Tanecznym krokiem, poraz drugi, kierowałam się z walizką ku czerwonej mazdzie Tony'ego. W końcu taka oferta nie zdarza się często. Tym bardziej normalne mieszkanie sprawiało, że Nowy York nie stawał mi się obcy.
Heather kręcąc głową prychnęła, komentując tak moje dziecinne zachowanie ale to zbyłam. Byłam podekscytowana i nic nie mogło mi zepsuć dobrego humoru.
Tony wyszedł z samochodu i otworzył bagażnik. Gdy już podnosiłam walizkę, to wziął mi ją z ręki.
- Sama umiałabym to włożyć - powiedziałam z przekąsem.
- Nie wątpie - odpowiedział swoim chłodnym tonem.
Heather bez słowa oddała mu walizkę bacznie przy tym obserwując każdy najmniejszy ruch jaki wykonywał przy tym. Bez słowa podała mu rękę, którą uścisnął. Na tym skończył się ich jakikolwiek kontakt.
Wskoczyłam na miejsce z przodu. Blondyn odpalił radio i ruszyliśmy w drogę. Obserwowałam mijające budynki zza okna. W radiu leciała jakaś jazz'owa piosenka. Uśmiechałam się od ucha do ucha, raz to spoglądając na siostrę raz na Tony'ego.
Chłopak, gdy spotkał mój wzrok, przewrócił oczami i skoncentrował się bardziej na drodze. Heather za to uśmiechnęła się do mnie, ale gdy tylko odwracałam się, to nieufnie patrzyła na Tonyego.
Po jakiś piętnastu minutach w końcu dotarliśmy do celu. Podjechaliśmy pod niewielki, szary blok. Miał z pięć pięter i nie wyglądał na szczególnie nowy. Chłopak wysiadł z samochodu i wyjął nasze rzeczy. Podziękowałam mu, a chwilę później szliśmy już we trójkę na górę.
Znaleźliśmy się w dosyć dużym mieszkaniu. Przedpokój oraz pozostała część pokoi miały szare ściany. Wszystko było utrzymane w nowoczesnym stylu. Jeśli chodzi o meble większość była biała, a dodatki czarne bądź złote. W salonie po dwóch stronach telewizora stały paprocie. Wielka szara sofa była złożona, a na stoliczku przed nią znajdowały się trzy filiżanki kawy.
Nagle zza rogu wyłonił się Ben.
- Hej dziewczyny - krzyknął, rzucając się nam na szyję. Ucałowałam go w poliki, co Tony skomentował cichym prychnięciem.
- Jesteś taki kochany, że udzieliłeś nam pokoju! - powiedziałam jeszcze raz go ściskając.
- Wydałaś się bardzo sympatyczna. Poza tym potrzebowałyście pomocy! Nie mogłem was tak zostawić.
- Jesteś zbyt dobry - powiedział Tony i poszedł gdzieś.
- Dobra dziewczyny. Zaprowadze was do waszego pokoju. Nareszcie w tym domu będzie trochę życia! - uśmiechnął się do nas tak czule, że serce się samo roztapiało.
Nigdy bym nie opowiedziała, że ten barman za ladą jest taki sympatyczny, gdybym go nie poznała.
Weszliśmy do niewielkiego pomieszczenia. Były w nim dwa łóżka po równoległych stronach pokoju. Oby dwa białe, z niebieską pościelą. Po środku pokoju, przy oknie, stało rozległe biurko z ciemnego drewna. Po lewej stronie była komoda, również z ciemnego drewna. Po prawej za to znajdywało się ogromne lustro. Pokój był bardzo przytulny.
Ben patrzył z podekscytowaniem na nas, oczekując przy tym na jakąś reakcję. Ja od razu zaczęłam się cieszyć, za to Heather ciągle była sceptycznie nastawiona.
- Wiem, że nie od razu będziesz mi ufać Heather, dlatego zapraszam was do salonu gdzie omówimy wszystko. Co wy na to?
- Z chęcią - odezwała się w końcu Heather.
Gdy usiedliśmy na sofie, Ben wyjął z segregatora jakiś dokument.
- Macie tutaj wszystkie rzeczy dotyczące umowy. Ile będziecie się składać na czynsz i w jakim okresie czasu. Ogólnie przez miesiąc macie czas na znalezienie pracy na spokojnie, i nie musicie płacić. Aczkolwiek jeśli macie jakieś pieniądze to chciałbym żebyście jedzenie ufundowały sobie same. W razie potrzeby mogę wam pożyczyć jakieś pieniążki - wyjął dwa długopisy i podsunął je bliżej do nas - mam nadzieje, że wszystko jasne. Zostawiam was na razie, żebyście spokojnie przeczytały umowę - po tym wyszedł z pokoju, i zamknął za sobą drzwi tak, by zapadła kompletna cisza.
Heather czytała dokument powoli i ze skupieniem. Po jakiś dziesięciu minutach w końcu się odezwała.
- Umowa wydaje mi się nie mieć żadnych haczyków. Plus jeśli chodzi o czynsz to jest to naprawdę przyjemna cena. Podaj długopisy i podpisujemy to - wreszcie się uśmiechnęła.
Szybko podpisałam dokument i wyszłam z pokoju szukać Bena. Akurat stał w kuchni, niestety musiałam wejść w złym momencie, bo całował się z Tonym. Zawstydzona powiedziałam szybkie przepraszam i pobiegłam z powrotem do salonu. Heather spojrzała na mnie pytająco.
Po chwili zza drzwi wyszedł Ben, który był równie czerwony co ja.
- To jak z umową? - spytał speszony.
- Podpisana - powiedziała moja siostra, po czym wstała i uścisnęła sobie z nim dłonie.
Tony stał za chłopakiem i znowu obserwował mnie, i moją siostrę tym swoim przeszywającym spojrzeniem. Musiałam odwrócić wzrok, bo przeszły mnie ciarki. Musiałam przyznać, że mnie onieśmielał. Problem w tym, że gdy tylko otworzył buzie to stawał się niewiarygodnie ogromnym dupkiem.
- Dobra, co powiecie na to żebym zabrał was na kolację? - zagadnął Ben.
- Świetny pomysł! Z chęcią !
- Czekaj Jess. Ben, masz może jakiś komputer? Bo skoro już jesteśmy współlokatorkami to wypadało by znaleźć pracę - zaczęła mówić Heather.
W sumie musiałam się z nią zgodzić. W końcu trzeba coś znaleźć. Mamy na to niby miesiąc ale czas szybko leci. Chciałabym już się ustabilizować.
- Możemy po drodze wstąpić do kawiarni. Ostatnio widziałem jak wywiesili tam ogłoszenie, że szukają pracowników. Możecie się spytać.
- Świetnie, no to postanowione! - powiedziałam i pobiegłam do przedpokoju by się ubrać.
Problemem był wzrok Tony'ego, który ciągle na sobie czułam. Było to irytujące i przeszkadzało mi się skupić. Oby dwoje za bardzo siebie nie lubiliśmy ale to tylko pierwsze wrażenie. Mógłby w końcu przestać.
- Zakładam, że jesteście razem - zaczęła mówić Heather.
- Zgadza się. - powiedział chłodno Tony.
Moja siostra zaczęła z nim małą bitwę wzrokową. Oby dwoje patrzyli na siebie w ciszy. Ich wzrok mógłby zabić, ale żadne się nie poddawało. Mieli wiele wspólnego. Byli wycofani i zawsze skupieni ( prawie zawsze w wypadku mojej siostry). W końcu Heather się poddała i westchnęła. Tony ze zwycięskim uśmiechem odwrócił się w stronę Bena, by coś mu szepnąć na ucho.
- Chodźmy już! - krzyknęła zniecierpliwiona siostra wychodząc z mieszkania.
Zaraz po niej pobiegłam ja, a na samym końcu brunet, który zamknął dom.
Idąc w stronę kawiarni, Ben tłumaczył i opisywał nam życie w tym mieście. Gdzie i jak się dostać, czym jechać, i gdzie najlepiej się najeść. Podczas gdy my ciągle rozmawialiśmy, moja siostra co chwile patrzyła w komórkę zdenerwowana. Zaniepokoiło mnie to. Gdy chciałam się spytać o co chodzi, w słowo wszedł mi Ben.
- Nareszcie jesteśmy przed kawiarnią. My poczekamy na was na zewnątrz.
Westchnęłam. Rozmowę o pracę czas zacząć!
CZYTASZ
Słony Cukier
RomanceHeather i Jessica to dwie siostry, które dorastały w biedzie. Nie mając niczego obiecały sobie, że kiedyś będą bogate i szanowane, i zrobią wszystko, żeby to osiągnąć. Jednak gdy w końcu trafiają do Nowego Yorku bez prawie grosza przy duszy, muszą...