Rozdział 1

10 1 0
                                    

Opublikowano 25·01·2025

  Witam was na moim nowo otwartym blogu! Jestem Nicolas Sanderson i mieszkam w Wielkiej Brytanii. Tak dokładnie w centrum Londynu. Niby wszystko super, ale jednak nie czuję się tutaj tak dobrze. Nie lubię okolicy w jakiej mieszkam. Tym bardziej sąsiedztwa. W szczególności większości moich rówieśników. Rozwydrzone bachory których rodzice są na każde ich zawołanie. To właśnie przez nich zyskałem dość nieciekawą opinie na swój temat. Jednak o tym opowiem innym razem.

  Wiecie co? Tak myślę, że o wiele lepiej czułbym się u moich dziadków w Katowicach. Tak, w Katowicach. Moja mama jest z Polski, ale za to ojciec z Włoch. Właśnie po nim mam nazwisko. Choć i on ma polskie korzenie. W końcu jego matka była polką. Co oznacz że jestem tak w siedemdziesięciu procentach polakiem.

To chyba tyle. Już dłużej nie przedłużając, zapraszam was do mojej historii. Historii o pewnym jedenastolatku, którego życie nagle wywróciło się do góry nogami.

__________________________________

  Szedłem korytarzem w szkole. Kierowałem się do mojej sali. Jak zwykle wszędzie był koszmarny hałas i tłumy przepychających się uczniów. W końcu jednak dotarłem do sali. Ziewnąłem cicho przy tym zamykając oczy. Jednak, co dziwne, kiedy tylko otworzyłem oczy, okazało się, że znajdowałem się ... Na schodach?

  Rozejrzałem się żeby zobaczyć, czy tylko ja to widziałem. Nie było osoby która by się tym przejęła. Dziwne. Przysiągłbym, że byłem wtedy przy klasie. Jednak teraz stałem na środku schodów. Stałem tam chwilę skołowany. Jednak wraz z głośnym dzwonkiem kończącym przerwę, pobiegłem w stronę klasy, a żeby się nie spóźnić. Byłem wtedy na pierwszym piętrze, a lekcje były na piątym! Biegłem, przy tym popychając innych uczniów. Na szczęście zdążyłem wejść, jeszcze zanim nauczycielka zamknęła drzwi. Usiadłem w ławce przy moim już od dość dawna przyjacielu, o imieniu Daniel. Znamy się się już dobrych parę lat. Wiedziałem, że mogę mu zaufać i powiedzieć o tym co mi się przytrafiło. Mimo iż było to naprawdę dziwne. Wręcz można by było powiedzieć paranormalne. Nigdy coś takiego się mi nie przydarzyło.

  Kompletnie ignorując nauczycielkę, powiedziałem mu ze szczegółami, to co się stało. Wydawało mi się, że go to śmieszyło. Jednak po chwili, po tym co powiedział, zmieniłem zdanie.

-Dziwne, ja też kiedy akurat wychodziłem z sali informatycznej nagle znalazłem sie pod salą. Myślałem że mam przewidzenia, a tu proszę, okazuje się nie ja jeden wariuje. -Dokończył cichym śmiechem.

-Czwarta ławka. Proszę o spokój. -Powiedziała zdenerwowana nauczycielka.

-Pogadamy o tym na przerwie. -Powiedziałem cicho.

-Spoko.

  Tak jak już mówiłem, następne przerwy spędziliśmy na omawianiu tego dziwnego zjawiska. Przepytywaliśmy innych uczniów, ale ci brali nas za wariatów. My też nie byliśmy pewni, czy to na pewno nie był zwykły zbieg okoliczności. W końcu nie brzmiało to zbyt wiarygodnie, a i nie mieliśmy żadnych dowodów.

  Po lekcjach tak jak zawsze wróciłem do domu wraz z Danielem. Pożegnaliśmy się dopiero na zakręcie. Będąc w domu pierwsze co zrobiłem to rzucenie plecakiem w kąt. Następnie sprawdziłem godzinę. Było już grubo po piętnastej.

  Jak zawsze usiadłem do komputera. Odpaliłem moją na ten czas ulubioną grę, jaką był minecraft. Jak zawsze granie sprawiało mi przyjemność, to tym razem było inaczej. Ciągle myślałem o tym co się stało. Skończyło się na tym, że postanowiłem poszukać czegoś na ten temat. Jednak nic takiego nie znalazłem. W końcu nie było żadnych wiarygodnych źródeł na ten temat. Teleportacja to nie jest coś paranormalnego, coś z czym się nie spotykasz. No chyba, że mowa o znikających pieniądzach z mojej skarbonki w każdy piątek, ale te tajemnice już rozgryzłem.

  Po odrobieniu lekcji i po krótkim prysznicu poszedłem spać. Jednak nie mogłem spać z wiadomego powodu. Wierciłem się z boku na bok. Jednak kiedy już zasnąłem, to obudziłem się zaledwie po godzinie.

  Wierciłem się i wierciłem. Jeszcze bardziej denerwowało mnie stukanie moje okno przez pobliskie drzewo i jego zbyt długie gałęzie. Zdenerwowany podszedłem do biurka i wziąłem leżący tam nóż, jeszcze z obiadu. Otworzyłem okno i już miałem zamiar spróbować odciąć gałąź. Jednak gałąź nawet się nie poruszała. Nie było wiatru. Za to dostałem jakimś kamieniem, prosto w twarz.  


auć


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 20, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

OMEGAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz