłam na jakąś dziewczynkę z uroczym krokiem, w którego wpięte miała pałeczki.

Weszliśmy przez fioletową bramę i moje serce znowu stanęło, a nogi odmówiły posłuszeństwa. Stałam jak wryta i patrzyłam na ogromny niebieski pałac. Z tej perspektywy wyglądał jeszcze piękniej! Zobaczyłam jakąś pokojówkę, która akurat wyszła się przewietrzyć. Dygnęła na widok księcia Hyunjina, a mnie bacznie się przyglądała. Weszliśmy przez frontowe drzwi i znowu zabrakło mi tchu. Podłoga była w czarne i białe płytki ustawione w szachownice. Pod sufitem wisiał ogromny żyrandol ze szczerego złota, na którym świeciły się świece. Gdzieniegdzie na obszernym korytarzu stały biało złote szafki, na których stały wazony z różnokolorowymi kwiatami. Jedna pokojówka wyszła akurat z jakichś drzwi, które również były białe ze złotymi elementami. Była tak zaaferowana wycieraniem nieistniejącego kurzu z szafek, że nawet nas nie zauważyła. Nie dałabym jej więcej niż dwadzieścia lat, szkoda mi jej było, pracowała w tak wielkim pałacu, gdzie wszystko musi być na błysk.

- Jerim! - powiedział trochę podniesionym głosem książę, a pokojówka podskoczyła i szybko odwróciła się w naszą stronę, następnie dygnęła.

- Przepraszam paniczu, nie zauważyłam panicza... - zaczęła się tłumaczyć ze strachem w oczach.

- Paniczu? - zapytałam i zaczęłam się śmiać.

second life; hyunjinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz