-Taehyungie! - Szatyn, zobaczywszy postać młodego mężczyzny, od razu zerwał się do biegu, żeby jak najszybciej znaleźć się w jego silnych i nader bezpiecznych ramionach. Widząc swojego chłopaka, jak zwykle jego serce zaczęło przyspieszać swoje bicie, jednak po ponad 4 miesiącach związku przyzwyczaił się już do tego.
Będąc tuż przed swoim wybrankiem wskoczył na niego, uwieszając mu się na szyi niczym koala i od razu ułożył główkę na jego ramieniu, obejmując jednocześnie nogami w pasie. Kochał czuć jego ciepło kiedy był blisko i pomimo częstych spotkań, oraz dużej ilości pieszczot, które okazywał mu starszy jemu ciągle było mało. Był bardzo łasy na bliskość innych i nieszczęśnikiem, który się o tym przekonał był Taehyung. Pomimo tego wydawało się, że starszemu w żadnym wypadku to nie przeszkadza, gdyż bardzo chętnie spełniał on niemal każdą zachciankę swojego słodkiego chłopca. Jednak nie tym razem. Tym razem musiał zdradzić mu pewien fakt, który już za kilka chwil miał doszczętnie złamać serduszko nastolatka, bijące w tym momencie tak szalenie szybko.
- Hej, króliczku - Odpowiedziawszy pozwolił wtulić się chłopcu w swoją klatkę piersiową, samemu obejmując go ciasno w talii. Był przekonany, że to będzie ich ostatnie takie przywitanie. - Co powiesz na spacer? - Zapytał szesnastolatka, który gdy tylko stanął z powrotem na ziemi, od razu energicznie pokiwał głową.
Dziewiętnastolatek rozczulił się na ten widok. Jego Jungkookie był doprawdy rozkoszny. Jednak pomimo całej sielankowej otoczki, która towarzyszyła od samiutkiego początku ich związku, Taehyung nie był w stanie odróżnić i zapanować nad swoimi uczuciami. Wydawało mu się, że przez cały ten okres nie poczuł niczego szczególnego do chłopca, który teraz szedł radośnie obok niego, wymachując ich splecionymi rękami. Nie twierdził, że szesnastolatek nie był dla niego ważny, bo był i to bardzo, jednak nie uważał żeby to była miłość. Dodatkowo ostatnio spotkał na swojej drodze pewnego chłopaka, do którego coś niesamowicie go przyciągało. Nie wiedział dokładnie co to jest, ale był pewien, że odbiłoby się to na związku, który tak naprawdę był dziełem przypadku.
Pomimo tego nigdy nie żałował, że wpuścił tego młodziana do swojego życia. Był dla niego naprawdę ważny, jednak bardziej jak przyjaciel niż partner. Nie chciał ranić swojego jeszcze chłopaka, ale nie widział innego wyjścia. Nie miał przecież pojęcia o tym, że młodszy czuł do niego coś, co znacznie wykraczało poza sferę przyjacielskiej miłości.
Trzeba przyznać, że Kim był mistrzem nieprzemyślanych i pochopnie podjętych decyzji. Zawsze najpierw robił a dopiero później myślał. Był okropnie narwany i działał przez pryzmat impulsu, często później żałując swoich decyzji. Tym razem nie było inaczej.
Dziewiętnastolatek nie chcąc przedłużać tego co nieuniknione, stanął obok ławeczki w parku zmuszając tym samym idącego obok niego chłopaka do zatrzymania się. Tak zatracił się w swoich myślach, że przegapił moment, w którym doszli do punktu docelowego. Szkoda tylko, że ich ukochane miejsce od dziś miało się stać jednym z tych najbardziej znienawidzonych.
Jungkook od razu wlepił pytające spojrzenie w swojego towarzysza, nie wiedząc co było przyczyną nagłego przystanku w samym środku parku.
Było trochę po 19, dlatego zbyt wielu ludzi nie przebywało już w tym miejscu. Dało im to lekkie, chociaż zupełnie złudne poczucie prywatności. W końcu w miejscu publicznym nie istnieje coś takiego jak prywatność.
Nie lubili kiedy ktoś podsłuchiwał ich rozmów, rzucając później w ich stronę pełne obrzydzenia spojrzenia. Nie wstydzili się okazywać sobie uczuć w miejscach gdzie nie byli sami, przez co aż zbyt często musieli mierzyć się z konsekwencjami swoich zachowań. Przecież nic nie mogli poradzić na to, że uwielbiali być blisko tego drugiego.
CZYTASZ
Drowned Love || jjk x kth [on hold]
Fanfiction„Gdybym wtedy Cię nie polubił, to zwykłe rozstanie nie miałoby miejsca, prawda? Z dniem, kiedy zaczęło być „ty" i „ja" zamiast „nas" pocieszanie samego siebie stało się moim obowiązkiem. Dziś żyję, jakby nic się nie wydarzyło..." Czyli gdzie pewien...