Krzyczę Szeptem.... [ticcimask]

2

(Toby)..

Wstałem z miękkiego i ciepłego łóżka. Rozejrzałem się i zobaczyłem swoje rzeczy, ale ułożone i czyste. Wyszłem z posłania i ubrałem się.

Powoli Wyszłem z pokoju, niestety drzwi musiały wydać piszczący dźwięk.
Nikt się nie odezwał więc stwierdziłem że jestem sam.

Szłem miękkim dywanem ciągnącym się aż na sam dół wielkiego domu.

Cisza była dość denerwująca, na szczęście znalazłem w łącznej z salonem kuchni małe radyjko. Włączyłem je, zaczęła grać miła dla uszu melodia grana prawdopodobnie na fortepianie i skrzypcach.
Zajrzałem do lodówki, moim oczom ukazały się cztery butelki mleka.... Eh może gdzieś będą płatki.

Zacząłem szukać, znalazłem opakowanie zwykłych czekoladowych kuleczek. Zrobiłem śniadanie wyłączyłem radio i usiadłem na kanapie z miską.
"uratowałem cię" przed czym hm zacząłem się zastanawiać lecz miałem tylko pustkę. Moje myślenie przetrwał slenderman który pojawił się z dupy przede mną.

S: widzę że już wstales.....

T:....

S: dziś zaczniesz trenować oraz poznasz resztę morderców,   oni są w innym budynku ponieważ zwykli zabójcy nie są mi aż tak potrzebni i nie mają takiego luksusu. A teraz szykuj się, za chwilę wychodzimy na tor.

T tak jest sir! - powoli wstałem i poszłem do swojego pokoju- dziwne jest to że slender dał tu 4 pokoje a ja jestem sam może później do nich zajrzę... - zacząłem szukać po szafach jakiejś ciepłej bluzy, niestety znalazłem tylko czarną kurtkę z wysokim kołnierzem. Ubrałem się i zszedłem na parter.

Nie było slendera za to kartka z napisem:
"idź przed siebie a trafisz
Slenderman."
Dobra jak tak to tak.