Czarne BMW zaparkowało na parkingu przed komisariatem, wysiadł z niego detektyw Bowell.
Mężczyzna około trzydziestka, mierzący ponad metr dziewięćdziesiąt. Był brunetem o dość silnej posturze i emanował aurą człowieka , który zawsze dostaje to co chce i w rzeczy samej tak było. Dlatego też był najlepszy w swoim fachu, zawsze dostawał wszystkie zeznania jak na srebrnej tacy, nawet ci najbardziej milczący i wytrwali, uginali się pod jego natarczywym oraz wszystko wierzącym spojrzeniem, wyśpiewywali mu wszystko jak na drutach byle by tylko pozbyć się to że swojego otoczenia i już nigdy go nie spotkać. Brunet wszedł do biura detektywistycznego z kamienną twarzą i przywitał się skinieniem głowy że starszą panią, która siedziała w tej chwili za blatem recepcji i w skupieniu wypełniała jakieś papiery i w między czasie jedząc kawałek ciasta, które popijała czarną kawą, oraz witała ciepłym szczerym uśmiechem ludzi podchodzących do recepcji z jakimiś problemami. Ten uśmiech u Detektywa Bowell'a wywoływał miłe uczucie ciepła na sercu, mimo że bruneta nigdy nie interesowały ludzkie uczucia to jednak istniały osoby czy rzeczy, które nawet z tak zatwardziałego i surowego człowieka jakim był, potrafiły wynieść jakąś namiastkę dobra i pozytywnych uczuć. Detektyw uśmiechnął się w duchu i pojawił swoją wędrówkę do gabinetu komendanta Harris'a. Na miejsce dotarł w bardzo krótkim czasie, gdyż gabinet znajdował się na pierwszym piętrze. Zapukał w jasne , dębowe drzwi i gdy usłyszał obojętną odpowiedź na jego płukanie, wszedł do wnętrza gabinetu pewnym krokiem i rozejrzał się jakby ze znudzeniem po pomieszczeniu , które znał już od lat. W pewnym momęcie natrafił na nieco przygarbionego mężczyznę, siedzącego za biurkiem i popijającego kawę. Nieco siwiejący mężczyzna uniósł w pewnym momencie na niego swoje burzliwo niebieskookie spojrzenie znad pliku dokumentów i nagle ożywiony jego widokiem , uśmienął się przyjaźnie i wskazał swojemu najlepszemu detektywowi miejsce na przeciwko siebie. Jednak mimo pozorów jakie ukrywała pod sobą maska uśmiechu znajdująca się na twarzy komendanta, Detektyw Bowell był w stanie wyczytać z jego oczu ogromne zmęczenie, które było zapewne spowodowane ogromem pracy jaka mu w ostatnim czasie przypadła i również pod maską najbardziej spostrzegawczy człowiek mógłby wyczytać zmartwienie, które jak sądził detektyw, zwiastował o wiele trudniejszą sprawę niż mógłby się spodziewać.- Wzywałeś mnie do siebie Komendancie Harris, więc mogę sądzić że to musi być bardziej poważna niż zwykle sprawa skoro chciałeś powiedzieć mi o niej osobiście, czy może jednak nie mam racji?- zapytał nieco arogancko Detektyw Bowell unosząc prawą brew ku górze i zakładając ręce na piersi.
- Ależ skądże mój drogi, w żadnym wypadku się nie mylisz przyjacielu, to jest jak najbardziej poważna sprawa nie cierpiąca zwłoki, więc to właśnie tobie ją powierzam, w końcu jesteś moim najlepszym detektywem i żadna sprawa nie jest dla Ciebie tajemnicą.
Młodszy mężczyzna uśmiechnął się pod nosem i parsknął śmiechem, spoglądając na Komendanta Harris'a.
-Oj,oj, oj próbuje mnie Pan podpuścić Komendancie Harris, ale niech się Pan nie martwi, przyjmuję tę sprawę nie zważając na całą resztę, tylko proszę mi przydzielić do pomocy porucznika Johnsona, jest jednym z lepszych naszych ludzi i wierzę że będzie bardzo dobrze służył mi pomocą. Komendant Harris zmarszczył swoje gęste, ciemne brwi i prychnął, spoglądając na swojego ponoć najlepszego Detektywa z dezaprobatą.
-Oczywiście Detektywie Bowell ,mogę rozpatrzyć pańską propozycję, jednakże nie uważam żeby ten fajtłapa Johnson był ci w jaki kolwiek sposób przydatny, a już na pewno nie w tej sprawie, może weźmiesz kogoś innego?- szatyn dalej z kamienną twarzą i z ledwo zaówarzalnym błyskiem w oczach odpowiedział szybko zdecydowanym, pewnym siebie głosem.
-Nie Komendancie Harris, z całym szacunkiem ale porucznik Johnson jest zasłóżonym policjantem i moim przyjacielem i tylko jego chce do pomocy w tej akcji, jaka kolwiek by ona nie miała być- staruszek jedynie westchnął i skinął głową na zgodę- a więc skoro mamy to już ustalone,chciałbym się teraz dowiedzieć z czym mamy doczynienia?. Błękitne oczy starszego z mężczyzn w jednej chwili straciły blask.
- To było morderstwo Detektywie Bowell.Dr Robert spędziła cały swój wolny wieczór na przeglądaniu tych cholernych kartotek ,wiedziała już co nieco o swoich pacjentach, lecz przypłaciła to swoją bezsennością przez którą przyszła tego ranka do pracy ledwo żywa. Wyglądała jak siedem nieszczęść, miała lekko potargane ciemne włosy ,pogniecione ubrania, ziemista cerę i podkrążone oczy, wyglądała jak wrak człowieka i tak też się czuła ,co nie sprawiało jej przyjemności. Miała dzisiaj spotkać się z jedną ze swoich pacjentek ,która już od tygodnia domagała się spotkania z nią, pacjentką tą była niejaka Mary Hopkins, której kartotekę dokładnie przejrzała wczorajszego wieczoru. Była to starsza kobieta po sześćdziesiątce, jej schorzenie w tym szpitalu nie było niczym specjalnym , chorowała na silną psychozę słyszała głosy w głowie i do tego była kobietą która pobiła liczbę prób samobójczych na całym świecie bo próbowała się zabić Już 210 razy ale za każdym razem udawało się ją odratować. Panią doktor dziwiło więc że ta kobieta chcę się z nią spotkać bo zazwyczaj odganiała się od psychologów albo oni sami od niej uciekali gdyż wokół kobiety roznosił się ponury nastrój śmierci. To faktycznie była bardzo dziwna sprawa. Jednak młoda doktor Robert zgodziła się już na to spotkanie i nie mogła go pod żadnym pozorem odwołać inaczej już w drugim dniu awansu mogłaby zostać skreślona na starcie ,więc wyjście było jedno ,iść na spotkanie z szaloną pacjentką panią Mary Hopkins.
CZYTASZ
Nie tylko wymysły chorych ludzi // ❌
Mystery / ThrillerOna. Nowy lekarz na oddziale zamkniętym szpitala psychiatrycznego, która zostaje tam przydzielona po niewyjaśnione śmierci jej poprzednika. On. Najlepszy kryminolog w nad morskim mieście Aberdeen w Wielkiej Brytanii. Zostaje przydzielony do sprawy...