na razie pięć jełopów

274 21 11
                                    

- Widać, że miałaś przyjemną rozmowę. - Sarkazm lecący z jego przystojnej buźki jest nie do zniesienia, ale wybaczę mu.

- Wiesz, wolałabym porozmawiać z Tobą, if you know what I mean... - Muszę do niego zarywać, bo inaczej poziom namiętności nie wzrośnie!

Oo, o tym mówiłam.

- Pochlebiasz mi, ale obecnie musimy zająć się ważniejszymi sprawami. - Po słowach Lucyfera nad jego łbem pojawił się pasek z jego wizerunkiem, w którym nagle przybyło punktów. Napis pod spodem: Poziom Namiętności wzrósł!

No i cudownie. Może kiedyś będę miała jego dzieci...

- Cóż, jeśli nagle zostałbyś zabrany do nieznanego Ci miejsca i wmówiono Ci, że nieznana osoba będzie Twoim opiekunem też byś był zaskoczony, nie? - Diavolo odezwał się po długim milczeniu, widocznie zmartwiony.

Tak kurwa, podsumowałeś moją sytuację. Dzięki, Sravolo.

- Ale Mammon nie będzie jedynym, który Ci pomoże. - I NA TO CZEKAŁAM HELL YEAH BABY! - Lucyferze, nadal musimy przedstawić naszego gościa Twoim braciom, prawda? - Diavolo zwrócił się do swojej prawej ręki i usiadł na krześle. On stał cały ten czas wtf?

- O tyle, o ile nie podoba mi się ten pomysł, o tyle muszę się zgodzić. - Rzekł z widocznym rozczarowaniem Lucyfer, nawet nie spoglądając na osóbki siedzące obok Diavolo. Napewno o nich chodzi, bo o kogo innego?

- No proszę. Poważnie? Musisz być zaszczycony, mogąc przedstawić tak czarującą i słodką osobę jak ja. - Słodki i pełny wdzięku głos wydostał się z ust szczupłego, średniego wzrostu mężczyzny o pięknych, migdałowych oczach i lekko pofalowanych, jasno brązowych włosach, sięgających jego policzków.

ON MIAŁ NA TWARZY WYMALOWANE 'IM WHORE YOU IDIOT'.

To napewno himedere. Tak. To jest himedere. Kamidere to na niego za dużo. To musi być jakiś kusiciel albo podrywacz. Narcyz jak nic. Widać, że się w sobie zakochał.

- Ten tutaj to Asmodeusz. Piąty najstarszy. To Avatar Nieczystości.

- Eh...? Nie wierzę, że totalnie mnie zignorowałeś! W dodatku, porównałeś mnie do tego paskudnego tytułu... Okropne! Paskudne! - Był oburzony tym, jak Lucyfer zlał go ciepłym moczem. Ale widać, że ma go po dziurki w nosie. Takiego pięknisia jak on to jeszcze nie widziałam, ale już zaczyna denerwować...

Co ja gadam? Kocham go! Jest słodki i uroczy i wgl switaśny ~(つˆДˆ)つ。☆

- Ale i tak nie zignorował Cię całkowicie. Jak myślisz, jak ja mam się czuć? Weź w ogóle przestań. - Kolejny, brzmiący bardziej rozsądnie głos, odezwał się po drugiej stronie, z samego końca.

Zielonooki blondyn, o krótkich włosach i delikatnym grymasie, gdy patrzał na Lucyfera, wydawał się być bardzo rozczarowany.

A więc to musi być ten rozsądny i oczytany! Oh well, tacy są cudowni!

- Ten tutaj to Szatan, czwarty najstarszy. Na pierwszy rzut oka wydaje się być całkiem rozsądny i oczytany, ale niech nie zmylą Cię pozory. - Lucyfer mówił to tak przekonująco, że prawie uwierzyłam.

- Szatan?! - Przeraziłam się i cofnęłam o krok.

- Ludzie nadal myślą, że jestem panem piekieł? - Owy Szatan popatrzał na mnie z lekkim zaskoczeniem.

- O tyle o ile uważają Cię za władcę piekła, o tyle jesteś wyznawany przez kulty satanistyczne. - Oznajmiłam z szerokim uśmiechem.

- I właśnie to jest najgorsze. - Szatan westchnął głęboko.

Obey me! - czyli jak ujarzmić demonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz