Od niedawna moje życie jest bardziej skomplikowane.
Gdy rano się obudziłam strasznie lał deszcz, więc spytałam się taty czy podwiezie mnie pod szkołę, bliżej niż zawsze żebym wysiadła tuż pod szkołą. Z powodu złej pogody był straszny korek, więc wysiadłam jeszcze dalej niż zazwyczaj, a że było to skrzyżowanie i były czerwone światła to szybko zarzuciłam kaptur otwarłam drzwi i wskoczyłam do kałuży. Byłam tak zła, że spuściłam głowę, trzasnęłam drzwiami i potknęłam się o krawężnik jeszcze bardziej mocząc przy tym jeszcze bardziej buty i tłukąc sobie kolano. Przyszłam do szkoły, lecz nikt nie zauważył, że przed chwilą płakałam gdyż łzy bardzo dobrze zakamuflowały się z wodą, która kapała mi z moich mokrych włosów. Pierwszą lekcją był polski a z powodu tego iż były próbne matury zmienioną nam salę przez co nie ominęło mnie też szukanie sali. Gdy przyszłam pani sprawdziła obecność a później rozdała nam sprawdziany, które zaczęliśmy pisać, a raczej, większość udawała że pisze gdyż nie zapamiętali praktycznie nic nawet jeśli przeczytali szczegółowe streszczenie. Byłam z siebie bardzo dumna gdyż jako jedna z niewielu przeczytałam lekturę a raczej (to ona wykatowała mnie). Czytanie tej książki to były Syzyfowe Prace co dokładnie oddaje jej tytuł... Niestety zaczęłam myśleć, że nie będzie tak, źle do póki nie zobaczyłam swojego poprzedniego sprawdzianu z polskiego, który pani sprawdziła, lecz chciała go nam najpierw pokazać przed wpisaniem ocen, byłam bardzo rozczarowana tą oceną, bo bardzo obniżyła mi średnią a zbliża się koniec półrocza. Następną lekcją był WF, który mamy oddzielnie dziewczyny i chłopcy lecz połączony z 8 kl. Jak możecie się domyślić w tym samym czasie co próbne matury był też próbny egzamin dla klas 8, więc nie było ich z nami na lekcji, a reszta dziewczyn oczywiście nie pała miłością do sportu, tak jak ja więc stwierdziły że im się nie chce a jeszcze nie wykorzystały np więc je zgłoszą. Z powodu tej ,,pięknej" pogody mój strój był lekko wilgotny, udało mi się namówić jedną osobę żeby ćwiczyła ze mną. Poszłyśmy na salę a reszta dziewczyn usiadła na ławce, lecz gdy do wiedziały się że będziemy grać w badmintona wszystkie były chętne. WF minął bardzo szybko, lecz gdy dotarła do mnie informacja że jest dzisiaj kartkówka z biologi przez większość lekcji robiłam ściągi. Na przerwie przed lekcją biologi gdy w spokoju spożywałam obiad doszła mnie nowina iż pani przekłada kartkówkę na następną lekcję, byłam tak zrezygnowana miałam tak dużo pracy włożyłam w te ściągi...Po lekcji stwierdziłam, że podzielę się tą katastrofą z moją przyjaciółką, podjechałam kawałek tramwajem stwierdziłam, że jeśli nie odbiera to pewni ma jeszcze lekcje. Stwierdziłam, że trzeba ten czas wykorzystać i pojadę do biblioteki. Zastałam tam kartkę ,,Biblioteka w czwartki nieczynna", więc stwierdziłam, że się wrócę i poczekam w pobliżu. Widzę tramwaj podbiegam drzwi się już zamykają próbuję wejść lecz dosłownie zamykają się na mnie więc się wycofuje i otwieram jeszcze raz drzwi i wchodzę. Ludzie w środku albo się śmieją albo patrzą z politowaniem. Wysiadam jest zimno ale przestało padać więc poczekam na ławce oglądając serial. Siadam ignorując te spojrzenia którymi obdarza się ludzi bezdomnych chociaż się nie dziwię, bo tak właśnie wyglądałam. Po około godzinie na tej ławce dostaję wiadomość ,, Dziś nie dam rady, mam dużo roboty spotkamy się na treningu". Zrezygnowana biorę ciężką torbę i plecak, które noszę od rana i kieruję się na piechotę tam gdzie mam mieć trening za 3 godz. stwierdzam, że trudno przynajmniej się ogrzeję. Po drodze zajadam się preclem z sezamem gdyż jestem głodna i zmarznięta, gdy docieram na miejsce padam zrezygnowana na kanapę, która mieści się w klubie, jeśli by tego było mało, trwa właśnie trening ludzi z mojej starej szkoły, a ja zupełnie nie mam siły na towarzystwo, lecz gdy go skończyli od razu zostaje zauważona i zaczepiona, oczywiście spławiam ich wszystkich gdyż to są tylko chłopcy z młodszej klasy. Gdy mija czas oglądając serial mój telefon się rozładowuje, siedzę przez chwilę ale stwierdzam się bardziej ogrzać a do treningu zostaje mi nie cała godzina, biorę portfel, by kupić sobie gorącą czekoladę. Na schodach mija mnie grupka przystojnych chłopaków, których nie kojarzę. Zaczepiają mnie a ja ich po prostu wymijam co jest wielkim błędem, bo rzadko interesują się mną chłopcy. Gdy znikam z pola widzenia słyszę gwizdy, ale olewam to i idę kupić czekoladę. Do tego moja karta kredytowa nie chce zadziałać, lecz wygrzebuję jeszcze jakieś drobniaki. Biorę czekoladę jest jej strasznie dużo i jest strasznie gorąca, a ja nie chcąc zatruwać oceanów nie biorę plastikowej pokrywki. Gdy pokonuje schody mija mnie jakiś facet a ja myślą, że to któryś z tych chłopaków patrzę się, ale niestety to nie żaden z nich. Moja ostrożność została zachwiana a część mojej gorącej czekolady ląduje na mojej ręce. Jak by tego było mało przyszła już dwójka chłopaków, więc mimo że strasznie paliła mnie ręka starałam się opanować do póki nie zejdę im z oczu. Znikłam z pola widzenia ale już tak mnie bolała ręka że zaczęłam biec po schodach a czekolada wylewała się jeszcze bardziej na moją rękę. Odłożyłam kubek obok moich rzeczy zbiegłam na dół po schodach do łazienki lecz była cała zalana wodą i nie dałabym rady tam wejść w samych skarpetach gdyż moje buty schły koło kaloryfera gdyż już wcześniej były przemoczone. Wbiegłam z powrotem po schodach rozglądnęłam się tu są kible to gdzieś tu muszą być umywalki. Znalazłam jakaś starą byłam w niej pierwszy raz drzwi były zardzewiałe gdyż każdy korzysta z łazienki tej na dole lub w szatniach lecz szatnie były zamknięte gdyż nie przyszedł jeszcze trener. Przemywam moją dłoń zimną wodą jest cała czerwona mówię sobie co Cię nie zabije to Cię wzmocni... Ścieram czekoladę ze schodów zanim zaczną przychodzić ludzie a później spokojnie mija mi trening na użalaniu się nad sobą. Po zakończonym treningu o 20.00 odbiera mnie tata a ja gdy wróciłam do dom byłam tak zmęczona, że się tylko umyłam i odpłynęłam w swoim wspaniałym łóżku co było najlepszą częścią tego dnia...
YOU ARE READING
cieRpienie
Teen Fictionto tylko o mnie, dlatego nigdzie nie chciałam tego publikować, bo kto będzie chciał to czytać? Opisuję tu moje jebnięte życie, więc jeśli ktoś woli romanse to nie jest dla niego gdyż moim życiu nie występuje coś takiego jak miłość