Co on tutaj robił i dlaczego? Może lepiej przez kogo. To wszystko była wina Dazaia, a Akutagawa nie mógł tego znieść i cierpiał katusze. Dlaczego akurat on musiał współpracować z tygrysołakiem? W głowie miał jescze słowa Dazaia: "To tylko spotkanie aby sie lepiej poznać Akutagawa". Niestety dał sie przekonać i tak oto siedział teraz w jednym pomieszczeniu z nim (cudem że się jeszcze nie pozabijali), popijając herbatę. Żadne z nich nie chciało rozpoczynać rozmowy, która zapewne skończyłaby się szybciej niż zaczęła. W ten oto sposób siedzieli w ciszy tak już dobry kwadrans. Aku spojrzał na Atsushiego, który przyłożył pieknie ozdobioną różnymi wzorami filiżankę do swoich malinowych ust, aby wziąć łyk naparu. Czemu usta młodszego go tak zainteresowały. Ciekawe jak smakują... Pfu! Akutagawa o czym ty myślisz, skarcił się w myślach czarnowłosy. To miało być zwykłe spotkanie. Atsushi odłożył delikatnie filiżankę na podstawkę.
-Ta herbata jest naprawdę dobra, Akutagawa.
Pochwalił szczerze starszego. Atsu miał nadzieję że w ten oto sposób zacznie rozmowę. Naprawdę się denerwował, gdyż nie wiedział co ma robić. Bał się, że jeśli zrobi coś źle to chłopak zrobi mu krzywdę. Nie chciał tego. To wszystko wina pana Dazaia. Sam nie rozumiał dlaczego pan Dazai chciał aby on i Akutagawa sie przyjaźnili, skoro pan Dazai i pan Chuuya cały czas skakali sobie do gardeł. To znaczy Osamu cały czas denerwował Nakaharę. A Akutagawa? Kiedy usłyszał tę pochwałę, poczuł dziwne ciepło w środku. Dlaczego słowa tego idioty tak na niego zadziałały? Nawet nie raczył spojrzeć na młodszego. Nie podobało mu się to. Co to za ciepło... On nigdy tego nie czuł. Chyba... Może to przez tę herbatę? Tak to na pewno przez nią! Nie wiedział co robić. Obiecał sobie że jeśli dorwie Dazaia to na pewno go zabije. Nie czuł sie komfortowo z tym ciepłem. Niby przez herbatę ale.... Ale co? To nie pierwszy raz, gdy Akutagawa poczuł to przy niższym. To uczucie było niepokojące. Nie powinien tego czuć. A na pewno nie przez tygrysołaka. Czuł się trochę jak idiota. Widział że młodszy się stresował, nawet jeśli próbował to ukryć, nawet jeśli Akutagawa nie był dobry w byciu empatycznym i rozróżnianiu lub wyczytywaniu emocji. Atsushi nerwowo zaczął bawić się kosmykiem swoich włosów. Powiedział coś źle? Przecież się starał, aby nie wkurzyć starszego! Jego zdenerwowanie wzrosło. Miał nadzieję że nie będzie żadnej bijatyki. Nie chciałby się z tego tłumaczyć. To byłoby conajmniej śmieszne. Pochwaliłem herbatkę Akutagawy, a ten mnie zaatkował i zaczęła się bijatyka. Brzmi naprawdę śmiesznie. W końcu on tylko pochwalił herbatę. Może gdyby jeszcze zrobił to nieszczerze, ale on powiedział to zgodnie z prawdą. Może starszy jest po prostu agresorem i wszystko to dla niego wymówka do ataku? Tak to chyba będzie najbliższe prawdy. Wolałby teraz siedzieć w budynku Agencji i wypełniać papiery. W sumie słuchanie krzyku Kunikudy byłoby dla niego w tym momencie lepsze niż siedzenie z czarnowłosym. Spojrzał na wyższego z nich, który kierował swój wzrok wszędzie tylko nie na niego. Mieli porozmawiać, lepiej sie poznać, w końcu chyba mieliby jakieś wspólne tematy, prawda? Narazie rozmowa w ogóle się nie kleiła, bo tak naprawdę wcale jej nie było. Nie taki był plan Osamu. Wszystko i tak szło źle. Gorzej być nie może, prawda? Ha! Może... Oj może... Przekonali się o tym bardzo szybko. Co takiego się stało? Otóż wywaliło korki co stutkowało tym, że światło się wyłączyło. Po chwili poczuli smród spalenizny... Zdenerwowany starszy z chłopców wstał. Podszedł do okna po czym otworzył je szeroko. W końcu chyba nie zamierzają siedzieć w smrodzie. Niestety brak prądu skutkował tym że ogrzewanie działać też nie będzie. Czyli pokój będzie się wychładzać przez otwarte okno i będą zamarzać na śmierć. Super! Akutagawa stał przy oknie jeszcze kilka sekund po czym ruszył powolnym krokiem w kierunku kuchni. Robił to specjalnie. Mimo, że ulice i wszystko na dworze było oświetlone to pokój, w którym siedział z tygrysołakiem nie należał do dobrze oświetlonych miejsc. Było ciemno mimo, że lampy, które świeciły w ciemnościach ulicy, dostarczały kilka promyków światła do pomieszczenia, to jednak nadal większa część pokoju była stryta w ciemnościach. Może to sprawi, że Atsushi sobie pójdzie. Skierował się do jednej z półek i powoli ją otworzył. Robił wszystko jak najwolniej. Po długim szukaniu w ciemnościach szafki znalazł chyba święczkę i zapałki. Jeden ruch zapałką i pojawił sie mały ognik. Zapalił świeczkę i ruszył w kierunku pokoiku w którym siedział młodszy. Tamto miejsce nie należało już do najcieplejszych. Szczerze, było tam okropnie zimno. Spojrzał na tygrysołaka który lekko trząsł się z zimna. Wstawił świeczkę do świecznika po czym podszedł do szafki. Wyjął z niej puchaty kocyk w kolorowe misie. Liczy się gest, co nie? Rzucił nim w kierunku białowłosego.
-Heh?
Spytał zaskoczony nastolatek, po czym spojrzał na kocyk, a potem na czarnowłosego.
-Przykryj się tym. Bedzię ci cieplej.
Na policzki Nakijimy wszedł leciutki rumieniec. Całe szczęście, że nie znajdował sie w oświetlonej strefie, a samo światło świeczki nie było na tyle silne, aby ukazały jego rumieńce. To go uratowało.
-Dziękuję.
Wydukał nieśmiało Atsushi. Uważał ten gest za uroczy. Po tym jak opatulił się w puszyszty koc, zrobiło mu się o wiele cieplej. Akutagawa przysiadł koło niego. Nie było po nim widać, że w jakimkolwiek stopniu jest mu zimno. Młodszy za to czuł się lekko źle z tym, że on siedzi pod cieplutkim i puszystym kocem, a starszy siedzi obok i zapewne jest mu zimno mimo wszystko. Postanowił więc zachęcająco podnieść róg koca, aby i Akutagawa mógł się schować w cieple.
-Co ty robisz?
Zapytał lekko zdziwiony. Czyżby Jinko z powodu chwilowego ochłodzenia zlodowaciał jeszcze bardziej? Jeśli można być jeszcze większym idiotą. Akutagawa w to wątpił.
- Myślałem... Jest zimno i to nie fair, że tylko ja siedzę pod kocem! Ty też powinieneś... A tak będzie jeszcze cieplej.
Powiedział najpewniej jak potrafił białowłosy. Boże, jak to musiało idiotycznie brzmieć. Akutagawa zgodził się na propozycję i także otulił się materiałem. Szczerze, nie przeszkadzało mu to jak blisko niego był Atsushi. Dopijali wspólnie ostatnie łyki już lekko chłodnej herbaty. Czas mijał coraz szybciej na rozmowie i nawet nie zauważyli kiedy zastała ich dwudziesta trzecia. Młodszy ziewnął, co było według czarnowłosego dość urocze. Zmęczony Atsushi położył głowę na ramieniu Akutagawy po czym wpadł w objęcia Morfeusza. Brunet przyglądał się jak świeczka się wypala a ognik tańczy samotnie. Nie marudził, w końcu nie miał dlaczego. Podobała mu się ta bliskość. Pierwszy raz... Czyżby oszalał? Oczywiście. W takim razie będzie chciał być szalony jak najdłużej będzie mógł. Co ten idiota z nim zrobił?
CZYTASZ
One shoty z Bungou stray dogs
De TodoŚmietnik do którego wrzucane są opowiadania stworzone pod wpływem weny (prawdopodobnie też grzybków od Dazaia). Znaleźć tu będzie można opowiadania o jakiś paringach z bsd albo inne rzeczy. Tak nie umiem pisać opisów i nic z tym nie zrobię. Tyle pow...