- Yeji, otwieraj! - usłyszałam już chyba po raz setny, jak Hyunjin uderza pięścią w drzwi mojej komnaty. Nie wiem ile już tam stoi, przestałam powoli zwracać na to uwagę. Moje oczy nadal były zaszklone, mimo iż nie wylewały się już słone łzy. Ślady po strużkach łez lśniły w słońcu, które leniwie świeciło na moją twarz, wpadając przez okno balkonowe. Mój wzrok powędrował w stronę łóżka, w którym miałam ochotę teraz się wyłożyć i nie wstawać przez najbliższy miesiąc. Niestety nie miałam nawet siły podnieść się z posadzki, bo czułam, jakby ktoś naruszył moją godność... W zasadzie to naruszył, nie kto inny jak książę Hwang Hyunjin! Niby nie powiedział nic takiego, po prostu nie chciał, żebym się zamartwiała sprawą jego ojca, a mimo to, ja czuję, jakby powiedział mi, że jestem największą porażką świata. Szczerze to jeszcze nigdy, zwykłe zdanie, skierowane w moją stronę, nie spowodowało we mnie takiego wybuchu, nigdy nie byłam taka delikatna na czyjeś słowa. Sama potrafię porządnie komuś walnąć jakiś chamskim tekstem w twarz, ale teraz? Teraz czuję się, jakby sztylet wbił się w moje serce, mimo że tak naprawdę nic takiego się nie stało.
- Panno Yeji, otwórz te drzwi natychmiast, albo będę zmuszona wezwać straż królewską, do wyważenia ich! - usłyszałam głos jakiejś przypadkowej pokojówki. Westchnęłam ciężko i podniosłam się z podłogi. Przedramieniem wytarłam ślady po łzach z moich policzków, pociągnęłam dwa razy nosem, a potem powoli przekręciłam w zamku kluczyk i jeszcze wolniej uchyliłam drzwi. Naprawdę nie miałam ochoty teraz patrzeć, na tego pieprzonego Hwanga, ale niestety, gdy tylko zajrzałam w szparę, między futryną a drewnianymi drzwiami, pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to zatroskana twarz tego chłopaka.
- Czego chcesz, co? - rzuciłam oschle, nadal patrząc przez małą szparkę.
- Porozmawiać - powiedział, a na jego twarzy, po raz kolejny zobaczyłam uśmiech, lecz tym razem nie był to uśmiech łobuza, ale przyjaciele. Biło od niego ciepło. To zjawisko chyba jest niespotykane, więc śmiało mogę powiedzieć, że objawił mi się cud.
- Teraz chcesz gadać? Wal się. - Zamknęłam drzwi, albo raczej spróbowałam, lecz coś mi przeszkodziło. Spojrzałam na nogę chłopaka i - tak jak się spodziewałam - okazało się, że Hyunjin sprytnie przewidział mój ruch i uprzednio włożył swój but między futrynę i drzwi.
- Nie mów tak do mnie, jestem starszy, zasługuje na szacunek - powiedział, otwierając drzwi szerzej.
- Ah no tak, gdzie moje maniery! - powiedziałam ironicznym głosem. - Wal się, oppa!
- Wiesz dobrze, że nie o to mi chodzi - powiedział, a jego kąciki ust, lekko zadrżały. - Naprawdę przepraszam Yeji, że tak wyszło. Po prostu się zestresowałem i nie słyszałem, co mówię.
- Wiesz, ile dla mnie teraz znaczą twoje przeprosiny? - powiedziałam, krzyżując ręce na piersiach, tak aby był w pełni świadom, że nie zamierzam mu wybaczyć tych kilku słów, wycelowanych we mnie, niczym strzały z łuku.
- Mam nadzieję, że dużo, bo rzadko używam takich słów - powiedział, a na jego twarz automatycznie wpełzł ten zadziorny uśmiech, którym darzył mnie już od pierwszego spotkania.
- Myślisz, że uśmiechniesz się do mnie i powiesz jakiś dziwny tekst, a od razu ci wybaczę? Śnisz! - powiedziałam drwiąco, po czym spojrzałam na okno balkonowe, za Hyunjinem.
Nagle, zbyt gwałtownie, bym mogła zarejestrować, jak to się w ogóle stało, zostałam przygwożdżona do ściany, brutalnie uderzając o nią plecami. Ręce miałam przytrzymane ku górze, a na mojej szyi czułam ciepły oddech. Zamarłam, jakby mnie kto teraz uwiecznił na zdjęciu. Stałam, przytrzymywana przy ścianie, przez Hyunjina, którego twarz była niebezpiecznie blisko mojej. Spojrzałam na niego i wtedy nasze wzroki się z krzyżowały. On jednak nachylił się do mojego ucha i odezwał się, trochę niższym głosem niż zazwyczaj:
- Przepraszam, najwspanialsza księżniczko Yeji. - Puścił mnie i odsunął się ode mnie. Stałam jak wryta. Co ten popieprzony idiota właśnie zrobił?!
Wyszedł, zostawiając mnie w szoku. Nie miałam pojęcia, co się właśnie wydarzyło, a moje serce pompowało krew, jakby je ktoś pośpieszał. Po chwili się otrząsnęłam i ruszyłam w stronę łóżka. Położyłam się na nim i wpatrywałam się tępo w baldachim nad moim łóżkiem. Co on zrobił?! Powtarzałam w myślach. Po co to zrobił?! Te pytania nie mogły wyjść mi z głowy ani na sekundę, puki nie wbiegła do pokoju moja pokojówka.
- Yeji, szukałam twojego wisiorka, ale nigdzie go nie ma. Naprawdę mi przykro - powiedziała, siadając niepewnie na krawędzi mojego łóżka. Wstałam do siadu i przez chwilę zastanawiałam się nad jej słowami, gdy już miałam coś powiedzieć, ona się odezwała. - O! Masz go! Gdzie go znalazłaś?
- Nie ja tylko Hyunjin - powiedziałam, a na wspomnienie o chłopaku, coś w moim brzuchu się przekręciło. - Myślał, że go wyrzuciłam czy coś...
- Ej, unnie, co się stało? Widzę, że jesteś jakaś przygnębiona i zamyślona. - Załapała mnie za dłoń i popatrzyła na mnie z troską. Odkąd przydzielili mi nową pokojówkę, o imieniu Jihyo, od razu ją polubiłam. Jest młodsza o dwa tygodnie, ale troszczy się o mnie, jakby była moją matką.
- Chodzi o Hyunjina - powiedziałam, wzdychając i poklepując miejsce obok siebie, aby usiadła bliżej mnie. - Widzisz, tak jakby się z nim pokłóciłam i trochę się zezłościłam, i popłakałam, potem przyszedł i mnie przeprosił.
- Nie rozumiem, przecież przeprosił, to czemu jesteś taka zamyślona? - Na jej twarzy malowało się samo zdziwienie. Poprawiła się ba łóżku i popatrzyła na mnie, z zaciekawieniem wyczekując, aż opowiem całą prawdę. Westchnęłam ciężko po raz kolejny i popatrzyłam na jej teraz podekscytowaną twarz.
- Jakby to... Wiesz, jaka jestem, powiedziałam mu, że teraz może sobie to „przepraszam" wsadzić wiesz gdzie. No i on wtedy... W sumie sama nie wiem, co się stało, ale byłam przy ścianie, a on mnie trzymał i... - Jihyo podskakiwała lekko z podniecenia. - Szepnął mi do ucha coś w stylu „Przepraszam, najwspanialsza księżniczko Yeji", a potem wyszedł.
- Yeji, ty wiesz w ogóle, co by się stało, gdyby ktoś to zobaczył?! - powiedziała nadal podekscytowana. - Boże drogi, jakie to było uczucie?
- Nie wiem, nie oddychałam praktycznie, a moje serce waliło strasznie szybko - powiedziałam, upadając plecami na materac.
- Yeji, ty się chyba...
- Nie mów! Mnie nie wolno, jasne? Na pewno nie w nim! - Po tych słowach wstałam i ruszyłam do łazienki, aby poprawić makijaż, który trochę rozmazały moje wcześniejsze łzy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wydaje mi się, że ta część nie wyszła zbyt dobrze; nie jestem zadowolona, ale no cóż...
W sumie nie rozwinęłam akcji, jedynie po raz kolejny pojawił się wątek miłosny. Nie ma nawet 1000 słów ;-;.
Obiecuje, że w następnej części zacznie się coś dziać.
Papa cheosna <3
CZYTASZ
second life; hyunjin
FanfictionYeji żyła w biednej rodzinie, zbierając won do wona, żeby tylko mieć za co zjeść obiad. Pewnego dnia jakaś wieśniaczka zabrała jej ostatnie pieniądze. W pogoni za nią dociera pod sam pałac. Hyunjin to książę Seulu, następca tronu i bardzo znana osob...