Prolog

306 21 6
                                    

Był późny wieczór, słońce od dawna schowane było za horyzontem. Roczne, osierocone dziecko, które teraz leżało pozostawione samo, na środku Londynu porzucone przez swoją jedyną rodzinę, która wyparła się go gdy ten najbardziej ich potrzebował.
Koło małego zawiniątka przechodzili ludzie, przejeżdżały samochody a z ciemnego zakątka w rogu ulicy pewna osoba przyglądała się temu. Po dłuższej chwili kilka metrów za leżącym na ulicy dzieckiem zatrzymał się policyjny radiowóz. Policjant w średnim wieku wyszedł z auta i podszedł do zawiniątka, schylił się i wziął leżącą na kocyku kartkę.

„Harry Potter, urodzony 31 lipca 1980, sierota"

To jedyne co policjant odczytał z kartki. Rozejrzał się i nie widząc nikogo w okolicy wziął dziecko na ręce. Młody Harry jedynie pokręcił się trochę aby po chwili znowu całkowicie się uspokoić.
Mężczyźnie, który patrzył na dziecko przeszło przez myśl, że osoba, która porzuciła malca nie posiadała serca. Mały Harry był po prostu piękny. Nie widząc innej możliwości wziął dziecko do radiowozu, położył na przednim siedzeniu dla pasażera i zapiął pas starając się w jakiś sposób zabezpieczyć zawiniątko po czym sam wsiadł za kierownice i odjechał jadąc widocznie ostrożnie.
Nie zauważył kryjącej się w cieniu budynku osoby, która jedynie pokręciła głową jakby zrezygnowana. Odwróciła się i założyła na głowę kaptur odchodząc w głąb ciemnej uliczki. Gdyby ktoś patrzył na tę osobę powiedziałby, że rozpłynęła się w cieniu.

Młody Harry spędził noc na posterunku a rano trafił do jednego z sierocińców położonego zaledwie kilka kilometrów od Londynu. Jego dotychczasowa historia nikomu nie była znana, ale właściwie nikogo to za bardzo nie obchodziło. Do wypełnienia odpowiednich papierów potrzebne było tylko imię, nazwisko oraz data a to mieli podane. Dziecko miało spędzić w tym miejscu kolejne przynajmniej miesiące jak nie lata.

Z ukrycia | TomarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz