21 - 09.06.2017

34 1 0
                                    

Siedziałem na dobrze mi już znanych, szpitalnych krzesłach w poczekalni.

Miałem przekrwione, popuchnięte od płaczu oczy. Unikałem dowolnej szyby i każdego lustra.

Kilka miejsc dalej siedziała pochylona, szlochająca kobieta.

Znałem ją. Jej czarne włosy poznałbym wszędzie, mimo że biedaczka miejscami zaczynała siwieć przez nieszczędzące jej stresów życie. Niegdyś piękna, emanująca szczęściem kobieta, podobnie jak ja dziś została pozbawiona swojej ostatniej nadziei.

Jego matka, którą tak bardzo chciałem przeprosić za wszystko.

Z trudem zebrałem się na odwagę, by przysunąć się bliżej. Nie przychodziła tutaj wcześniej, zawsze czekałem na wyrok sam.

- Pani Min? - zacząłem łagodnie, ale kobieta nawet nie drgnęła.

Kiedy minęło już tyle czasu, że przestałem liczyć na jakąkolwiek odpowiedź, zadała mi pytanie, które sam powtarzałem sobie przez ostatnie miesiące.

- Dlaczego? - szepnęła pod nosem po cichu roniąc łzy.

Nie potrafiłem zrozumieć.

- Straciłam przez ciebie już jedno dziecko - poczułem w sercu znajome ukłucie - Dlaczego odbierasz mi drugie?

Spojrzałem na nią nieprzytomnie. Poczułem, jak w środku rozpadam się na kawałki. Przypominałem każdą rzuconą w czasie kłótni z Yoongim rzecz, która niezasłużenie zakończyła swój żywot.

Pękłem. Zerwałem się z krzesła i zakrywając twarz rękawem udałem się do szpitalnej toalety. Oparłem się całym ciężarem o zlew. Wyjąłem z tylnej kieszeni telefon i skontrolowałem godzinę. Coś w środku podpowiadało mi, że powinienem ją zapamiętać. Tak, jak się tego spodziewałem już po chwili mój organizm nie wytrzymał przeciążenia emocjami.

Z trudem dostałem się do kosza na ręczniki i wyrzuciłem z żołądka wszystko, co tylko w nim pozostało. Natychmiast po ustaniu torsji przesunąłem się do zlewu i zrobiłem ze sobą porządek. Miałem ochotę krzyczeć, wybiec stamtąd, rzucić się pod pociąg. Trzęsącymi rękami odgarnąłem z twarzy włosy i chwiejnym krokiem zdecydowałem się wrócić na korytarz.

Z trudem pokonałem drzwi i podniosłem głowę.

Pani Min stała zapłakana przy końcu korytarza. Ordynator uspokajająco trzymał rękę na jej ramieniu, ale wśród nas wszystkich zapanowała grobowa cisza.

Zrobiłem kilka kroków w ich kierunku. Już połowie zatrzymał mnie ich wzrok. Choć z daleka, skierowany był prosto w moją stronę.

Poczułem się, jakby ktoś zrzucił na mnie kilkutonowy kamień. W moich płucach zabrakło już powietrza, a w uszach rozległ się przeraźliwy dźwięk zakłóceń. Na chwilę ogłuchłem, straciłem kontakt z tym światem. Zaczynałem rozumieć, że godzina, którą miałem zapamiętać była godziną, która odmieni moje życie. Mogłem raz na zawsze pożegnać się ze złudnym przekonaniem, że to kolejna śmierć kliniczna.

Mogłem raz na zawsze pożegnać się z Yoongim.

A Breath of opium || TaegiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz