hej, siema w piekle mordo

782 34 19
                                    

Ile bym dała, żeby coś zjeść... Boli mnie brzuch. Nic nie jadłam całą noc, a granie w gry do drugiej nad ranem tylko pobudziło mój apetyt... I nie mogę spać. Jakoś mi dziwnie niewygodnie.

Niewygodnie?

Natychmiast otworzyłam oczy i nabrałam powietrza, jakbym wróciła do życia po długim nie życiu. Co? Co to za porównanie? Przecież to nie ma sensu!

Ale nie to, jak się czułam, było najważniejsze. Najważniejsze było to, gdzie ja jestem.

Gdzie ja kurwa jestem? (༎ຶ ෴ ༎ຶ)

Czułam się świetnie (nie jebało światłem), bo pomieszczenie było dość ciemne. Dostrzegałam tylko równomiernie rozłożone świece, ustawione na potężnych ławach. Za ławami, na pięciu siedzeniach, siedziało spokojnie pięciorgo osób, zajmujących pięć miejsc z ośmiu, a więc kogoś brakowało, w ciszy wpatrujących się chyba we mnie. Nie widziałam ich twarz, ale po sylwetkach mogłam spostrzec, że byli to mężczyźni.

Przełknęłam gulę i rozejrzałam się.

To wygląda jak jakaś sala rozpraw. Coś takiego, albo sąd. Siedziałam na twardym i drewnianym krześle, za czarno barwionymi barierkami, łudząco przypominające te z sali rozpraw.

Co najśmieszniejsze, gdy tylko spróbowałam się podnieść, nie mogłam się ruszyć nawet o centymetr. I to nie tak, że byłam przywiązana czy skuta. Nie miałam do siebie nic przywiązanego. I to było chyba najstraszniejsze. Mogłam jedynie poruszać głową.

Postanowiłam się odezwać.

- Gdzie ja jestem...? - Zapytałam zachrypniętym głosem, spoglądając na mężczyzn, siedzących w rzędzie. Przez ciemność, która nas otaczała, czułam się, jakbym stała (a raczej siedziała) z śmiercią twarzą w twarz. I to nie tak, że się bałam. Po prostu ta grobowa cisza sprawiała, że miałam ochotę spieprzyć z tego miejsca do swojego przytulnego domku. Ale że nie mogłam...

Nie zostało mi nic innego jak z nimi porozmawiać. Znając gry otome czy inne randkowe to ta grupka przygłupów będzie wiedzieć, co mi jest i czy aktualnie nie stoję przed jakimś sądem ostatecznym. Zobaczymy, pożyjemy...

- Oh, obudziłaś się! - Ni z gruchy ni z pietruchy głęboki, nieco przerażający, ale i całkiem ciepły głos odezwał się, przerywając pasjonującą ciszę. Nagle, jakby za pomocą magii, ich twarze się odsłoniły a moim oczom ukazało się kilka bardzo pięknych twarzy, o których za mojego biednego ludzkiego życia mogłam tylko pomarzyć...

Oślepnę •́ ‿ ,•̀

Za nim jednak mogłam się oddać moim romantycznym uniesieniom, ten sam głos ponownie przemówił.

- Witaj w Devildomie, Yuki! - Powitał mnie gromkim głosem, podnosząc się z głównego siedzenia.

Moim oczom ukazał się wysoki, napakowany (no nie jak Pudzianowski, taki umięśniony no) mężczyzna o oliwkowej cerze, czerwonych, krótko obciętych włosach i bijącym po oczach czerwonym mundurze. Z tej odległości zobaczyłam kurwiki w jego złotych oczach, gdy patrzał na mnie z wysokości. Wydawał się roztaczać aurę zajebistości, która mnie przytłaczała. Aha, czyli to ten który jest najważniejszy, tak...?

Zanim zdążyłam coś odpowiedzieć, ten lekko mi przerwał i znowu przeraził mnie jego entuzjastycznym w cholerę głosem.

- Trochę zszokowana, tak? Nic dziwnego, w końcu dopiero tu trafiłaś. Minie trochę czasu, zanim się dostosujesz do życia tutaj, w Devildomie. - Gdy skończył swoje przemówienie, poczułam się jakbym miała zemdleć. Wstrzymałam oddech przez cały ten czas, byleby dobrze usłyszeć, co tam pierdoli pod nosem. Pomimo tego, że miał donośny głos, to z jego bełkotu mogłam wyłapać tylko najmniej ważne elementy.

Obey me! - czyli jak ujarzmić demonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz