Ostry ból przeszywał moją głowę. Jęknęłam i potarłam skroń. W tym momencie żałowałam ilości alkoholu, które wczoraj wypiłam. Przetarłam oczy i jeszcze raz spojrzałam na osobę leżącą koło mnie. Nie mogłam uwierzyć w to, jak głupio się wczoraj zachowałam.
Spojrzałam pod kołdrę by tylko zastać nasze nagie ciała. Chwilę później dostrzegłam paczkę prezerwatyw leżących na podłodze. Walnęłam się w głowę. Idiotka..przynajmniej się zabezpieczyłam.
- Hej - zabrzmiał niski głos chłopaka - widzę, że już się obudziłaś.
Spiorunowałam go wzrokiem. Nie wiedziałam czy w tym momencie mam ochotę walnąć siebie czy jego. Teoretycznie ja go zaciągnęłam do łóżka ale z drugiej strony kto wykorzystuje pijaną kobietę.
- Słuchaj to co się tu stało... - zaczęłam mówić ale szybko mi przerwał.
- Ile płace? - spytał i sięgnął ręką po portfel, który leżał na podłodze przy jego spodniach.
Zamurowało mnie. Spojrzałam na niego jak na debila. Może ja jednak byłam debilką?
- Ale za co? - gdy wypowiedziałam te słowa wreszcie do mnie dotarło - czekaj czekaj. Czy ty mnie wziąłeś za jakąś dziwkę?
- W gruncie rzeczy to tak... - powiedział teraz już niepewnie.
Zaczęłam się śmiać. Nieznajomy siedział teraz zdezorientowany i nie wiedział co zrobić.
- Do czego to doszło. Dożyłam czasów, w których się puściłam. Znaczy nie zrozum mnie źle, nie dziwie ci się, ale no prostytutką nie jestem - wyjaśniłam na jednym wdechu.
Chłopak podrapał się po głowie próbując przetworzyć co tutaj się stało. Zapadła między nami niezręczna cisza.
W końcu wstałam i zaczęłam się ubierać. Na samą myśl o tym, że będę musiała skonfrontować się z Jess, rozbolała mnie głowa. Słuchanie jej stękania nad uchem nie należy do mojego ulubionego sposobu spędzania czasu.
- Michael - powiedział nagle nieznajomy.
Spojrzałam na niego pytająco.
- Tak mam na imię, Michael. Wypadało żebyś wiedziała.
Kiwnęłam głową.
- A twoje? Jak ty się nazywasz?
- Heather - westchnęłam - po co ci moje imię skoro się już więcej nie spotkamy?
Uśmiechnął się.
- Jesteś tego pewna?
- Proponujesz coś? - zaśmiałam się.
- Może
Wstał z łóżka i zaczął się ubierać. Ja już dawno ogarnięta wzięłam swoją torebkę, i sprawdziłam dokładnie czy czegoś nie zapomniałam. Wzięłam z szafki moi telefon.
- Zapisałem swój numer u ciebie - powiedział chłopak przed moim wyjściem.
- Co? - spytałam wkurzona - dotykałeś mojego telefonu?
- Tylko numer wpisałem. Chciałbym się z tobą jeszcze spotkać. Mam do ciebie pewną sprawę.
- Co jest gościu, dotykasz moich rzeczy bez mojego pozwolenia, a teraz chcesz się spotkać? Nie mówiąc o tym, że byłam pijana kiedy to się stało.
- Posłuchaj Heather, widzę że masz problemy finansowe. Inaczej byś nie przyszła do takiego klubu.
- Co ty Możesz o mnie wiedzieć. Słuchaj dobra, może zadzwonie może nie ale teraz muszę juz serio iść.
Wyszłam z pokoju i zeszłam na sam dół. Przy Barze stał juz inny chłopak.
Chciałam wyjść ale ktoś złapał mnie za rękę i pociągnął do tyłu.
- Michael naprawdę jesteś natrętny - powiedziałam odwracając się w stronę chłopaka.
- Słuchaj, mam naprawdę pewien problem i możesz być jego rozwiązaniem - powiedział.
Wywróciłam oczami. To była tylko jedna noc.
- Okej, słuchaj. Spotkam się z tobą. Zadzwonię dzisiaj lub jutro. Teraz muszę wykombinować jak dojechać do domu.
- Ja mogę cię...
- Nie, nie. Dam sobie radę. Pojadę taksówką albo autobusem. Nie musisz serio.
Szybko wyszłam z budynku. Chciałam już mieć to wszystko za sobą i odpocząć. Cała ta sytuacja i ten chłopak były co najmniej dziwne. Kto normalny się tak zachowuje. "Kto normalny upija się i śpi z obcą osobą pierwszego dnia w nowym miejscu" pomyślałam.
***
Gdy w końcu weszłam do pokoju pierwsze co mnie zastało to skacząca ze szczęścia Jess, i spakowane walizki. Nie miałam siły z nią dyskutować. Padłam na łóżko zmęczona.
- Heather!! Opowiadaj wszystko! Ze szczegółami - krzyknęła Jess i rzuciła się na mnie.
- To była chyba najgorsza noc z chłopakiem ze wszystkich, które przeżyłam - powiedziałam w końcu.
- Jak to?
- Chłopak dosłownie nakręcił się na mnie. Zachowywał się jak jakiś oblech. Rozumiesz, że wpisał sobie SAM w mój telefon swój numer? Kiedy spałam?
- Naprawdę jest jakiś dziwny - w końcu ze mnie zeszła i położyła się obok - ale mam za to dobrą nowinę.
Zaciekawiona obróciłam się w jej stronę.
- Znalazłaś pracę?
- Jeszcze lepiej!! Znalazłam prawie darmowe mieszkanie! - krzyknęła szczęśliwa.
- Prawie darmowe? Gdzie tu jest haczyk? - uniosłam brwi.
- No będzie to mieszkanie Bena, i ugadamy się jeśli chodzi o płacenie czynszu.
- Czekaaaj, czekaj czekaj - złapałam ją za rękę - czy ty chcesz byśmy zamieszkały z obcym facetem? Pogięło cię? - krzyknęłam.
- Ty się przespałaś z obcym facetem - mruknęła nadąsana.
- To nie jest to samo!
- Oj o co ci chodź Heather. To jest jedyna taka szansa. Chciałaś ciągle mieszkać w hotelu? W końcu by nam pieniędzy zabrakło.
- Jessica. Co jeśli nam się coś stanie? Nie wiesz tego. Nie znasz go.
- Co nam by niby miał zrobić niski gej pracujący w tanim barze?
- Może nas zabić? Nie wiesz?
Jessica wzięła poduszkę i mnie nią walnęła.
- Korzystaj z życia, i zaryzykuj. Nie jesteśmy już na tej zapyziałej wsi. Nareszcie jesteśmy wolne, i jesteśmy tu razem. Zostawmy za sobą przeszłość.
- Dobrze. Niech ci będzie. Jeśli umrzemy to uduszę cię w zaświatach. Przysięgam.
Podekscytowana zaczęła klaskać i skakać.
- Jesteś głupia - zaśmiałam się.
Nagle telefon Jess zaczął migać.
- To pewnie Ben! - pobiegła wręcz do telefonu.
Patrzyłam się na nią. Jessica była uroczą dziewczyną i naiwną. To mnie bardzo martwiło. Jako jej starsza siostra powinnam być dobrym przykładem, a ja poddaje się takim rzeczom jak alkohol. Obiecałam, że obronie ją i będę przy niej. Tymczasem czuje się jakbym zawiodła tej nocy.
- Tony czeka na nas już na dole - mówiąc to Jess pobiegła do walizek.
- Kto to jest Tony? - spytałam się.
- Nie ważne, w drodze do mieszkania wszystko ci wytłumacze.
Pokręciłam głową. Zapowiadało się naprawdę ciekawie.

CZYTASZ
Słony Cukier
RomanceHeather i Jessica to dwie siostry, które dorastały w biedzie. Nie mając niczego obiecały sobie, że kiedyś będą bogate i szanowane, i zrobią wszystko, żeby to osiągnąć. Jednak gdy w końcu trafiają do Nowego Yorku bez prawie grosza przy duszy, muszą...